Strony

wtorek, 26 marca 2013

HIGHLORD - The warning After (2013)

Jednym z najbardziej rozpoznawalnych kapel power metalowych na włoskiej scenie metalowej jest też z pewnością HIGHLORD, który istnieje od 1998 roku i który ma na swoim koncie 7 albumów, z czego ostatni wyszedł kilka dni temu. Czy „The Warning After” dorównuje melodyjnemu „The death Of artists” z 2009 roku? Czy jest to album, który zaskakuje, niszczy?

Ta włoska formacja zawsze słynęła z solidnego grania melodyjnego heavy/power metalu z elementami progresywnego metalu i zawsze grali na średnim poziomie i ciężko było o album niszczący pod względem brzmienia, kompozycji, czy wyczynów muzyków. W tej kwestii nie wiele się zmieniło, bowiem muzycy dalej robią to co do nich należy. Starają się, zwłaszcza gitarzysta Stefano, który stara się urozmaicić materiał, stara się dać stylowi grupy nieco ciężaru, jednak większego wrażenia to nie robi. Brakuje lekkości, pomysłowości, ale cóż HIGHLORD nigdy w tym nie był dobry. Mocnym atutem zespołu zawsze był wokalista Andrea Marchisio, który ma coś z Kiske i innych znanych power metalowych śpiewaków. Jeżeli mowa już o muzykach, to na pewno trzeba wspomnieć, że na „The warning After” gra nowy basista Daniele Veronese oraz klawiszowiec Emanuele Salsa i spisują się całkiem dobrze. Poprzedni album kipiał energią, ciekawymi melodiami, dobrym wykonaniem kompozycji, pomimo że nie było to jakieś arcydzieło, tylko solidny album power metalowy. Niestety , ale „The Warning After” już tym nie zachwyca i jest tutaj dużo słabych, mało wyraźnych utworów, które nie wyróżniają się niczym specjalnym. Chaos, kiepskie melodie, niezbyt ciekawa konstrukcja, niezbyt udane wykonanie, a przede wszystkim brak pomysłów na kompozycje o to co nas spotka na nowym albumie włoskiej formacji.

Co kryje się pod tą miła dla oka okładką? 10 kompozycji, w miarę zróżnicowanych, jednak niezbyt równych i przez co album ma lepsze i gorsze momenty i tych drugich jest znacznie więcej. Już otwierający „Tonightmare” jest sztuczny, bez energii, bez klimatu, bez pomysłu i nie wróży niczego dobrego. „The Google” mirror” miał być ciężki i progresywny w zamyśle i coś nie do końca wyszło. Następny utwór tj „Brother To The end” pokazuje, że zespół nie ma pomysłu na dłuższe kompozycje i wydłużanie na siłę okazało się kiepskim rozwiązaniem. Do grona dobrych kompozycji można w sumie zaliczyć dynamiczny „Standing in The rain”, melodyjny „No more Hereos”, czy przesiąknięty DEEP PURPLE „In this Wicked World”. Zamykający „Arcade warriors” też jest całkiem przyzwoitym utworem z zachowaniem melodyjnego charakteru. Reszta utworów nie wyróżnia się niczym specjalnym i raczej nudzi swoim spokojniejszym wydźwiękiem.

Lata płyną, przybywają kolejne płyty włoskiej formacji HIGHLORD nie zmienia się za to styl kapeli i ich poziom grania owego heavy/power metalu. Jednak zespół wyrobił sobie markę i ma swoje nie małe grono fanów, słuchaczy, ale mnie wciąż oni nie zachwycają i nowy album tego faktu nie zmienił. Jest parę przebłysków jak choćby „Arcade warriors”, ale całość jest nie dopracowana i brak ciekawych pomysłów, atrakcyjnych melodii i czegoś co by przykuło uwagę. Niestety, ale nie jest to płyta którą można polecić z czystym sercem.

Ocena: 4/10

1 komentarz:

  1. Daleko mu do poprzednich albumów,słabiutkie to wydanie. :(

    OdpowiedzUsuń