O twórczości
Axela Rudiego Pella można wiele powiedzieć. Nigdy jednak nie można
było mu zarzucić niskiego poziomu prezentowanej muzyki, ani też
zbyt długiego procesu tworzenia poszczególnych płyt, bo
zawsze wydawał swoje płyty w regularnych, dwu letnich odstępach.
Czy ta dobra passa trwa po dzień dzisiejszy? Poprzedni album „Circle
Of The Oath” był solidnym, typowym albumem Axela, ale gdzieś już
można było uświadczyć lekki spadek jakości. Tak też apetyt na
„Into The Storm” był dość spory i to nie tylko z powodu
niespełnionych oczekiwań poprzednim krążkiem, ale też za sprawą
pięknej okładki która zdobi nowy album.
To że styl
wykrystalizowany przed laty przez Axela nie ulegnie zmianie na „Into
The Storm” byłem pewny, bo Axel zawsze stronił od nie potrzebnych
eksperymentów. W dalszym ciągu jest wiernym swoim patentom,
charakterystycznym zagrywkom, nieco wzorowanymi na stylu Ritchiego
Blackmore'a. Najlepiej to słychać w energicznym „Burning
Chains”, który brzmi jak kawałek w stylu Rainbow.
Oczywiście Axel to wciąż gitarzysta, który nie idzie na
łatwiznę i lubi zagrać bardziej złożoną solówkę czy też
riff oparty na tradycyjnych rozwiązaniach wyciągniętych z
twórczości Rainbow czy też Steeler. Można zarzucić to, że
faktycznie kolejna płyta brzmi podobnie jak wszystkie, że każdy
utwór gdzieś przybliża nam wcześniejsze kompozycje. Choć
ja tam dostrzegam pewną różnicę słuchając „Into The
Storm”, a mianowicie taką że jest to najspokojniejszy album tego
muzyka i jednocześnie taki bardziej hard rockowy. Z szybkich utworów
mamy otwieracza poprzedzonego instrumentalnym intrem. „Tower
Of Lies” to taki rasowy kawałek, który nasuwa wiele
wcześniejszych albumów. Mocniejszy riff, podniosły i
chwytliwy refren zdają swój egzamin. Przede wszystkim co
przyciąga uwagę to znakomita forma wokalna Johhnego, który
jest jednym z najlepszych wokalistów. I pomyśleć że
zaczynał karierę w bardziej rockowych zespołach jak choćby
Accomplice. Również pod względem szybkiego tempa wyróżnia
się „High Above” i trzeba przyznać że nowy
perkusista, a mianowicie Bobby Rondinelli (znany choćby z Rainbow)
spisuje się tutaj naprawdę znakomicie. Wnosi jakby więcej luzu i
rytmiczności niż Mike'a Terrana. Tak płyta jest bardziej hard
rockowa i już taki spokojniejszy „Long Way To Go”
nas o tym dobitnie uświadamia. Do tego dochodzą jeszcze ballady i
tutaj już czuje jakby zaburzenie sił. Brakuje więcej heavy
metalowych kawałków, brakuje mocniejszego uderzenia. „When
Truth Hurts” sam w sobie jest dobrą balladą, o pięknej
melodii i przekazie, lecz jeśli chodzi o Axela to słyszałem
lepsze. O podobnej barwie jest „Hey Hey My My”,
który też mógł być ciekawszym utworem. Nieodłącznym
elementem płyt Axela są dłuższe i bardziej rozbudowane utwory,
które zawsze wzbudzają największy entuzjazm. Tak też jest i
w przypadku nowego albumu. Złożony „Touching Heaven”
i epicki „Into The storm” to najjaśniejsze punkty
nowego wydawnictwa. Może właśnie trzeba było pójść w
stronę takich klimatów jak w tytułowym kawałku? Może wtedy
zawartość byłaby adekwatna do pięknej okładki.
Axel Rudi Pell osiągnął już wiele.
Nagrał sporo klasyków, sporo znakomitych albumów i
właściwie jego dyskografia jest bogata i co ciekawa bardzo udana.
Ciężko wymienić jakiś słabszy krążek, bowiem każdy ma w sobie
to coś. „Into the storm” to solidny album, ale czegoś tutaj
zabrakło. Nie ma już takich wyrazistych przebojów, gdzieś
też uleciała pomysłowość. Jasne wykonanie, dbanie o aranżacje i
forma muzyków jest godna podziwu. Od lat nie schodzą poniżej
pewnego poziomu i „Into The Storm” też wstydu nie przynosi.
Jednak nie tak sobie ten album wyobrażałem. Może chciałem
mocniejszy materiał? Bardziej energiczny? Może marzył mi się
drugi „Between The Walls”? Nie do końca jestem zadowolony z
końcowego efektu „Into The Storm”. Ale może trzeba nagrać
spokojniejszy album by w przyszłości nagrać coś cięższego? Mam wrażenie, że kończy się dobra passa dla Axela. Czas
pokaże jak będzie wyglądać przyszłość Axela Rudiego Pella.
Ocena: 7/10
Spróbuj obejrzeć koncert Axela,właśnie ruszają w trasę,wtedy te utwory zabrzmią z pewnością mocniej!Wiem,bo 2 razy ich widzialem.A „Hey Hey My My” jest coverem Neila Younga.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPłyta niemal dorównuje The Crest. Dobre dzieło. Lepiej sięsłucha jako całość - fakt, że brak killera.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kiepsko z dystrybucją. Hey Hey My My
OdpowiedzUsuńJa 9 lutego poslucham sobie w Londynie ).Mam nadzieje,ze Johnny da czadu...
OdpowiedzUsuńJeśli recenzent nie wie czyjego autorstwa są utwory przez niego oceniane, to jak ocenić jego wiarygodność. Kompletna kompromitacja tym bardziej, że "Hey Hey May May" pochodzi z jednego z ważniejszych albumów Neila Younga. Może warto czasem posłuchać i poczytać, by zasłużyć na miano kompetentnego w swojej dziedzinie, a nie prowadzić hurtownię odsłuchu bez większego pojęcia o temacie.No cóż, może to młodość.
OdpowiedzUsuńCo do płyty "Into The Storm" - dobra płyta, fantastycznie zaśpiewana, świetny pomysł na skrzypce w kilku utworach. Kupując płyty Axela wiemy co na nich będzie. Taki jego urok i sam zapewnia, że nie zmieni stylu za nic. Dostałem to, czego się spodziewałem.
O kolejny spec od muzyki :D Skoro tyle wiesz, skoro tyle znasz to czemu nie założysz własnego bloga? Żyjemy w wolnym kraju. Wybacz, ale "hey Hey My my" nie był mi znany wcześniej. Każdy może się pomylić, jesteśmy ludźmi. Ta hurtownia odsłuchu daje mi szerszy zakres co jest tak naprawdę dobre. Zachwalasz Axela. A ciekawe czy słyszałeś Thyrien, Winterstorm? Pewnie nie. Ludzie słuchają zazwyczaj znane marki, a szkoda. Mam udawać, że znam twórczość Neila? Nie znam, wiec nie udaje. Trudno być znawcą w każdej dziedzinie muzyki. Sam utwór jak wspomniałem nie był mi znany. Ale wiesz to jest akurat dobre. Bo ci co komentują też mogą się wykazać jakąs wiedzą, też mogą przekazać coś od Siebie i to jest to. Razem tworzymy tego bloga. Wróćmy do axela. Jasne nigdy nie zmienił stylu, wiedziałem co będzie na "Into The Storm", ale nie wiedziałem że nie będzie hitów, że płyta będzie spokojniejsza niż poprzednie. Najlepiej wypada tytułowy. To że fantastycznie zaśpiewana to akurat żadna nowość. Jasne skrzypce fajny pomysł, ale mógł bardziej rozwinąć te motywy, pójść w te rejony. Też dostałem muzykę Axela jak zawsze, aczkolwiek nieco niższych lotów. I tak jestem młody, ale staram się nadrabiać zaległości w starych rzeczach. Pozdrawiam
UsuńWarto kupić limitowaną edycję. Dwie perełki !!!
OdpowiedzUsuńTaa? ja póki co zakupiłem Stormwarrio i Primal Fear. Teraz na celowniku jest Winterstorm, Thyrien :D
UsuńZwyczajnie nie pisz bzdur młody człowieku. Jeśli masz czelność wypowiadać się publicznie, to popraw warsztat, wiedzę, panuj nad agresją i bądź gotów usłyszeć niepochlebne słowa, które z taką łatwością kierujesz przeciw innym. Witaj w świecie dorosłych. Chcesz być krytykiem, to wypada wiedzieć prawie wszystko. Tupet to za mało. Masz jakieś minimalne podstawy wiedzy muzycznej, by serwować wyroki w tym temacie? Opanowałeś grę na jakimś instrumencie? Jesteś pewien, że masz słuch? Czytam czasem Twój blog i zaczynam rozumieć atrofię współczesnego metalu.
OdpowiedzUsuńDla Ciebie mogą być to i bzdury, bo przecież nie wygłaszam tutaj żadnych mądrości, tutaj nie znajdziesz przepisu na życie, a jedynie moje opinie na temat płyt. Jasne każde ma do swojej opinii co też rozumiem i szanuje. Wiem, że są lepsi ode mnie, którzy piszą lepiej i w ogóle, ale to czytelnicy decydują co czytają. Ja robię po prostu swoje i chce podzielić się opinią, bo może akurat komuś może coś przypaść do gustu. Cały czas pracuje nad sobą, ale nie zawsze wszystko idzie pomyśli. Nie jestem agresywny, to ty zacząłeś temat Neila Younga. Nie wszyscy musza wszystko znać. A sam utwór też mnie nie ruszył i tyle. I tak jestem gotów na niepochlebne slowa. Zawsze takie się pojawiały i będą się pojawiać. Kazdy ma prawo krytykować co mu się podoba. Wyroki każdy może serwować. Czyli powiedzmy obejrzysz jakiś film, to zeby go ocenić musisz być rezyserem albo aktorem?
UsuńŁooo matko... a ten "Anonimowy" to kto ?? guru muzyczny ?? Uwielbiam wypowiedzi takich pseudo metalowców co to "znają" się na wszystkim. Gimnazja są pełne takich....
Usuń@Łukasz Frasek
OdpowiedzUsuńRób swoje - nie słuchaj pieniacza. Ja jestem tylko amatorem słuchaczem, ale blog mi sie podoba. Dzieki Twoim odkryciom muzycznym wpadam czasem na kawał solidnej muzyki. Tak trzymać!!
Dzięki. Takie komentarze dodają siły w tym co robię:D Dla takich ludzi jak Ty warto pisać :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam.Mam pytanie-czy Łukasz Frasek to Kai Hansen z Metalcave ? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadza się :D A z kim mam przyjemność?:D
UsuńSorki że tak póżno się przedstawiam,,,Jestem Marian o ile mnie pamiętasz z Metalcave :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo jasne, że pamiętam :D Miło, że starzy znajomi tutaj zaglądają :D Pozdrawiam
UsuńO to miło że pamiętasz :) Wiesz zapamiętałem Ciebie bo masz specyficzny sposób pisania recek...i nie mam nic złego na myśli po prostu masz swój styl i łatwo go poznac...przynajmniej ja poznałem ;) A propos...super bloga prowadzisz,kawał dobrej roboty ,na serio bez cukru,bo widzisz...jak jestem ciekawy nowości w power metalu to tu zaglądam i wszystko wiem...przynajmniej o nowych płytach...bo teraz Twój blog to najlepsze miejsce gdzie można się czegoś dowiedziec co w powerze piszczy...po wygaśnięciu metalcave na pewno...dzięki za to :))
OdpowiedzUsuńNo tak, mój styl można rozpoznać, nie jest idealny, no ale cóż. Nadrabiam pracowitością:D Tak od początku miałem cel mieć taki rozmach co metalcave, no ciężko samemu wszystko ogarnąć. Nowości i starocie, ale jakoś daje radę i recenzji jest też sporo i regularnie się coś pojawia:D Jeszcze raz dzięki za miłe słowa:D Zawsze dodaje to skrzydeł :D Pozdrawiam
UsuńZgadzam się z recenzją. Brakuje przebojowości. Styl Axela jest od razu rozpoznawalny, lecz brakuje energii nagrań z połowy lat 90 - tych.
OdpowiedzUsuń