Za każdym razem głośno
jest o tych znanych i wielkich zespołach thrash metalowych, a nieco
ciszej o mniej znanych, czy też debiutujących. Słuchacze baczniej
przyglądają się promocji np. MEGADETH, SODOM czy innych formacji
znanych i lubianych, aniżeli młodzikami, którzy promują
swój debiutancki album. Zainteresowanie fińskim zespołem
LOST SOCIETY początkowo nie było jakoś wielkie, bo co może nagrać
fiński zespół? Czy może nagrać album solidny, mocny, który
wzbudzi takie zainteresowanie co albumy kapel znanych?
Warto zaznaczyć, że
wytwórnia płytowa Nuclear Blast, do której przy należy
młody zespół zadbała o marketing i promowanie młodej
kapeli. A to na różnego stronach internetowych poświęconych
muzyce metalowej, a to w gazetach i trzeba przyznać, że gdzieś tam
przykuli uwagę. Jednak nikt wobec nich nie miał żadnych
oczekiwań, wymagań, wszyscy oczekiwali mocnego uderzenia i dostali
to, a nawet coś więcej. Założona w 2010 roku kapela po wydanym
demie w 2011 postanowiła w końcu wydać swój debiutancki
album „Fast loud Death”, który jest znakomitym dowodem,
że mimo braku doświadczenia i silnej konkurencji można nagrać
znakomity album w kategorii thrash metal. Jaki styl ten młody zespół
preferuje? Z kogo najwięcej czerpią? To co gra LOST SOCIETY można
śmiało sklasyfikować jako thrash/speed metal, w którym
słychać inspiracje niemieckim i amerykańskim thrash metalem.
Słychać patenty znane z innych znanych zespół, które
grają thrash metal od momentu, kiedy muzyków LOST SOCIETY nie
było na świecie. SODOM, DESTRUCTION, MEGADETH, czy ANTHRAX to takie
zespoły jakie się nasuwają, ale słychać tu o wiele więcej.
Na czym polega sekret
udanego albumu mało znanego zespołu, który właściwie
rozpoczyna na poważnie swoją karierę z thrash metalem? Przede
wszystkim prosta, konkretna formuła, w której nacisk kładzie
się na ostre riffy i solówki wygrywane przez Elbanna/
Lesonen, którzy w dużej mierze w pierwszej kolejności
stawiają na agresję, szaleństwo, dynamikę, a potem dopiero
melodyjność. To co nadaję też całej płycie jak i zespołowi
atrakcyjności i nadaję szorstkości, a także nieco naturalności
to z pewnością wokal Samiego Elbanna, który stawia na
agresywne wrzeszczenie i zadziorność. Znaczącym elementem jest
tutaj oczywiście mocna, rozpędzona sekcja rytmiczna, która
nadaję całości energiczności, mocnego kopa i o tym najlepiej
przekonuje promujący album „Kill(Tose who oppose me)”.
LOST SOCIETY nie tylko
czerpie z kapel grających w latach 80/90, ale również
starają się jak najbardziej zbliżyć do twórczości kapel z
tamtych lat i tutaj już nie tylko kawałki sprzyjają temu zjawisku.
Nawet brzmienie, które nasuwa klasyczne albumy, takie będące
na pograniczu surowizny i czystości, soczystości, czy też w końcu
okładka autorstwa Repki odgrywają znaczącą rolę w nawiązywaniu
zespołu do klasyki gatunku.
Zespół w
przeciwieństwie do innych kapel gra konkretnie, nie zanudza długimi
utworami i stawia na krótkie i energiczne kawałki. Całość
trwa 35 minut, co sprawia, że album nie zanudza. Znajdziemy tutaj 13
agresywnych kompozycji utrzymanych w dość przewidywalnej,
oklepanej, dynamicznej formule, ale zdaje to tutaj swój
egzamin. Na co warto zwrócić uwagę zwłaszcza? Z pewnością
na otwierający „NWL”, który łączy w sobie
urozmaicenie, lekki progresywny zaciąg ANTHRAX z technicznym graniem
MEGADETH. „Thrash All over You” zachwyca melodyjnością,
rozpędzony „Bitch Out my way” zapada w pamięci pod
względem urozmaicenia, złożonej formuły, nieco rock'n rollowy
klimat i chwytliwy refren nadają mu ciekawego wymiaru. Szybki i
techniczny „Lead Through The Head”, czy energiczny
„Braindead Metallhead” dostarczą wam sporo emocji i
przypomną jak powinien brzmieć agresywny, techniczny, dynamiczny
thrash metal w starym stylu. Reszta dotrzymuje kroku tym utworom i z
pewnością nie zawodzą w żaden sposób.
Thrash metal ma się
całkiem dobrze i w tym roku pojawia się kolejny zacny album thrash
metalowy na który warto zwrócić uwagę. Bardzo udany
debiut fińskiej formacji, która udowadnia, że można grać
wtórnie, wykorzystywać oklepane motywy i patenty, a mimo to
zachwycać i robić spustoszenie. Gorąco polecam!
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz