Pamiętacie jak
opisywałem na łamach bloga o niemieckim thrash metalowym zespole
LIAR? Cóż czas cofnąć się nieco w czasie i wspomnieć o
wcześniejszej kapeli w skład, której wchodzili muzycy LIAR.
Tą kapelą jest
THUNDERCRAAFT, który został założony w 1982 roku i
dorobił się jedynie debiutanckiego albumu „Fighting For
Survival”, który ukazał się w roku 1984. Nie jest to
ani kapela ani album znany szerszej publiczności, jednak dla fanów
niemieckiej sceny metalowej, czy też dla staroci z lat 80 będzie to
nie lada gratka, bo choć jest to album o wtórnym charakterze
to jednak z drugiej strony jest bardzo melodyjny i energiczny.
Właśnie dopracowanie pod względem brzmieniowym, melodyjność i
solidny charakter kompozycji sprawia, że jest krążek którym
warto się zainteresować. Mamy ten charakterystyczny styl dla
Niemców, gdzie pojawiają się kwadratowe melodie, gdzie
wokalista ( tutaj Karl Heinz Zastrow) nie jest specem od śpiewania w
górnych rejestrach, lecz od zadziorności i przypomina mi się
choćby Rolf z RUNNING WILD. Ten styl w którym słychać
inspiracje SCORPIONS, czy ACCEPT, gdzie gitary brzmią nadzwyczaj
znajomo, ale przecież to nie musi być wcale powód do
oskarżenia zespół o jakiś plagiat, bo tutaj są odnoszenie,
jednak zespół stara się tworzyć własny styl, który
jest czymś na pograniczu niemieckiego metalu i rocka, z tym że tego
nawiązania do rocka lat 70 jest jakby więcej. Ciężar jeśli o to
chodzi nie jest domeną tego albumu.
To co decyduje o tym, że
album jest dobry w swojej kategorii i warty zapoznania się to nie
tylko klimatyczna okładka, czy dobre brzmienie, to przede wszystkim
dobrze wyważony i przygotowany materiał, który jest zwarty,
dynamiczny, melodyjny i zróżnicowany. Pomijając intro i
outro mamy na płycie 9 utworów, który każdy z nich
spełnia kryteria przeboju. Jak ktoś lubi dynamiczność, szybką
sekcją rytmiczną i zadziorny riff, ten będzie zachwycony „Taste
Of Hell” który daje posmakować w jakim stylu zespół
się obraca i że ten rock jest tutaj znaczącym elementem, jeśli
chodzi o ich styl grania. W podobnej szybkiej, dynamicznej konwencji
utrzymany jest również taki nieco rock'n rollowy „On the
Ladder of Madness” czy rytmiczny „Wicked Boy” będący
jednym z największych przebojów na płycie z ciekawie
rozplanowaną sekcją rytmiczną. Jednak więcej na albumie finezji,
rockowego grania, więcej bardziej stonowany motywów, co
jednak wcale nie oznacza że taka konwencja jest gorsza od tej
dynamicznej. Mamy hymnowy i bardzo chwytliwy „Virgin Killer”,
który jest kolejną perełką z tego albumu. Hard rock daje o
sobie wyraźnie znać w stonowanym „La” czy też
melodyjnym „Victim Of Rock'n Roll”.
Nie zbrakło też spokojnej ballady „Life Is Misery”,
gdzie można poczuć tą
finezyjność i lekkość gitar.
„Fighting
For Survival” to solidny album utrzymany w konwencji hard rockowej
z elementami metalu, gdzie słychać inspiracje SCORPIONS, czy
ACCEPT. To jedyny krążek tej formacji jaki powstał, ale za to na
dobrym poziomie muzycznym. Zadbano o kwestie techniczne, o brzmienie,
a także o dobre kompozycje, które stanowią trzon tego
albumu. Materiał jest daleki od nudnego, a wszystko dzięki
przebojowości i dobrej pracy duetu gitarowe Reinke/ Wolke, którzy
może nie prezentują niczego nowego, którzy nie są może
wielkimi gitarzystami, ale mimo to wygrywają bardzo chwytliwe motywy
i melodie, a to wystarczy żeby dobrze się bawić przy muzyce
niemieckiej formacji. Album godny uwagi.
Ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz