Jednym
z najbardziej rozpoznawalnych kapel power metalowych na włoskiej
scenie metalowej jest też z pewnością HIGHLORD, który
istnieje od 1998 roku i który ma na swoim koncie 7 albumów,
z czego ostatni wyszedł kilka dni temu. Czy „The Warning After”
dorównuje melodyjnemu „The death Of artists” z 2009 roku?
Czy jest to album, który zaskakuje, niszczy?
Ta
włoska formacja zawsze słynęła z solidnego grania melodyjnego
heavy/power metalu z elementami progresywnego metalu i zawsze grali
na średnim poziomie i ciężko było o album niszczący pod względem
brzmienia, kompozycji, czy wyczynów muzyków. W tej
kwestii nie wiele się zmieniło, bowiem muzycy dalej robią to co do
nich należy. Starają się, zwłaszcza gitarzysta Stefano, który
stara się urozmaicić materiał, stara się dać stylowi grupy nieco
ciężaru, jednak większego wrażenia to nie robi. Brakuje lekkości,
pomysłowości, ale cóż HIGHLORD nigdy w tym nie był dobry.
Mocnym atutem zespołu zawsze był wokalista Andrea Marchisio, który
ma coś z Kiske i innych znanych power metalowych śpiewaków.
Jeżeli mowa już o muzykach, to na pewno trzeba wspomnieć, że na
„The warning After” gra nowy basista Daniele Veronese oraz
klawiszowiec Emanuele Salsa i spisują się całkiem dobrze.
Poprzedni album kipiał energią, ciekawymi melodiami, dobrym
wykonaniem kompozycji, pomimo że nie było to jakieś arcydzieło,
tylko solidny album power metalowy. Niestety , ale „The Warning
After” już tym nie zachwyca i jest tutaj dużo słabych, mało
wyraźnych utworów, które nie wyróżniają się
niczym specjalnym. Chaos, kiepskie melodie, niezbyt ciekawa
konstrukcja, niezbyt udane wykonanie, a przede wszystkim brak
pomysłów na kompozycje o to co nas spotka na nowym albumie
włoskiej formacji.
Co
kryje się pod tą miła dla oka okładką? 10 kompozycji, w miarę
zróżnicowanych, jednak niezbyt równych i przez co
album ma lepsze i gorsze momenty i tych drugich jest znacznie więcej.
Już otwierający „Tonightmare”
jest sztuczny, bez energii, bez klimatu, bez pomysłu i nie wróży
niczego dobrego. „The Google” mirror”
miał być ciężki i progresywny w zamyśle i coś nie do końca
wyszło. Następny utwór tj „Brother To The end”
pokazuje, że zespół nie ma pomysłu na dłuższe kompozycje
i wydłużanie na siłę okazało się kiepskim rozwiązaniem. Do
grona dobrych kompozycji można w sumie zaliczyć dynamiczny
„Standing in The rain”,
melodyjny „No more Hereos”,
czy przesiąknięty DEEP PURPLE „In this Wicked World”.
Zamykający „Arcade warriors”
też jest całkiem przyzwoitym utworem z zachowaniem melodyjnego
charakteru. Reszta utworów nie wyróżnia się niczym
specjalnym i raczej nudzi swoim spokojniejszym wydźwiękiem.
Lata
płyną, przybywają kolejne płyty włoskiej formacji HIGHLORD nie
zmienia się za to styl kapeli i ich poziom grania owego heavy/power
metalu. Jednak zespół wyrobił sobie markę i ma swoje nie
małe grono fanów, słuchaczy, ale mnie wciąż oni nie
zachwycają i nowy album tego faktu nie zmienił. Jest parę
przebłysków jak choćby „Arcade warriors”, ale całość
jest nie dopracowana i brak ciekawych pomysłów, atrakcyjnych
melodii i czegoś co by przykuło uwagę. Niestety, ale nie jest to
płyta którą można polecić z czystym sercem.
Ocena:
4/10
Daleko mu do poprzednich albumów,słabiutkie to wydanie. :(
OdpowiedzUsuń