Strony

piątek, 23 listopada 2012

VIRUS - Pray For War (1987)

Wielka Brytania to może nie czołówka jeśli chodzi o thrash metal, jednak też można wymienić parę dobrych zespołów, na które warto zwrócić uwagę. Jednym z takich ciekawych zespołów, które mimo nieco podziemnego brzmienia, czy też stylu w którym pojawiają się odniesienia do punku czy death metalu jest VIRUS.

VIRUS to kapela, która została założona w 1986 roku przez Henry'ego Hestona i Teza Kaylora, a w 1987 roku zasilił skład basista John Hess. W takim składzie ukazał się ich debiutancki album „Pray For war” , który pokazał, że Wielka Brytania też potrafi grać thrash metal i to na całkiem dobrym poziomie. I z pewnością nie jeden porówna tą kapele do innych znanych z tamtego kraju kapel thrash metalowych typu ONSLAUGHT, BROKEN BONES, czy też VENOM, jednak mimo tych pewnych powiązań VIRUS kreuje swój własny styl, który jest dość taki nieco prymitywny, nawet i może nieco podziemny, gdzie słychać odniesienia do punku i death metalu. Na to prymitywne, wręcz podziemne granie składa się bez wątpienia słabe, brudne i niedopracowane brzmienie, momentami chaotyczne pędzenie sekcji rytmicznej, czy też nieco odstraszający wokal Henry'ego Hastona, który nie ma ciekawej maniery ani też dobrego wyszkolenia i bardziej tutaj stawia na swoją zadziorność i taki nieco death metalowy wydźwięk, co jednak nie do końca można uznać za zaletę. Niektórzy jednak mogą dostrzec w tych minusach pewne plusy typu, że brzmienie dodaje uroku, że przyczynia się do tego że kompozycje brzmią mrocznie i dość agresywnie. Jednak mimo tego pod względem technicznym, jakości jest to raczej spory minus. Henry Haston jest również tą osobą, która jest odpowiedzialna za całą linię melodyjną, za partie gitarowe i w tej kwestii radzi sobie całkiem dobrze, bo nie brakuje agresywnych motywów, ostrych riffów, energicznych solówek, jednak gdzieś tam w tym wszystkich też pojawia się lekki chaos i prymitywność.

Jednak całość, włącznie z materiałem brzmi nie tak źle jak mogłoby się wydawać i jest to z pewnością album, który potrafi zauroczyć dynamiką czy agresją i choć brzmienie, wykonanie nie są na najwyższym poziomie, to jednak miło się słucha zawartości. Otwieracz „Pray Fo War” przypomina wiele znanych mi kapel thrash metalowych i ten motyw jest oklepany to fakt, jednak agresja, lekki brud, death metalowy wokal, a także dynamika sprawiają, że utwór brzmi całkiem atrakcyjnie. „To The Death” wydaje się być jeszcze bardziej agresywny, jeszcze bardziej przesiąknięty death metalem, co słychać choćby po wokalu. Jednym z takich najlepszych utworów na płycie jest wg mnie złowieszczy, dynamiczny i przypominający debiut KREATOR „Malignant Massacre” z bodajże najbardziej melodyjnymi partiami solowymi jakie można usłyszeć na płycie. Nieco chaotycznie brzmi „T.N.T. (Thermo Nuclear Thrash)” ale można tutaj też usłyszeć jaka agresja towarzyszy utworowi i że tym razem pojawia się kilka zwolnień i urozmaiceń. Na pewno warty uwagi jest dynamiczny, energiczny, przesiąknięty speed metalem „Scarred For Life”, czy też agresywny „Cannibal Holocaust”. Z kolei „Night Siege” ma ciekawy mroczny klimat, która nasuwa jakiś film grozy. Reszta dobra, ale już nie taka zapadająca w pamięci.

Jak przystało na thrash metalowy album „Pray For War” jest bezkompromisowy, agresywny, mroczny, ale to nie oznacza że jest to album dopracowany i dopieszczony pod każdy względem. Tutaj nie brakuje wad typu kiepskie brzmienie, słaba technika muzyków, czy też chaos w obrębie kompozycji, jednak mimo tego jest to solidny album, na który warto gdzieś tam zwrócić uwagę. Tym albumem zespół rozpoczął swoją karierę, która w latach 80/90 przejawiła się jeszcze w wydaniu dwóch kolejnych albumów i rozpadnięciem się kapeli. Obecnie zespół powrócił do grania i pracuje podobnoć nad nowym albumem.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz