Czy można stworzyć coś
świeżego, nie powtarzalnego korzystając z elementów
znanych? Czy można wzbudzić zainteresowanie słuchaczy poprzez
tworzenie mrocznego klimatu w stylu KINGA DIAMONDA, MERCYFUL FATE,
jednocześnie stawiając na własny styl? Czy bazując na patentach z
lat 70/80 można stworzyć coś jednocześnie nowego?
Powyższe pytania nie
pozostają bez odpowiedzi, na pewno nie w przypadku szwedzkiego
GHOST, który został założony w roku 2008. Tutaj zaczyna się
coś czym nie może pochwalić się właściwie żadna inna mi znana
kapela, o to wytwórnia Rise Above jak i sam zespół
zrobili ciekawy chwyt marketingowi i owiali tajemnicą wszelkie
informacje na temat zespołów i muzyków, którzy
go tworzą. Występując na scenie bawią się w swój teatrzyk
i tam też dbają o swoją anonimowość, przebierając się w
mroczne stroje kapłanów, zaś wokalista przebiera się za
papieża i taki wątek już sprawia, że jest zainteresowanie ową
kapelą. "Opus Eponymous" to ich
debiutancki krążek, który wzbudził nie małe
zainteresowanie w roku 2010 początkowo wśród poszukiwaczy
mniej znanych i oryginalnie brzmiących kapel, potem bardziej od
strony medialnej i tak dobre rozkręciła się machina wzrostu
popularności owej szwedzkiej kapeli. Młody zespół zasłużył
sobie na owe zainteresowanie i uwagę słuchaczy nie tylko ze względu
na tajemniczość, czy ciekawy strój sceniczny i niezwykłe
show podczas koncertów, ale w dużej mierze dzięki stylowi
muzycznemu jaki prezentują na płycie no i poziomowi kompozycjom.
GHOST to nie jeden z wielu podobnych zespołów, a raczej jeden
z nie wielu, o czym świadczyć może klimatyczna okładka, która
nasuwa lata 70/80 i ten styl jej narysowania też potrafi przykuć
uwagę i wzbudzić grozę w słuchaczu. Podobnie jest z tym co
usłyszmy już odpalając płytę. Szwedzi poszli tak jak większość
młodych kapel po stare, zakurzone patenty, motywy, jednak zrobili to
z niezwykłym smakiem. Zespół nawiązuje do starych lat
70/80, do wielu kapel zapomnianych i tych bardziej kultowych typu
MERCYFUL FATE czy KING DIAMOND. Jednak warto zaznaczyć, że styl
młodego zespołu jest o wiele bardziej rozbudowany i wykracza poza
tak jasno określone granice, ponieważ tutaj rasowego metalowego
łojenia w stylu MERCYFUL FATE nie uświadczymy i więcej tutaj jest
nawiązań do psychodelicznego rocka, do occult rocka, czy post
rocka. Stąd też może wynikać pewień nie dosyt, że album nie
jest może nieco cięższy, bardziej metalowy. Na pewno nie ujmuje to
zespołowi oryginalności, pomysłowości, czy też talentu, który
jest słyszalny niemal na każdym kroku. Wokalista wokalnie
przypomina oczywiście Kinga Diamonda, a gitarzyści starają się
tworzyć niesamowity klimat i jest mrok i chwytliwość, a także
niezwykła lekkość. Momentami można by zarzucić komercyjność
utworów co słychać choćby w takim „Ritual” czy
też przebojowym „Stand By Him”, który wyróżnia
się niesamowicie zapadającym refrenem i choć można by wytknąć
tu w pewnym momencie kicz, to jednak świetnie się to miesza z
przebojowością i owa świeżość oraz kilka znanych chwytów
sprawiają, że jest to jedyny w swoim rodzaju album. Materiał jest
właściwie zwarty, melodyjny i wypchany przebojami. Jedynie ciężko
ocenić intro w postaci „Deus Culpa” który jest
nastawiony klimat, na wprowadzenie słuchacza w świat GHOST i w ten
ich mroczny klimat, tak więc zadanie wykonane w 100 %. Dalej już
mamy właściwie przeboje przesiąknięte psychodelicznym rockiem i
patentami znanymi z MERCYFUL FATE czy KING DIAMOND co słychać w
partiach wokalnych, w mrocznym klimacie, tematyce utworów.
Każdy z utworów za wartych na płycie można uznać za
potencjalny przebój, czy jak kto woli „killer”. Rytmiczny
"Con Clavi Con Dio" z ciekawym motywem ala BLACK
SABBATH, dynamiczny, energiczny „Elizabeth” z chwytliwym,
wręcz popowym refrenem, „Satan Preyer”z niesamowitym
klimatem i budzącymi grozę klawiszami, melodyjnym, nieco kosmicznym
„Genesis” będącym instrumentalnym popisem umiejętności
muzyków. Nieco słabiej wypada na albumie wg mnie „Prime
Mover”, a moim ulubionym kawałkiem na płycie jest „Death
Kneel”. Czemuż to? Przede wszystkim ciekawy i oryginalnie
brzmiący riff, niesamowity klimat, który potrafi przyprawić
o dreszcze, a i melodyjności i lekkości mu nie brakuje.
Odpowiadając na
wczesniej stawione pytania, GHOST to jeden z niewielu przykładów
tego zjawiska, gdzie sięgając po znane patenty, które
niegdyś stosowały inne kapele, bo słychać tutaj wpływy MERCYFUL
FATE czy KING DIAMOND to jednak, jest to muzyka świeża, jest to coś
nowego i właściwie ciężko wskazać z marszu coś podobnego. Choć
słychać tutaj sprawdzone chwyty to jednak jest to coś zupełnie
innego, świeżego. Do tego dochodzi ciekawy image zespołu,
tajemniczość, jaką jest okryty zespół, ciekawy pomysł na
styl, na wykonanie, gdzie kapela łączy elementy takich gatunków
jak retro-rock, psychodeliczny rock, hard rock, stoner, doom i heavy
metal i wszystko to stanowi znakomitą całość. Bardzo ważnym
elementem, który odegrał równie kluczową i nie wiem
czy nie najważniejszą rolę na tym albumie to klimat, który
sprawił, że ta płyta stała się czymś zjawiskowym, czymś czego
brakowało po tym jak King ucichł i popadł w problemy zdrowotne.
Pozycja obowiązkowa dla fanów KINGA DIAMONDA, czy też
psychodelicznego rocka. Jedna z najciekawszych płyt roku 2010.
Ocena: 9.5/10
W pełni się zgadzam. Wyśmienita i niesamowita płyta mimo kontrowersji narosłych wokół i pozornie oklepanego grania. Polecam!
OdpowiedzUsuńDla mnie chyba najbardziej przereklamowany zespół ostatnich lat. Nie wiem jak można się tym zachwycać, dla mnie Ghost prezentuje poziom tragiczny :) Dziwny twór, sztucznie napędzany mroczną otoczką. Nawet płyty (vinylowe wydania - trudno zliczyć EPki i Single oficjalne i udające bootlegi) w momencie wypuszczenia na rynek kosztują tyle co stare, poszukiwane klasyki heavy metalu. Kpina, sztuczne nakręcanie wyjątkowości, "kultowości" bandu, który muzycznie nie ma totalnie NIC do pokazania...
OdpowiedzUsuń