Jednym z pierwszych
zespołów heavy metalowych jaki się narodził na włoskiej
ziemi był bez wątpienia VANEXA, który został założony w
1979 roku z myślą grania tradycyjnego metalu przesiąkniętego
brytyjską manierą spod znaku SAXON czy JUDAS PRIEST. Kapela
dorobiła się 4 albumów, z czego największą sławę
przyniósł im drugi album o tytule „Back From The Ruins”,
który ukazał się w 1988 roku. A przemawia za tym faktem
kilka istotnych kwestii.
Bardziej dojrzała
muzyka, bardziej dopracowane kompozycje względem debiutu,
mocniejsze bardziej dopieszczone brzmienie, czy też bardziej
doświadczeni muzycy, którzy już starannie wykonują
aranżacje, którzy oczarowują większą pomysłowością.
Właściwie gdzie nie spojrzeć to jest lepiej niż na debiucie i to
już jest pierwszy jakże ważny atut tej płyty, jednak nie ostatni.
Jak wspomniałem brzmienie owego wydawnictwa jest mocniejsze i
bardziej dopieszczone, choć również dalekie od ideału. Może
niskobudżetowe, ale takie naturalne i nadające całości
odpowiedniego klimatu heavy metalu lat 80. Na co warto jeszcze
zwrócić uwagę na tym wydawnictwie? Z pewnością na mocną i
taką nieco brytyjską sekcję rytmiczną, czy też wydźwięk partii
gitarowych Roberto Marlone, który też nie raz ociera się o
manierę SAXON czy JUDAS PRIEST. Z jednej strony można zarzucić mu
wtórność, ale z drugiej jest to solidne, drapieżne i
melodyjne granie, który spełni wymagania fanów heavy
metalowego grania lat 80. Pisząc o tym albumie nie można w żaden
sposób pominąć występ wokalisty Marco Spinelli, który
zapada w pamięci przez swoją manierę i specyfikę. Ciekawy wokal i
dynamiczny materiał, to zwiastuje tylko bardzo dobry album.
Jak jest więc z tymi
kompozycjami? Jest szybko, dynamiczne, melodyjne, zwarto i do przodu,
z zachowaniem pewnego wachlarza urozmaicenia. Mamy zarówno
szybki speed/ heavy metal z rytmicznymi solówkami gitarowymi,
które powalają zadziornością i melodyjnością i tutaj
wpisuje się większość utworów. Właśnie takie utwory
„Midnight Wolves”, „Its Over” czy „Hiroshima”
stanowią podstawowy filar tego albumu. Jednak można tutaj też
uświadczyć bardziej stonowane, heavy metalowe kawałki jak
„Bloodmoney” czy „Hanged Man”, który
wyróżnia się dość ciekawym motywem głównym. Nieco
rocka, bardziej rozbudowaną formę kompozycji uświadczymy w
„Creation”. Lekki i również przesiąknięty hard
rockiem jest „We all Will Die”, zaś w roli ballady mamy
„Night Rain of the Ruins”.
Takich albumów w
latach 80 powstało wiele i zbytnio nie ma się czym wyróżnić
„Back From the Ruins” na tle innych płyt, ale jest to kolejny
solidny heavy metalowy album nagrany przez zespół tworzący
włoską scenę heavy metalową. Jeżeli ktoś szuka mocnego
brzmienie, ostrych riffów, wpadających w ucho melodii i lubi
granie w stylu SAXON czy JUDAS PRIEST ten będzie zadowolony z tego
co zespół zaprezentował na swoim drugim albumie. Album godny
wysłuchania i znania.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz