Strony

piątek, 28 grudnia 2012

STILL ALIVE - Kyo (2012)

STILL ALIVE to kolejny młody zespół, który próbuje swoich sił w heavy/power metalu i z pewnością apetyt w moim przypadku zaostrzył fakt, że zespół pochodzi z Brazylii, a więc skraju gdzie kryje się wiele ciekawych młodych zespołów grających power metal. STILL ALIVE to formacja, która w 2002 roku została założona ale pod nazwą RUTHLESS CRY. Jednak w 2009 zespół nagrał utwór „Human” już pod nazwą STILL ALIVE. Zespół w tym roku wydał swój debiutanckim album „Kyo”. Czy jest to krążek, który warto się zainteresować, który warto znać?

O zespole nie wiedziałem właściwie nic i nie był on moim obiektem poszukiwań, ale gdzieś szukając czegoś innego znalazłem o to właśnie ich debiutancki album, który zaintrygował mnie właściwie nazwą, a przede wszystkim tajemniczą okładką, która ma taki dość mroczny klimat. Jednak zagłębiając się już w samą płytę dochodzę do pozytywnych odczuć, które podyktowane są mocnym, dopracowanym brzmienie, oddające standard wielkich kapel, a także ciekawemu stylowi zespołowi, który stara się stworzyć coś świeżego, a mianowicie mroczny heavy power metal z elementami progresywnymi czy też symfonicznymi. Również umiejętność gry muzyków, lecz pojawiają się też negatywne uczucia, że za mało tutaj chwytliwości, że melodie są czasami za bardzo przekombinowane, że muzycy grają w kółko to samo i brakuje ognia. Niby z jednej strony mamy dobrze wyszkolonych technicznie muzyków, gdzie szczególnie wyróżnia się wokalista Wolter, który ma mocną, zadziorną manierę i potrafi pokazać pazur, a górne rejestry w jego wykonaniu są bardzo zapadające w głowie. Dobrze wypada sekcja rytmiczna, która dostarcza dynamiczności kompozycjom, a także partie gitarowe Gila, który stara się postawić na świeżość, urozmaicenie, czy tez bardziej złożoną strukturę utworów, co nie zawsze oznacza przebojowość, lekkość i prostotę, co odbija się na odbiorze prezentowanej muzyce. Nie ma nic przeciwko progresywności, rozbudowanej formie i dość bogatej aranżacji jak ta w otwieraczu „Forgiven secrets”, stonowanym progresywnym kawałkom jak „Human” gdzie pojawia się też sporo elementów heavy metalu. Jednak to co dobrze się prezentuje na albumie to power metalowe petardy jak choćby „Unchained Souls”, energiczny „Lady In Black”, który wyróżnia dość mocniejszy wokal, ostrzejszy riff i rozpędzona sekcja rytmiczna, melodyjny „Into The Snakepit” z dość znanym głównym motywem i słychać tutaj coś z IRON MAIDEN czy ADAGIO. Dobrym poziom prezentują mroczny „Daybreak and Storm” i „Dreamhunter” ale nie są już tak fantastyczne, żywiołowe jak te wcześniej wymienione. Natomiast ciężko mi jest strawić wolniejsze utwory jak „To Live Forever” czy „Embraced”.

Ciekawy styl, mocne brzmienie, uzdolnieni muzycy nie zawsze gwarantuje świetny album i tutaj STIILL ALIVE jest tego przykładem. Potencjał w tej formacji jest i to słychać zwłaszcza po tych szybkich utworach i może to będzie kierunek stylu zespołu? Więcej power metalu, a mniej progresywności i będzie bardzo dobrze. Brakuje na debiutanckim albumie właściwie wyraźnych przebojów i materiału, który by się prosił o ponowne odtworzenie i posłuchanie. Czekam na drugi album, który może pokaże prawdziwe oblicze zespołu i bardziej dopracowany album.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz