Czy tylko mnie nieco
rozczarował nowy album BLOODBOUND? Czy tylko ja zacząłem szukać
czegoś w podobnym stylu, ale lepszego? Czy tylko ja zacząłem
gdybać, jakby brzmiał nowy album z Urbanem Bredem, jednym z
najlepszych wokalistów obecnie na rynku? Zapewne się
zastanawiacie, co robi były wokalista BLOODBOUND?
Myśl o tym, jak by
brzmiał nowy album BLOODBOUND z Urbanem i chęć sprawdzenia co
porabia ów wokalista doprowadziły mnie do zespołu, który
się zwie TRAIL OF MURADER. Początkowo ów zespół był
postrzegany jako projekt, który został założony przez
Urbana Breeda i Daniela Olssona w 2011 po tym jak rozstali się z
TAD MAROSE. Do współpracy został również zaproszony
były perkusista BLOODBOUND, a mianowicie Pelle Åkerlin. Zespół
rozpoczął pracę nad debiutanckim albumem, który się ukazał
stosunkowo nie dawno. Pewnie się zastanawiacie czy „Shades Of art”
to album, który zaspokoi niedosyt po „In the Name Of Metal”
BLOODBOUND, czy jest to krążek, który zadowoli fanów
Urbana Breeda? Cóż debiutancki album szwedzkiej formacji jest
na pewno solidniejszy i bardziej urozmaicony aniżeli album
BLOODBOUND, jest tutaj ciężar, ostrość, która kojarzy mi
się z PYRAMAZE, jest progresywność, takie nieco połamane
melodie, co kojarzyć może się oczywiście z TAD MAROSE no i jest
również w niektórych dynamika, melodyjność, lekkość
i przebojowość niczym ta w BLOODBOUND, tak więc tak jest to płyta
ciekawsza aniżeli BLOODBOUND i jest to również płyta, która
zadowoli fanów wcześniejszych dokonań Urbana Breeda. Nie
musicie się martwić o formę wokalną Urbana, który wciąż
śpiewa drapieżnie, ostro, zadziornie, nie zapominając o technice,
czy melodyjności, nie trzeba się martwić o brzmienie i całą
produkcję, bo ta jest mocna, soczysta, nieco mroczna i przypomina
się choćby albumy TAD MAROSE, czy BLOODBOUND, nie trzeba się bać
o to jak brzmią partie gitarowe duetu Olsson/Eismer, bo te wypadają
bardzo dobrze, bo mamy i ciężar, mrok, lekki brud, a także
zapadające w głowie melodie i urozmaicenie, co sprawia, że słucha
się tego z wielkim zainteresowaniem. Dopełnieniem tego wszystkiego
jest dynamiczna, energiczna sekcja rytmiczna, która sprawia,
że album jest żywiołowy i mocny.
To co znajdziemy na
albumie to miks wcześniejszych dokonań Urbana Breeda, a więc
słychać wyraźne zaloty pod TAD MAROSE i BLOODBOUND. Tak więc bez
problemu można tutaj wytypować charakterystyczne dla BLOODBOUND
przeboje, które spokojnie mogłyby trafić na album
„Nosferatu” czy „Tabula Rasa” BLOODBOUND. No bo czy taki
przebojowy”Shades Of Art”, nieco cięższy, stonowany
„Lady Don't Answer” , szybki, melodyjny „Higher”
czy dynamiczny „Some Stand Alone” nie mogłyby zdobić
albumów BLOODBOUND? Ta przebojowość, melodyjność,
energiczność, ten styl, ta konstrukcja, no jak dla mnie idealne
kompozycje na płytę BLOODBOUND. Co można powiedzieć o reszcie
kompozycji? Z pewnością to, że są bliższe albumom TAD MAROSE, a
także nieco nowoczesnemu „Tabula Rasa” i właśnie słychać to
w takim „Carnivore”, nowocześnie brzmiący „Mab”,
który jest ciężkim, ale i chwytliwym kawałkiem, w
progresywnym „The Song You Never sang”. Oprócz
tego pojawiają się nieco wolniejsze, spokojniejsze utwory jak „I
know Shadows”, „Your
Silence”, czy stonowany,
mroczny „My heart Still Cries”.
„Shades
Of Art” to płyta, która spodoba się przede wszystkim fanom
wokalisty Urbana Breeda, czy też fanom TAD MAROSE i BLOODBOUND. Choć
nie jest to album, który powala oryginalnością,
przebojowością czy też kompozycjami, jednak jest solidny i
bardziej ciekawszym od tego co nagrali BLOODBOUND i to powinno
posłużyć za powód, dla którego warto sięgnąć po
debiutancki krążek TRAIL OF MURDER.
Ocena:
7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz