Strony

niedziela, 14 października 2012

GALNERYUS - Angel Of Salvation (2012)

Jestem pełen podziwu dla japońskiej kapeli która się zwie GALNERYUS, która ostatnio regularnie wydaję albumy co roku. Jest to o tyle ciekawe zjawisko, gdyż poziom tworzonej muzyki jest bardzo wysoki, a to zazwyczaj nie idzie w parze z szybkim wydawaniem albumu, po okresie jednego roku od poprzedniego wydawnictwa. Bardzo dobre albumy powstaje w długim procesie i zazwyczaj pochłaniają kilka lat, jednak ta reguła nie dotyczy japońskiego zespołu. „Pheonix Rising” czy „Resurection” to bardzo dobre płyty w gatunku power metal i temu nikt nie zaprzeczy. Jednak przez długi czas coś mi nie do końca mi pasowało w tym zespole, może brak wyraźnych przebojów, może czegoś co by zostawało w pamięci na nieco dłużej i w końcu się doczekał albumu, który zaspokoił moje rządzę i nowy album, który się „Angel Of Salvation” to póki co jeden z moich ulubionych dzieł tego zespołu. Jest to 8 krążek w dorobku zespołu, który liczy sobie już 12 lat, a więc można zespołowi pozazdrościć zapału i regularności. Należy pamiętać że kapela powstała w 2001 roku z inicjatywy gitarzystę Syu oraz wokalistę Yama – B, który w 2008 roku opuścił grupę z powodu innych preferencji muzycznych, a w jego miejsce pojawił się Yu To, zaś potem pojawił się nowy wokalista Sho i Taka na basie i w takim składzie nagrano „Resurection”. Nowy rozdział w historii zespołu został otwarty i „Angel Of Salvation” to wg mnie póki co najlepsza rzecz jaka powstała w tym nowym okresie dla zespołu. Z jednej strony mamy to co do czego nas zespół przyzwyczaił a więc melodyjny, energiczny, dynamiczny, zadziorny power metal mający sporo sprawdzonych pomysłów, a także nieco świeżych, porzucając wpływy rocka, na rzecz elementów nieco progresywnych i takowych jest kilka, lecz to power metal tutaj dominuje i to nie powinno nikogo dziwić. Wsłuchując się w materiał można dojść do wniosku że zespół jest jednym z tych zespołów dzięki którym ogień power metalu wciąż mocno płonie. Sporo jest właśnie kompozycji, które idealnie definiują styl power metalu, styl grupy i słuchając takiego melodyjnego „The Promised Flag” , przebojowy „Temptation Throught The Sky” z energiczną, mocną,z różnicowaną sekcją rytmiczną tworzoną przez basistę Taka oraz perkusistę Sato i jest to jeden z podstawowych filarów stylu zespołu. Jednak trzeba pamiętać, że wszystko się kręci wokół wokalisty Masatoshi Ono, który przypomina wiele znakomitych europejskich wokalistów typu Fabio Lione czy Micheal Kiske i co jak co ale podobny ładunek emocjonalny, wyszkolenie techniczne, manierę i jest to coś na co słuchacz powinien zwrócić uwagę. Drugim elementem bez którego ciężko sobie wyobrazić muzykę GALNERYUS to gitarzysta Syu, który wygrywa sporo ciekawych solówek, riffów i w kategorii power metalu tegoroczny popis Syu należy uznać za jeden z najlepszych w tym roku. Jest lekkość, finezja, rytmiczność, pomysłowość i przypomina się stara szkoła choćby Malmsteena i faktycznie gdzieś w tym wszystkim jest z coś neoklasycznego feelingu, ogólnie jest na czym skupić swoją uwagę. O fenomenie gitarowym Syu może świadczyć nieco cięższy „Lonely As Stranger”, szybki, energiczny „Hunting For Your Dream” czy też instrumentalny „Loging”, który klimatem, lekkością nasuwa balladę. Cały czas jednak znakomitym partiom gitarowym wtórują partie klawiszowe, które bywają klimatyczne, takie podkreślające gitary, brzmiąc jak te z płyt RAINBOW, a czasami po prostu dominują, ocierając się o symfoniczność tak jak to jest w „Stand Up For The Right”, czy też nieco stonowanym „Infinity”. Cały album znakomicie podsumowuje 14 minutowy kolos „Angel of salvation” który zawiera właściwie wszystko o czym wcześniej wspomniałem, progresywność, dynamikę, podniosłość i dzieje się tutaj naprawdę sporo, bardzo ciekawe urozmaicenie i zwieńczenie płyty.

Angel of Salvation” to przede wszystkim dojrzały album, dopracowany zarówno w sferze kompozycyjnej, jak i technicznej. Ciężko wytknąć jakieś większe błędy, niedopracowania, bo właściwie zadbano tutaj o każdy detal. Tym GALNERYUS zaprezentował że jest zespołem złożonym z ambitnych ludzi, którzy wyróżniają się umiejętnościami i energią. To co sprawia, że album jest taki znakomity to bez wątpienia dynamika, energiczność czy też przebojowość, a kompozycje i ich wykonanie to najlepszy tego przykład. W tym roku fani power metalu nie mogą pominąć tego wydawnictwa. Polecam!

Ocena: 9.5/10

4 komentarze:

  1. Podzielam Twoją opinię.Zajebisty album,najlepszy z dotychczas nagranych przez ten zespół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w kategorii power metal jest to jeden z najlepszych albumów tegorocznych! Jest szybkość, jest ostrość, finezyjne, zapadające w pamięci melodie i właściwie każdy utwór to potencjalny hicior, wcześniej czegoś mi brakowało, ale ten album brzmi już tak jak oczekiwałem. Znakomita rzecz:D

      Usuń
  2. Ten album jest taki jak każdy inny tej kapeli. W wielu mometach słychać, że ta ekipa jest mistrzami w marnotrawieniu dobrych pomysłów. Wsłuchajcie się dobrze, jak te "momenty są zatracane".
    Nigdy nie rozumiałem fenomenu ich popularności, przecież Concerto Moon zmiatają ich jednym uderzeniem w struny...
    Każdy jednak lubi co może.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty ośle nawet z wikipedii nie potrafisz prawidłowo treści przekleić, a co dopiero coś z sensem napisać. To nic niezwykłego, że zespół co roku wydaje album i gdybyś jakieś, powtarzam, JAKIEŚ obycie miał, to byś wiedział, skąd to się bierze i dlaczego, ale ważniejsze są Kiske i inne głupoty, których nie ma.

    A dlaczego 9.5 to chyba nawet sam autor nie wie, bo z tekstu to w ogóle nie wynika. Czyżby kiepskie brzmienie mp3 128kbps?

    Ale jak to powiedział encyklopedia "każdy lubi co może", dlatego to był pierwszy i ostatni raz czytania takich przykrych wypocin.

    OdpowiedzUsuń