Co ma wspólnego
Ritchie Blackomore, RAINBOW, WHITESNAKE, czy DEEP PURPLE z niemieckim
krajem? Na pierwszy rzut oka nic, ale gdyby się tak bardziej
zastanowić to można by udzielić inną odpowiedź na to pytanie, a
mianowicie VOODOO CIRCLE. Jest to bowiem zespół, który
został założony w 2008 roku z inicjatywy Alexa Beyrodta (
gitarzysta PRIMAL FEAR) w celu grania muzyki w stylu tych wcześniej
wspomnianych kapel, grania muzyki hard rockowej lat 70/80. Z wielkim
sukcesem zostały wydane dwa albumy, to więc oczekiwania względem
trzeciego albumu „More Than One Way Home” były spore. Czy
zostały one spełnione? Czy Alex jest drugim Ritchim?
Alex na pewno nie ma
takiego wpływu na muzykę metalową czy rockową jak Ritchie, ale
technicznie i stylem nie wiele od niego odbiega na płytach VOODOO
CIRCLE i słychać to również na nowym albumie, choć w moim
odczuciu znacznie w mniejszych ilościach niż na poprzednim albumie,
co jest poniekąd pewną ujmą. Właśnie zagrywki pod Ritchiego, pod
działalność jego zespołów było atrakcją poprzedniego
albumu. Tutaj jest nieco bardziej spokojniej, bardziej emocjonalnie,
bardziej komercyjnie, jednak dalej jest to granie hard rockowe.
„More Than One Way Home” to album, który pokazuje że
niemieckie produkcje płyt są solidne, soczyste, takie dopieszczone,
a także że scena ta kryje wiele gwiazd i wiele o niezwykłych
zdolnościach. Mamy bowiem lidera Axela, będącego pod dużym
wpływem Ritchiego, który wygrywa sporo finezyjnych, rockowych
riffów, elektryzujących, szalonych solówek, które
w dalszym ciągu są ozdobą tego zespołu. Innymi gwiazdami są
tutaj wokalista David Readman, który śpiewa w PINK CREAM 69,
czy basista Mat Sinner ( PRIMAL FEAR). Matt Sinner większy popis
zrobił na poprzednim albumie, zaś David pokazuje znów klasę
i potwierdza że jest jednym z najlepszych współczesnych
rockowych wokalistów. Ta lekkość, ten styl śpiewania, te
emocje, to jest prawdziwa magia. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie
fakt, nieco odejścia od zagrywek pod RAINBOW, DEEP PURPLE i gdyby
nie fakt, stworzenia tym razem gorszego materiału.
W klimacie DEEP PURPLE
czy RAINBOW mamy tutaj otwierający „The Graveyard City”,
który większość słuchaczy powinna znać z promowania
albumu i wszelkich zapowiedzi. Sam utwór energiczny, taki dość
dynamiczny i żywiołowy i jest to utwór taki na miarę
poprzedniego albumu. Wpływy Ritchiego słychać też w stonowanym,
pomysłowym „Heart Of babylon”, w nieco bardziej
komercyjnym „Cry For Love” , który również
promował album. W przypadku „Cry For Love” można już wyraźnie
usłyszeć jak zespół poszedł w nieco bardziej łagodniejsze
granie, mniej metalowe, bardziej rockowe, bardziej komercyjne, jednak
w dalszym ciągu na dobrym poziomie, w dalszym ciągu chwytliwe. W
stylu RAINBOW, DEEP PURPLE utrzymany jest również nieco
ostrzejszy „Bane Of My Existence”,w którym zespół
znakomicie balansuje na granicy mocnego metalu i hard rocka, czy też
mocny „The Killer In You” z znakomitą linią melodyjną
wygraną przez Alexa i słychać wyraźnie, że jest utalentowany
gitarzyście, który ceni sobie technikę, lekkość i muzyczne
emocje. Nieco słabiej się prezentuje wolniejszy „The Saint And
The Sinner”, zaś najlepszym utworem na płycie jest bez
wątpienia przebojowy „The Ghost In Your Hert” który
mógłby spokojnie zdobić jeden z albumów DEEP PURPLE
czy RAINBOW. Tutaj właśnie zespół pokazał klasę i jak
powinno się grać pod styl Ritchiego. To jest właśnie to, to jest
droga którą powinni pójść na tym albumie. Jednak
dróg do domu jest więcej, to też pojawiają się utwory
przesiąknięte WHITESNAKE co słychać po takim emocjonalnym,
spokojnym „Tears In Rain”, komercyjnym i dość nijakim
„Allisa” , czy nieco popowym „More Than One Way
Home”.
Tym razem niemiecki
VOODOO CIRCLE, który tworzy muzykę przesiąkniętą DEEP
PURPLE, WHITESNAKE czy RAINBOW nagrał album słabszy, bardziej
spokojny, bardziej komercyjny i brakuje tutaj żywiołowych
kompozycji, brakuje takich przebojów jak „The Ghost In Your
Hert”. Jednak doświadczenie muzyków, znakomity skład i
styl sprawiły, że dalej jest to muzyka atrakcyjna dla potencjalnego
słuchacza i na pewno jest to album, który warto znać. Jeden
z ciekawszych albumów z muzyką hard rockową w tym roku.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz