Nazwa zespoły to też
dobry sposób na przyciągnięcie słuchaczy, nazwa duńskiej
kapeli SAINT REBEL od razu mi się spodobała. Taka nieco
mroczna, taka nieco klimatyczna i przykuwająca uwagę. Również
styl kapeli jest dość ciekawe, bo o to ten młody zespół
stara się łączyć nowoczesny heavy metal z hard rockiem i efektem
owej pracy zespołu, który działa na scenie muzycznej od 6
lat, w 2009 roku zmienił nazwę z KOLEN na SAINT REBEL i po kilku
zmianach personalnych prezentuje w tym roku swój debiutancki
album w postaci „The Battle of Sinners and Saints”.
Formuła zespołu jeśli chodzi o granie jest prosta bo o to mamy
wymieszany modern rock z heavy metalem oparty na mocnym, ostrym i
krzykliwym wokalu Jonasie Kaasie, któremu wiele nie brakuje do
gatunku typu hardcore, a także na zgranym duecie Hojfeldt/ Blumensen
, który wygrywa raz to szybsze, raz wolniejsze riffy, a to
czasami ostrzejsze przesiąknięte thrash metalowym feelingiem a to
raz punkiem, a to raz nowoczesnym heavy metalem, a wszystko
utrzymane w hard rockowej formule. I na pewno rozpatrując album pod
względem gatunku to wnosi pewien powiew świeżości do gatunku hard
rock/ modern rock. Może muzycy nie tryskają pomysłowością, może
nie uświadczymy tutaj geniuszu kompozytorskiego czy też super
perfekcyjnych aranżacji, ale jest to solidne granie, gdzie dominuje
zadziorność, rytmika, szaleństwo i dopracowanie pod względem
technicznym. Tak choć nie ma tutaj czegoś nadzwyczajnego, czegoś
ponadczasowego, jakiś super przebojów, które mogły
podbić listę przebojów, to jednak album zyskuje moją
sympatię, przez dopracowanie pod względem detali jak brzmienie,
które jest tutaj soczyste, mocne a także pod względem
melodii, czy też samych starannych aranżacji.
Mocny riff, prosty i
zapadający w pamięci refren i zadziorność to właściwie recepta
na każdy utwór znajdujący się na płycie. Materiał sprawia
wrażenie równego i w miarę równego. Znajdziemy tutaj
10 kompozycji w skład których wchodzi: nieco ostrzejszy
„Always Alone”, stonowany ale i bardzo melodyjny „Once
We Were Two” , przebojowy „Show Me The way” gdzie
słychać pewne komercyjne zacięcie, dynamiczny, agresywny „Halo”
gdzie pojawiają się elementy thrash metalu, nieco punkowy „I’d
Rather Be a Narcissist” , urozmaicony „Earthquake Shakes
Me Down” , nieco nijaki i chaotyczny „Wasted”,
spokojny „The Dying Child” pełniący rolę ballady,
melodyjny i chwytliwy „Sell my Soul”, czy też w końcu
momentami nieco popowy „You Will Know My Name”.
SAINT
REBEL to kapela, który potrafi przyciągnąć uwagę poprzez
nazwę, styl, jednak po zapoznaniu się z ich muzyką, sposobem
tworzenia i podania owych kompozycji, to jednak szybko traci się
ochotę na kolejny kontakt z tym zespołem. Jasne grają i to w miarę
solidnie, stawiając na ciężar i nowoczesność, jednak pomysły i
aranżacje nie do końca potrafią trafić do mnie i właściwie
brakuje im przemyślenia i dopracowania. Jest to młody zespół,
więc jeszcze sporo przed nimi i może wyciągną jakieś wnioski z
wad jakie zostały popełnione na debiucie, bo nowoczesność i
wymuszony ciężar, chaos w niektórych miejscach nie sprzyjają
słuchaczowi podczas odbioru. Jedna z tych płyt, która
wystarczy przesłuchać jeden raz lub dwa i się ma dość.
Ocena:
5.5/10