Strony

poniedziałek, 10 grudnia 2012

T&N - Slave To The Empire (2012)

Mam dla fanów DOKKEN nie lada gratkę, o to wyszedł debiut amerykańskiego T&N, który został założony w 2011 przez 3 muzyków DOKKEN, czyli gitarzystę George'a Lynna, basistę Jeffa Pilsona i perkusistę Micka Browna. Czy można czegoś więcej by zachęcić fanów DOKKEN?

Mi wystarczyło, aczkolwiek wielkim fanem nigdy nie byłem, jednak kiedy zobaczyłem, że na debiutanckim albumie zatytułowanym „Slave To The Empire” jest całkiem ciekawa lista gości w postaci : Tim “Ripper” Owens, Doug Pinnick (Kings X), Sebastian Bach and Robert Mason (Warrant). Z pewnością to pomogło sięgnąć po ich debiutancki krążek bez większych problemów. Choć ciężko uznać to za debiut z prawdziwego zdarzenia bo jest kilka przeróbek klasyków DOKKEN i parę nowych kawałków. Warto wspomnieć o fakcie, że początkowo kapela funkcjonowała pod nazwą TOOTH AND NAIL, ale musieli nazwę zmienić bo już istniała kapela z taką nazwą. T&N można śmiało uznać za taki drugi DOKKEN, co zresztą nie jest wcale takie trudne zwłaszcza kiedy styl obu zespołów jest bardzo podobny. W obu przypadkach jest to miks hard rocka i heavy metalu, z dużą dawką melodyjności i zadziorności na tle gitarowym. Do tego dochodzi takie brzmienie przypominające lata 80, które były złotym okresem DOKKEN. „Slave To The Empire” jest albumem nawet solidnym, co słychać po tym co wyprawiają muzyce i jak starają się zbudować tutaj taki nieco koncertowy klimat. Sekcja rytmiczna jest tutaj nieco stonowana, ale mocna i dotrzymuje towarzystwa mocnym riffom, które mają wydźwięk zadziorny, lecz brakuje tutaj lekkości, jakiejś świeżości, ciekawych pomysłów, co zresztą słychać po samych kompozycjach. Dobrze oczywiście wypadają tutaj klasyki DOKKEN do których zaliczyć należy energiczny „Tooth And Nail” z gościnnym występem Douga, który pokazuje że szybkie tempo, dynamit i ostry, lekki riff nie są obce zespołowi i podobać się może nowe aranżacja tego utworu. „Its Not Love” to bardziej rockowy utwór z pewnymi cechami AC/DC i tutaj można czuć pewien niedosyt, bo czegoś brakuje, może ognia? Nawet gościnny występ Roberta Masona nie ratuje tego utworu. Bardziej rozbudowany i nieco jakby łagodniejszy wydźwięk „Into The Fire” też do końca nie przekonuje. Tutaj głównym wokalistą jest Jeff Pillson i choć nie ma tragedii, to jednak znów nie jestem do końca zadowolony z ostatecznego efektu. Rockowa ballada w postaci „Alone Again” z gościnnym występem Sebestiana Bacha też nie niszczy obiektów i tez nie rzuca na kolana. Oczywiście zabrakło w tym klimatu, jakiejś pomysłowości. Najlepiej z przeróbek wypada moim zdaniem mroczny, ciężki „Kiss Of Death” z zalotami do JUDAS PRIEST. Tak więc nikogo nie powinien dziwić tutaj głos Tima Riperra Owensa. Ciekawiej wypadają oryginalne utwory, które zostały nagrane na ten album. Już taki otwierający „Slave To The Empire” prezentuje się jak taki rasowy heavy metalowy kawałek z pewnym zacięciem hard rockowym i słychać sporo z DOKKEN, tylko w porównaniu do ostatniego dzieła DOKKEN to jest znacznie ciekawsze. Gitara tutaj dostarcza sporo fajnych melodii i nie brakuje w tym wszystkim dynamiki. Śmiało można uznać ten utwór za jeden z najlepszych przebojów, które tutaj mamy. Pozytywnie można też się wypowiedzieć o ciężkim „Mind Control”, o bluesowym „Jesus Train” czy też o rozbudowanym, mrocznym i energicznym „Access Denied”, który śmiało można uznać za kolejną taką perełkę i jest to utwór dla którego warto zapoznać się z tym albumem. Nie ukrywam, że skojarzyło mi się to nieco z PRETTY MAIDS.

Nie da się ukryć, że T&N nie sieje spustoszenia debiutanckim albumem, ale nikt tego się raczej nie spodziewał, a przynajmniej nie ja. Oczekiwałem solidnego heavy metalu z hard rockowym feelingiem w stylu DOKKEN i to też otrzymałem. Fani DOKKEN będą zadowoleni, bo odniesień do tego zespołu jest pełno czego dowodem jest styl czy brzmienie. Szkoda tylko, że album jest nieco nie równy i mało przebojowy, ale cóż to było do przewidzenia.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz