Strony

sobota, 20 października 2012

MOB RULES - Cannibal Nation (2012)

Jednym z tych zespołów power metalowych, którego fenomenu i sławy nie pojmuję jest niemiecki MOB RULES, który został założony w 1994 roku przez gitarzystę Matthiasa Mineura i basistę Thorstena Plorina. Skład szybko uzupełnili wokalista Klaus Dirks i perkusista Arved Mannott. Choć zespół nie tworzył niczego oryginalnego, ani też perfekcyjnego i właściwie daleko im było zawsze do jakiegoś porządnego power metalowego zespołu to jednak w przeciągu tych 18 lat nagrali 6 albumów, a ostatnio wydali swój 7 studyjny krążek, który niczego nowego nie wnosi do ich twórczości. „Cannibal Nation” to album który przyciąga uwagę tytułem i z pewnością faktem że teksty wiążą się z kanibalizmem na terenach afrykańskich, szkoda że już warstwa czysto muzyczna tak nie przyciąga i nie zapada w pamięci. MOB RULES zawsze był dla mnie zespołem złożonym z rzemieślników, którzy grać potrafią, lecz nic z tego nie wynika, bo otrzymujemy wtórne, oklepane patenty, czasami przez to kompozycje są nudne, nijakie, bez większych emocji, a przecież można nagrać coś na dobrym poziomie, o czym mógł świadczyć choćby „Radical Peace” z 2009 r który jest dla mnie jednym z tych najlepszych albumów tej formacji, ot co solidny power metal z dużą dawką atrakcyjnych melodii. Nowy album pod tym względem jest gorszy. Choć stylistycznie zespół nie dokonał żadnych zmian i dalej kontynuuje mieszankę Power Metal, Progresywnego Metalu,Hard Rock i Heavy Metalu, to jednak forma podania, pomysłowość jest o kilka klas niższa. Jednym z plusów na tym albumie jest bez wątpienia mocne, dynamiczne brzmienie oraz wokal Klausa, który brzmi niczym Bruce Dickinsona i dwoi się i troi na tym krążku, jednak co z tego skoro kompozycje same w sobie są przeciętne, bez wyrazu, po prostu nie odpowiednie do poziomu śpiewania Klausa. Duet gitarowy w postaci Ludke/Mineur tym razem wypada słabo i nie porywają solówki, ani motywy główne.

W gąszczu tych nie zadowoleń, wad można pochwalić za niektóre kompozycje, które nadają się do słuchania i nie wzbudzają negatywnych odczuć. Do takowych kompozycji zaliczam właściwie te które zostały obdarzone szybszą pracą gitar, duża dawką melodii, chwytliwym refrenem i dynamiczną sekcją rytmiczną i taki „Tele Box Fool”, nieco hard rockowy „The Sirens” czy też przypominający HELLOWEEN „Cannibal Nation” to najlepsze kompozycje z tego albumu i właściwie te dynamiczne kompozycje, które utrzymane są w power metalowej formule sprawdzają się najlepiej. Poza nimi warty uwagi jest nieco mroczniejszy, klimatyczny „Scream For The Sun”, natomiast reszta albo zbyt komercyjna, albo po prostu nijaka, poparta kiepską, mało wyrazistą aranżacją. Dużo rasowych wypełniaczy, które nie powinny się znaleźć na tym albumie. Materiał jest nie równy i to niestety od razu się rzuca, za mało prostych rozwiązań, za mało przekonujących kompozycji i wszystko jest przeciw zespołowi.

Po raz kolejny się przekonałem że niemiecki MOB RULES to zespół przeciętny, nie wykraczający poza wtórność, poza granice oklepanych motywów. Do tego podanie tych oklepanych motywów jest tutaj na niskim poziomie. Nie ma ciekawych urozmaiceń ani aranżacji, a większość kompozycji jest nudna i ciężko strawna. Trzy kompozycje na cały album to za mało żeby być łaskawym. Nie ma rozczarowania bo niczego od tego zespołu nie oczekiwałem. Jedynie może zastanawiać fakt po co wypuszczać po raz kolejny jakiś przeciętny album, który jest ciężki w odbiorze? Po co nagrywać słabe albumy, które niczego nie wnoszą do twórczości zespołu? Cóż te pytania powinny być skierowane do zespołu. „Cannibal Nation” to album słaby na którego szkoda czasu.

Ocena: 3.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz