Dla wielu osób to
właśnie książki są oknem do innego świata, przepustką do
świata magii i wyobraźni. Stanowią one narzędzie za pomocą
którego poznajemy smak innego życia, ciekawych historii, smak
nowego świata, którego nie znamy. Trudno się z tym nie
zgodzić. Ja od najmłodszych lat byłem zafascynowany pirackim
światem. Oddałbym wiele żeby przeżyć taką przygodę, będąc
piratem przez chwilę chociaż. Tutaj książki jakoś nie zdały w
pełni swojego egzaminu, to też ruszyłem w poszukiwanie
mocniejszych bodźców. Filmy pokroju „Piraci z Karaibów”,
czy też zespoły heavy metalowe, które tematycznie starają
się odtworzyć tamte pirackie czasy. Running Wild czy Alestorm wciąż
mnie zachwycają. Jednak są to zespoły, które bardziej
nastawione są na drapieżność, na rozróbę aniżeli klimat
i przeniesie słuchacza do innego świata. I tak dryfowałem po
oceanie marzeń szukając w końcu prawdziwego skarbu pirackiego. Po
kilku latach błądzenia na krańcu świata i na nieznanych wodach
odnalazłem to czego szukałem. Kingdom Waves.
W tym momencie właśnie
stajemy się świadkami nie tylko tego, że płyta z muzyką metalową
może być czymś więcej niż płytą do słuchania i do zabijania
czasu. Może być właśnie przepustką do innego świata, może być
prywatnym wehikuł czasu. Dzięki właśnie muzyce Kingdom Waves
każdy słuchacz marzący o takiej przygodzie jak ja, o świecie
pirackich rozrób, libacji przy rumie i tańcach przy pirackich
szantach będzie mógł spełnić swoje marzenie. Kingdom Waves
stylistycznie stara się łączyć melodyjny power metal, który
jest wymieszany nieco z muzyką klasyczną, a wszystko osadzone w
pirackich klimatach. Takie zespoły to rzadkość. Gdy się ich
słucha to ma się na myśli Nightwish, Rhapsody of Fire czy
Phatfinder, ale to nie jest włoska kapela. Więc skąd wypłynął
piracki statek Kingdom Waves? Cóż pewnie teraz mało kto
uwierzy, ale wypłynęli z Poznania. Tak to jest nasza rodzima
kapela, która już ma rzeszę fanów za granicą, a my
Polacy jakby dopiero ich poznajemy. W roku 2013 ukazał się
debiutancki album „Damned Beuty Overture” i choć piszę o tym
dopiero teraz to jednak muszę stwierdzić, że jest to jeden z
najlepszych albumów tamtego roku. Posunę się nawet dalej w
swoim rozmyśleniach. Kapela jest prawdziwym pirackim odkryciem dla
prawdziwych poszukiwaczy skarbów i jest to kapela inna niż
wszystkie mi znane. Sam album to jeden z najlepszych albumów
jakie miałem usłyszeć przez ostatnie miesiące. I pomyśleć że
można tak grać w Polsce. Mamy zespół na światowym poziomie
i o tym świadczyć może nawet image zespołu, który
prezentuje się lepiej niż takiego Running Wild czy Alestorm, no i
przepiękna okładka debiutanckiego albumu. Śmiem twierdzić, że
jest to najpiękniejsza okładka roku 2013. Przygoda się zaczyna od
rozbudowanego i epickiego „Damned Beauty Overture”.
Otwarcie i wprowadzanie w piracki świat przypomina mi „Treasure
Island” Running Wild. Również przejścia, przebojowość
też godna twórczości Rolfa. Jednak na tym kończy się
wszelkie podobieństwo. Kingdom Waves chce nam dać klimat, chce nas
zabrać w podróż. Dlatego nie brakuje tutaj miłych
ozdobników, podniosłości wyjętej jakby z soundtracku
„Piratów z Karaibów”. Michał Bąk tutaj odgrywa
kluczową rolę. Jego partie klawiszowe i te orkiestrowe są po
prostu magiczne. Jest przepych, jest finezja i pomysłowość.
Najważniejsze jednak jest oddanie w pełni detali związanych z
pirackim światem. Można odnieść wrażenie że dryfuje się wraz z
zespołem po nieznanych wodach w celu przeżycia przygody swojego
życia. W takim graniu też ani rusz bez przebojów, też
trzeba umieć przyciągnąć uwagę, sprawić by przeżywał muzykę
i o niej nie zapomniał nawet gdy dźwięki ucichną. Czy inaczej
można nazwać „Paper Wings”? To jest właśnie
rasowy przebój wzorowany na twórczości Rhapsody czy
Nightwish, ba nawet muzyki klasycznej. Dźwięki na tej płycie są
wyszukane, dopieszczone i pełne pomysłowości. Jest powiew
świeżości, jest element zaskoczenia, a to też tylko potwierdza
wielkość tego zespołu. „Mistrust” to utwór
zróżnicowany w swojej konwencji i dzieje się w nim całkiem
sporo. Sporo ciekawych przejść gitarowych pana Urbana tylko
potwierdzają jak utalentowanym gitarzystą jest. Stara się oddać
klimat, komponować i uzupełniać to co wygrywa Lord Wizzard czyli
Michał Bąk. Ich praca układa się wyśmienicie i nie można im nic
zarzucić. Każdy z muzyków zasługuje na osobną pochwałę.
Na przykład Agnieszka, która jest odpowiedzialna za partię
basu, nadaję „Handful Of Sand” mocnego wydźwięku
i zróżnicowania. Ten utwór jest nieco bardziej
mroczniejszy i ukazuje jakby drugie oblicze, niczym tą straszniejszą
wersję bohaterki z okładki. Kto lubi akcję, szybkie zwroty akcji,
bitwy morskie i hymny które mają zagrzać piratów do
walki, ten za pewne zachwyci szybkim „Mirrage world”.
Na płycie poza szybkimi kompozycjami uświadczyć można nieco
bardziej stonowane dźwięki i dobrym tego przykładem jest piękna,
romantyczna ballada „The Cult Of War”, który pokazuje jak
znakomitym wokalistą jest Martin Marcell. Potrafi stworzyć klimat,
wzbogacić utwór o emocje, które po prostu wzrusza.
Jednak można jeszcze stworzyć wyjątkową balladę, w dodatku w
pirackim klimacie. Każdy kto stanie na drodze banderze Kingdom Waves
obróci się w proch, bo czy można rywalizować z takimi
kompozycjami jak „Dust To Dust”? Niestety ale
konkurencja pokroju Nightwish czy Rhapsody Of Fire wysiada i to za
nim jeszcze wystartuje w tym wyścigu. Całość zamyka „The Pirate
Wedding day”. Kto szuka dobrej zabawy, tańców, śpiewów
i imprezy przy rumie ten to znajdzie w tym kawałku. Kolejne
znakomite wcielenie Kingdom Waves.
Czas płynie nie
ubłaganie z Kingdom Waves i dopłynęliśmy do końca naszej małej
przygody. Rzadko kiedy płyta wywiera taki wpływ na mnie. Rzadko
kiedy mam problem dojść do siebie, wrócić do szarej
rzeczywistości. Jednak Kingdom Waves tak mnie oczarował swoją
muzyką, swoim pirackim światem, że nie mam ochoty go opuszczać go
choćby na chwilę. Tej płyty nie da się ot tak zapomnieć. Może i
mała przygoda skończyła się wraz z końcem płyty, ale większa
przygoda Kingdom Waves właściwie się właśnie zaczęła. Ma
szansę zwojować cały świat i porwać ze sobą wielu słuchaczy,
którzy też chcą przeżyć przygodą, choć na chwilę
zapomnieć o codzienności i wybrać się razem z nimi w piracki
rejs. A ty jesteś gotowy na to? Chcesz być jednym z nas? Chcesz być
piratem? Jedynie co musisz zrobić to odpalić debiutancki album
polskiego Kingdom Waves. Nigdy nie zapomnisz tej przygody!
Ocena: 10/10
P.s Specjalne podziękowania dla Michała Bąka za przesłanie płyty i umożliwienie posłuchania tej płyty