Niemiecki
zespół MAGGIE'S MADNESS to prawdziwa uczta dla fanów
muzyki pokroju hard'n heavy, gdzie jest coś z kapel heavy metalowych
typu ACCEPT, czy też STEELER i jest coś z bardziej hard rockowych
kapel typu RATT, czy DOKKEN. To kapela, która działa w latach
80 i choć nie należała do grona znanych to i tak wydała dwa
albumy i jest do dziś znakomitym przykładem, że niemiecka scena
metalowa to nie tylko toporne heavy metalowe granie, ale też również
granie bardziej lekkie, melodyjne, wręcz hard rockowe. MAGGIE'S
MADNESS został założony w roku 1980 początkowo pod nazwą
MADNESS, jednak zrezygnowano z niej z powodu istnienia kapeli popowej
pod taką samą nazwą. MAGGIE'S MADNEESS została zaczerpnięta z
łodzi przepływającej w Wielkiej Brytanii, którą muzycy
zobaczyli. Zespół dorobił się dwóch płyt, z czego
debiutancki album ukazał się w roku 1981, zaś drugi album „On
Fire”ukazał się w roku 1983. I właśnie drugi album jest
przedmiotem niniejszej recenzji. Jak przystało na lata 80 mamy
ciekawą, klimatyczną okładkę, jednak przesiąkniętą kiczem i to
jest coś co było modne w owych latach. Muzycznie kapela niczego nie
wniosła, ale z pewnością pokazała nieco inne oblicze niemieckiej
sceny metalowej, łącząc heavy metal z hard rockową manierą,
szaleństwem, zróżnicowaniem. Podobnie grających kapel w
latach 80 było pełno, ale jak się przyjrzeć niemieckiej scenie to
już tak nie było. MAGGIES MADNESS to kapela znakomita w swojej
dziedzinie. Jak ktoś kocha dynamiczne, pełne werwy, radości
melodie, przesiąknięte hard rockiem, jak ktoś żyje każdą
melodyjną solówką, która brzmi finezyjnie, jak ktoś
kocha niemieckie brzmienie, solidność komponowania, zadziorny wokal
i do tego przebojowy materiał, ten śmiało może zacząć
poszukiwanie owego wydawnictwa. Nie można mu wiele zarzucić,
właściwie tylko nieco słabsze brzmienie, które jest nieco
szorstkie, niskobudżetowe oraz wtórny charakter, jednak to
jest nic w porównaniu z muzyką jaką serwuje niemiecki
zespół. Jest melodyjnie, rytmicznie, dynamicznie,
zróżnicowano, energicznie i nie brakuje kompozycje, które
zapadają w pamięci.
Właściwie
ciężko wyróżnić jakiś kawałek przed szereg innych, bo
całościowo jest to bardzo wyrównany krążek i nie ma
wypełniaczy. Każda z tych kompozycji to praktycznie rasowy przebój.
No bo jak inaczej opisać otwierający „On Fire” z szybką
sekcją rytmiczną, dynamicznym riffem i chwytliwym refrenem,
melodyjny, stonowany „Hold On”
gdzie słychać coś z KROKUS? No nie da się inaczej ich opisać i
co ciekawe zespół nie spuszcza z tonu w dalszej części.
Nieco długi, bo trwający 6 minut „You” brzmi wybornie,
pomimo bardziej stonowanego wydźwięku, komercyjnego wydźwięku,
duża w tym zasługa melodyjnego charakteru no i dobrze wplecionych
partii klawiszowych, a wokalista Micheal Dudek świetnie się
sprawdza nie tylko w ostrzejszych, dynamiczniejszych kawałkach, ale
tez w bardziej emocjonalnych, gdzie trzeba pobudzić zmysły
słuchacza i ogólnie dobrze sobie radzi w dziedzinie
śpiewania. Znakomicie zostaje to potwierdzone w takim rozbudowanym i
emocjonalnym „Hard Times” który ma wydźwięk
romantycznej ballady. To co wygrywa gitarowy duet Zellner/Bleicher to
miks heavy metalu i hard rocka, jednak jakby więcej w tym wszystkim
hard rockowego szaleństwa,zadziorności, lekkości i świetnie to
zostaje odzwierciedlone w hard rockowych kompozycjach typu „Love
On your face”, stonowany „Beatiful Looser” czy też
przebojowy „Hot City Nights”.
„On
Fire” to solidne dzieło, które dobrze oddaje charakter
stylu hard'n heavy, gdzie jest miks hard rocka i heavy metalu i w
połączeniu z solidnym materiałem, melodyjnym wydźwiękiem gitar i
dobrą pracą muzyków sprawia że ów album słucha się
bardzo dobrze. Może brakuje jakiś naprawdę ponadczasowych utworów,
czy też nadzwyczajnej aranżacji utworów, jednak mimo tych
pewnych niedociągnięć, jest to album który trzyma duch lat
80 i fani hard rockowych dźwięków powinni się zapoznać z
tym wydawnictwem.
Ocena:
6.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz