Strony

piątek, 29 marca 2013

GUNS OF GLORY - On The Way to Sin City (2013)


Uwagę fanów rocka w tym roku z pewnością przykuły takie tuzy jak KROKUS, VOODOO CIRCLE, czy PINK CREAM 69. Dochodzi do tego nowy album SIN CITY czy PRETTY MAIDS i oczekiwanie na nowy AIRBOURNE i w tym całym zgiełku mogła co niektórym nie postrzeżenie przelecieć premiera debiutanckiego albumu fińskiego zespołu GUNS OF GLORY. Czyż nie? Ale nie dziwi mnie, bo zespół nie był jakoś promowany, jakoś nie było o nim głośno, a szkoda, bo o dziwo ten nikomu nie znany band nagrał solidny, melodyjny, przebojowy album, który jest nie lada gratką dla fanów twórczości MOTORHEAD czy AC/DC.


Idea założenia zespołu grającego mocnego hard rocka, z dużą dawką radości, przebojowości, mocnego kopa zrodziła się w muzykach z GUNS OF GLORY w 2010 r. Pracę nad debiutanckim albumem początkowo dały demo w 2011 i teraz w 2013 już mamy pełnometrażowy album „On The way to Sin City”. Zamiary i cel zespołu można odczytać z pierwszych widocznych detali, które zapadają w pamięci nim odpali się jeszcze płytę. Nazwa zespołu, okładka z amerykańskim autem i takim klimatem nasuwającym również lata 80, kiedy heavy metal rósł w siłę. Jest więc w muzyce GUNS OF GLORY na hard rockowe granie w stylu MOTORHEAD, KROKUS czy AC/DC, ale też na nieco heavy metalu tak jak ma to miejsce w „Don't Fool With The Guns” gdzie mamy do czynienia z miksem JUDAS PRIEST i MOTORHEAD. Okładka i nazwa zespołu nie wiele mówią i co niektórych mogą odstraszyć, tudzież nie zainteresować, dlatego warto zagłębić się w sam album,żeby się przekonać o tym, że mamy do czynienia z naprawdę znakomitym albumem zawierającym hard rockową nutę.

Nie ma tutaj mowy o nudnych, smętnych kawałkach, które denerwują komercyjnym wydźwiękiem, nie ma słabych melodii, czy motywów, które irytują. Jeżeli szukacie energii, chwytliwych melodii i rockowych refrenów, które nadają się na imprezę jak i na samotne słuchanie to znajdziecie to na albumie fińskiej formacji. „El Saviour” bije z tego utworu już radość zgrania, przyjemna melodia, zadziorność niczym z płyt MOTORHEAD, LORDI czy AC/DC. Chwytliwy refren i prosta, zapadająca w pamięci melodia to cechy, które będą się przewijać przez cały album. Drugi utwór to „Im glade you're gone” , który promował album i do którego nakręcono klip. Pojawia się tutaj akustyczna gitara i nieco spokojniejsze tempo, jest również lekkość, ale to wciąż solidny rock. Przebojów też nie brakuje i to potwierdza „Drive By Lover”, który nasuwa twórczość AC/DC, czy KROKUS, zaś wokal Pete'a nasuwa manierę i zadzior wokalistów MOTORHEAD i LORDI. Szybki rock'n roll w stylu starego AC/DC uświadczymy w „Whiskey Girls”, który jest kolejną perełką. Era „For Those About to Rock” daje o sobie znać w stonowanym i nieco spokojniejszym „Sister of Sin”. Ostrzej, szybciej, agresywniej jest w „Rock'n load” czy energicznym, melodyjnym „Never Stop (That's Rock N Roll)”, który zamyka cały album.

Przebój goni przebój, a album kipi pozytywną energią i zapewnia niezłą rozrywkę, a przecież o to chodzi w rock'n rollu, czy hard rocku. Nie znana mi dotąd kapela nagrała porządny album z chwytliwymi kawałkami, które zapadają w pamięci. Fani KROKUS, AC /DC czy MOTORHEAD będą zadowoleni, zwłaszcza jeśli odniesień do samych zespołów jest całkiem sporo. „On the way to Sin City” jest dopracowany przemyślany nie tylko w sferze kompozytorskiej, ale również brzmieniowej, co jest oczywiście na plus. Charyzmatyczny wokalista, zgrani gitarzyści, którzy stawiają na szaleństwo, energiczność i dobrą zabawę, czy mocna sekcja rytmiczna to cechy, które też pozwalają wyróżnić ten zespół na tle innych i zaliczyć ich do grona tych co nagrali w tym roku udany album, na który warto zwrócić uwagę, zwłaszcza jeśli jest się wielkim fanem hard rocka.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz