Jeżeli jesteś osobą, która lubi teksty o Bogu i szatanie,
gustuje w Black metalu i symfonicznym heavy metalu i zna całkiem dobrze słowiańską
kulturę, ten z pewnością polubi słowiański band o nazwie Ohen. Zespół powstał w 2013 roku i w 2014 roku wydali debiutancki album „Mortal
Man”. Kiedy dobrze się przeanalizuje styl zespołu to można dojść do wniosku, że
nie tworzą niczego oryginalnego czy zaskakującego. Wszystko się opiera na mrocznym
klimacie, na agresywnych partiach gitarowych, symfonicznym charakterze
kompozycji i brutalnego wokalu Matusa.
To właściwie on jest motorem napędowym tej kapeli. Nie trzeba się zbytnio zagłębiać w materiał
żeby się o tym przekonać. Na jego głowie jest wiele, a choćby wokal i partie
gitarowe. W sferze gitarowej nie jest tak źle, bowiem „Mortal Man” jest pełen
mocnych riffów i pomysłowych solówek. Tak więc tutaj dzieje się całkiem sporo i
najlepiej to potwierdzają te dłuższe kompozycje. „Pečať je zlomená” to
kompozycja melancholijna, pełna emocji i tajemniczości. Trwający ponad 9 minut „Morning Star” jest przesiąknięty
progresją i zespół chciał nas porwać ciekawą formą. Szkoda, że za dużo chcieli
zawrzeć w tym utworze, przez co wieje trochę nudą w połowie utworu. Kiedy wydaje się nam, że niczym już zespół
nas nie zaskoczy to nagle pojawia się „Stardust”, który trwa 13 minut. To jest prawdziwa podróż w świat s-f i czystej progresji. Ciekawy jest
efekt końcowy, który po prostu imponują pomysłowością i bogatą aranżacją.
Więcej Black metalu uświadczymy w „Prophets of Baal” i to są w sumie
najciekawsze kompozycje na tej płycie. Cały materiał trwa ponad godzinę i
zespół może zaimponować pomysłowością,
próbą stworzenia czegoś klimatycznego. Za to należy im się szacunek, a że efekt
końcowy nie do końca przekonuje to już inna kwestia. Od strony technicznej też
wszystko brzmi tak jak powinno. Brakuje nieco pazura i ciekawszych melodii. No
ale cóż wszystkiego nie można mieć. Płyta skierowana do fanów symfonicznego
Black metalu i wszelako pojętej muzyki progresywnej.
Ocena: 5.5/10