Szukacie czegoś z kręgu
nowoczesnego heavy metalu? Czegoś co przypomni wam kapele pokroju
Unisonic czy Firewind? Z pewnością Grecki Sunlight wychodzi
naprzeciw waszym oczekiwaniom. To młoda kapela działająca od 2009
roku i postanowili grać muzykę z kręgu hard rocka/heavy/power
metalu i robią to całkiem przyzwoicie. Starają się być z jednej
strony nowocześni, a z drugiej strony są wierni tradycyjnym
rozwiązaniom. Mają za sobą demo i granie koncertów, a
brakowało im do szczęścia tylko pełnometrażowego albumu. W tym
roku udało się to zrealizować, a „My own Truth” to album który
nie można zlekceważyć, zwłaszcza jeśli gustujemy w takiej
mieszance stylistycznej.
Futurystyczna okładka
nasuwająca bardziej produkcję progresywną intryguje nas od samego
początku. Dzięki właśnie takim chwytom to wydawnictwo ma przejawy
nowoczesnego i bardziej na czasie. Zresztą brzmienie też bardziej
wyrafinowane i wyszukane. To samo można odnotować w stylistyce
kapeli. Nie ma mowy o prostym i przewidywalnym graniu, gdzie zespół
ucieka się do sprawdzonych chwytów. Tutaj Sunlight stara się
wykroczyć nieco poza pewne granice i stworzyć swój własny
styl. Jest nutka klimatycznego hard rocka, czy tez melodyjnego
metalu. Sporą rolę tutaj odgrywają klawisze i spokojny, łagodny
wokal Dimitrisa Giannakopoulosa. Dzięki niemu wszystko brzmi
klimatycznie i spójnie. Partie gitarowe są na dalszym planie,
ale nie są tutaj pozbawione energii i polotu. Makis też nie raz
pokazuje, że bez niego nie było tak żywiołowo i metalowo.
Wszystko składa się w jednolitą całość a zespół
naprawdę zaskakuje i to już od pierwszych minut albumu. „Back
to Life” to utwór który ma coś z Stargezers
czy Masterplan. Progresywność i hard rock spotyka się w tym
utworze. Może i komercyjne wykończenie, ale nie ma to większego
wpływu na jakość. „Follow Your heart” ukazuje
przede wszystkim siłę klawiszy w muzyce Sunlight. Fani twórczości
Blackmorea i Rainbow z pewnością pokochają szybszy „Eastern
Train”, który niszczy swoją energią. Więcej power
metalu i heavy metalu można uświadczyć w zadziornym „Earthquake”.
Zespół często ucieka do spokojnych motywów i stawia
na komercyjny wydźwięk. W takim „Rockin all around”
czy „Lonely Man's Song” można się przekonać o
tym jak zespół dobrze sobie radzi w takich klimatach.
Nie zawsze wolne tempo
oznacza słaby album, nie zawsze nowoczesność musi być okraszona
agresją i potężnym brzmienie. Sunlight przełamuje ten trend i
pokazuje, że można nagrać bardziej komercyjny album przepełnionym
wolnymi motywami i progresywnym klimatem. Fani Queen, Unisonic czy
Masterplan powinni tutaj się znakomicie odnaleźć. Płyta
skierowana do smakoszy emocjonalnego grania, które ma poruszyć
naszą duszę i przenieść do świata magii i intrygujących
melodii. Zapraszam i was do świata Sunlight.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz