Strony

sobota, 30 marca 2013

DEATHSTORM - As Death Awakes (2013)

Czy thrash metal w stylu kapel KREATOR, MORBID SAINT, SODOM czy CORONER może kojarzyć się z Austrią? Czy kapela z tamtego rejonu jest w stanie w pełni oddać charakter, agresję, klimat tamtych formacji? Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nie. Jednak wątpliwości i wszelkie niedowierzania rozwiewa debiutujący w tym roku austriacki zespół thrash metalowy DEATHSTORM.

Kto by pomyślał, że kapela, która debiutuje, która właśnie wydaje swój pierwszy album, kapela która powstała w 2010 na austriackiej ziemi będzie wstanie nagrać dzieło godne takich formacji jak SODOM, KREATOR czy MORBID SAINT? Nawet przez myśl mi to nie przeszło, a najlepsze jest to, że właśnie debiutancki album „As death Awakes” brzmi jak album doświadczonej kapeli, która gra thrash metal od kilku lat, że gra już od lat 80/90. Dopracowanie, wyczyny muzyków, czy też same kompozycje w żaden sposób nie przypominają nie wyraźnego debiutu młodziaków, którzy nie wiedzą czego chcą i którzy nie wiedzą jak zadowolić słuchacza. Tutaj mowa o znakomitym thrash metalu, który nasuwa głównie niemiecką scenę thrash metalową lat 80/90, a także nieco amerykańską. Stylistycznie, kompozytorsko czy pod względem całości debiutancki album austriackiej formacji niczym się nie wyróżnia, bo takich płyt było pełno, jest pełno i wciąż będzie. Nie ma w tym oryginalności to na pewno i raczej można doszukiwać się wtórności, wykorzystania oklepanych motywów, czy aranżacji, które można bez problemu wyłapać w starych albumach SODOM, KREATOR, czy MORBID SAINT. Oczywiście nieco umniejsza to albumowi, zespołowi, ale któż dzisiaj gra odkrywczo, zwłaszcza z młodych kapel? Mało kto i w tegorocznym thrash metalowym światku słyszałem płyty, które nawiązywały w mniejszym bądź większym stopniu do thrash metalu z lat 80 i 90. Większość tych płyt nastawiona jest na melodie, dynamikę, speed metalowe łupanie, zaś DEATHSTORM stawia na agresję, brutalność, złowieszczy wydźwięk, techniczne granie, na ostre, bezkompromisowe, nie okiełznane partie gitarowe, rozpędzoną, szaloną sekcję rytmiczną i brutalny wokal będący na pograniczu thrash / death metalu.

Wokal Maca jest tutaj dość taki barbarzyński, brutalny i nasuwa się stary SODOM czy KREATOR z „Endless Pain”. Jest on specyficzny, ale świetnie współgra z rozpędzoną, energiczną, nieco chaotyczną sekcją rytmiczną i wyczynami gitarzysty Ferla, który stroni od słodkich, prostych melodii, które mają charakter komercyjny, tudzież słodki. To wszystko brzmi jak stary, naturalny, agresywny, ocierający się o death metal thrash metal nasuwający lata 80 czy 90. Znakomite logo, klimatyczna okładka, muzycy, czy też kompozycje to aspekty, które jak najbardziej nasuwają owe czasy.

Dobrym rozwiązaniem było postawienie na krótki i zwarty materiał, który zawiera osiem kompozycji trwających 35 minut. Poza rozbudowanym i melodyjnym instrumentalnym kawałku „Nabelhexe” nie ma tutaj jakiś większych przejaw urozmaicenia i właściwie cała reszta to prawdziwa, ostra, agresywna łupanina, może nieco chaotyczna, może nieco na jedno kopyto, ale potrafi dostarczyć sporo emocji. Klimat grozy daje o sobie znać w otwierającym „Awakening of The Dead”. Nieco więcej stonowanego tempa, nieco więcej ciężaru można wyłapać w „Red Blood Spillage”. Pod względem dynamiki z pewnością wyróżnia się rytmiczny „Prepare For the Slaughter”, zaś „Await the edged blades” to najdłuższy utwór na płycie. Moim ulubionym kawałkiem pozostał melodyjny „Vision of death”, który wyróżnia się na tle tej nieco chaotycznej momentami łupaniny.


Mimo pewnych niedociągnięć jak choćby lekki chaos, czy granie nieco na jedno kopyto, wciąż to co zaprezentował DEATHSTORM na swoim debiutanckim album należy uznać, za mocny, solidny thrash metal, który jest agresywny, pozbawiony power metalowych melodii czy słodkości. Jest tutaj wszystko co powinien mieć thrash metalowy album, jest agresja, brutalny wokal, rozpędzona sekcja rytmiczna i złowieszcze utwory. Może nie jest to najlepszy album thrash metalowy roku 2013, ale z pewnością jest godny uwagi, zwłaszcza jeśli lubi się twórczość SODOM, MORBID SAINT, czy KREATOR. Polecam!

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz