Strony

niedziela, 24 lutego 2013

VOODOO CIRCLE - More Than One Way Home (2013)

Co ma wspólnego Ritchie Blackomore, RAINBOW, WHITESNAKE, czy DEEP PURPLE z niemieckim krajem? Na pierwszy rzut oka nic, ale gdyby się tak bardziej zastanowić to można by udzielić inną odpowiedź na to pytanie, a mianowicie VOODOO CIRCLE. Jest to bowiem zespół, który został założony w 2008 roku z inicjatywy Alexa Beyrodta ( gitarzysta PRIMAL FEAR) w celu grania muzyki w stylu tych wcześniej wspomnianych kapel, grania muzyki hard rockowej lat 70/80. Z wielkim sukcesem zostały wydane dwa albumy, to więc oczekiwania względem trzeciego albumu „More Than One Way Home” były spore. Czy zostały one spełnione? Czy Alex jest drugim Ritchim?

Alex na pewno nie ma takiego wpływu na muzykę metalową czy rockową jak Ritchie, ale technicznie i stylem nie wiele od niego odbiega na płytach VOODOO CIRCLE i słychać to również na nowym albumie, choć w moim odczuciu znacznie w mniejszych ilościach niż na poprzednim albumie, co jest poniekąd pewną ujmą. Właśnie zagrywki pod Ritchiego, pod działalność jego zespołów było atrakcją poprzedniego albumu. Tutaj jest nieco bardziej spokojniej, bardziej emocjonalnie, bardziej komercyjnie, jednak dalej jest to granie hard rockowe. „More Than One Way Home” to album, który pokazuje że niemieckie produkcje płyt są solidne, soczyste, takie dopieszczone, a także że scena ta kryje wiele gwiazd i wiele o niezwykłych zdolnościach. Mamy bowiem lidera Axela, będącego pod dużym wpływem Ritchiego, który wygrywa sporo finezyjnych, rockowych riffów, elektryzujących, szalonych solówek, które w dalszym ciągu są ozdobą tego zespołu. Innymi gwiazdami są tutaj wokalista David Readman, który śpiewa w PINK CREAM 69, czy basista Mat Sinner ( PRIMAL FEAR). Matt Sinner większy popis zrobił na poprzednim albumie, zaś David pokazuje znów klasę i potwierdza że jest jednym z najlepszych współczesnych rockowych wokalistów. Ta lekkość, ten styl śpiewania, te emocje, to jest prawdziwa magia. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, nieco odejścia od zagrywek pod RAINBOW, DEEP PURPLE i gdyby nie fakt, stworzenia tym razem gorszego materiału.

W klimacie DEEP PURPLE czy RAINBOW mamy tutaj otwierający „The Graveyard City”, który większość słuchaczy powinna znać z promowania albumu i wszelkich zapowiedzi. Sam utwór energiczny, taki dość dynamiczny i żywiołowy i jest to utwór taki na miarę poprzedniego albumu. Wpływy Ritchiego słychać też w stonowanym, pomysłowym „Heart Of babylon”, w nieco bardziej komercyjnym „Cry For Love” , który również promował album. W przypadku „Cry For Love” można już wyraźnie usłyszeć jak zespół poszedł w nieco bardziej łagodniejsze granie, mniej metalowe, bardziej rockowe, bardziej komercyjne, jednak w dalszym ciągu na dobrym poziomie, w dalszym ciągu chwytliwe. W stylu RAINBOW, DEEP PURPLE utrzymany jest również nieco ostrzejszy „Bane Of My Existence”,w którym zespół znakomicie balansuje na granicy mocnego metalu i hard rocka, czy też mocny „The Killer In You” z znakomitą linią melodyjną wygraną przez Alexa i słychać wyraźnie, że jest utalentowany gitarzyście, który ceni sobie technikę, lekkość i muzyczne emocje. Nieco słabiej się prezentuje wolniejszy „The Saint And The Sinner”, zaś najlepszym utworem na płycie jest bez wątpienia przebojowy „The Ghost In Your Hert” który mógłby spokojnie zdobić jeden z albumów DEEP PURPLE czy RAINBOW. Tutaj właśnie zespół pokazał klasę i jak powinno się grać pod styl Ritchiego. To jest właśnie to, to jest droga którą powinni pójść na tym albumie. Jednak dróg do domu jest więcej, to też pojawiają się utwory przesiąknięte WHITESNAKE co słychać po takim emocjonalnym, spokojnym „Tears In Rain”, komercyjnym i dość nijakim „Allisa” , czy nieco popowym „More Than One Way Home”.

Tym razem niemiecki VOODOO CIRCLE, który tworzy muzykę przesiąkniętą DEEP PURPLE, WHITESNAKE czy RAINBOW nagrał album słabszy, bardziej spokojny, bardziej komercyjny i brakuje tutaj żywiołowych kompozycji, brakuje takich przebojów jak „The Ghost In Your Hert”. Jednak doświadczenie muzyków, znakomity skład i styl sprawiły, że dalej jest to muzyka atrakcyjna dla potencjalnego słuchacza i na pewno jest to album, który warto znać. Jeden z ciekawszych albumów z muzyką hard rockową w tym roku.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz