Jednym z tych
egzotycznych rejonów, gdzie heavy/power metal nie należy do
popularnych gatunków jest z pewnością Turcja. Właściwie
takim najbardziej znanym mi zespołem z tamtego rejonu jest PENTAGRAM
znany również jako MEZARKABUL i jest to zespół, który
zdobył sławę także poza granicami Turcji. Losy tureckiej sceny
metalowej mogą niebawem zostać nieco odmienione, ponieważ na
podbój Europy i innych krajów wyruszył debiutujący w
tym roku SAINTS N' SINNERS, który chce wszystkim udowodnić,
że tam też może narodzić się kapela grająca tą odmianę metalu
i to na całkiem wysokim poziomie.
Ten założony w 2002
roku przez gitarzystę Deniza Tuncera zespół odbył długą
drogę, aby nagrać w końcu debiutancki album, który został
nazwany po prostu „Saints N' Sinners” i jest to album, który
mimo kiepskiej promocji przyciąga uwagę. Znakomita, kolorystyczna
okładka, sygnowanie albumu, że jest to power metal i że pochodzi z
Turcji, też potrafią zaintrygować. Tak też było ze mną i po
prostu ciekawość zwyciężyła i wiecie co? Niespodziewanie
otrzymałem bardzo dobry album z muzyką, która rzeczywiście
jest utrzymana w stylistyce power metalowej, jednak poza tym nurtem
uświadczymy tutaj elementy heavy metalu, czy hard rocka i właśnie
owa mieszanka stylistyczna jest jedną z takich głównych
atrakcji i takim elementem, który chroni przed nudzeniem się,
bo turecki zespół niczego nowego nie odkrywa i jest to raczej
podążaniem za innymi, jednak mieszanie różnych gatunków
muzycznych i dobre wykonanie wyróżnia już ten zespół
w przedbiegach. Jak przystało na płytę na bardzo dobrym poziomie
mamy dopieszczone, soczyste, takie z górnej półki
brzmienie, mamy też ciekawie skonstruowane kompozycje, które
zbudowane są na prostych, chwytliwych riffach, które potrafią
zapewnić niezłą rozrywkę. Wszystko łatwo wpada w ucho i zapada w
pamięci, co już jest małym sukcesem. Pewien poziom muzyczny tutaj
zapewnili sami muzycy i ich umiejętności. Można pochwalić sekcję
rytmiczną za zapewnienie dynamiki, mocy utworom, duetowi gitarowe
Tuncer/Dogruoz za zgranie, rytmiczność, lekkość przechodzenia
między melodiami, motywami, za zróżnicowanie i sporą dawkę
energii oraz wokalistę Mahmeta Kaya za profesjonalizm, bo jego
maniera będąca krzyżówką Kiske/ Dickinson/Papathanasio
jest tutaj nie lada atrakcją. Właśnie wokal jest tutaj najbardziej
wyróżniającym się elementem i takim ciągnącym wszystko.
Wokal wokalem, ale
kompozycje właściwie bronią się tutaj same i każdy z nich
potrafi czymś zaskoczyć, zachwycić słuchacza. „Renegade
Lawmakers” to mocny, energiczny otwieracz, z rozpędzoną
sekcją rytmiczną, melodyjnością godną przebojów IRON
MAIDEN, zaś sam kawałek utrzymany w stylistyce BLOODBOUND czy
FIREWIND. W innej tonacji utrzymany jest „Max Schreck” ,
gdzie pojawiają się elementy bardziej heavy metalowe, hard rockowe.
W „One For The road” słychać w pływy DEEP PURPLE czy
też RAINBOW i brzmi to o wiele lepiej niż to co ostatnio prezentuje
Tobias Sammet ze swoimi zespołami. W dalszej kolejności pojawia się
„Lost Horizons” czyli rozbudowana, ciepła i finezyjna
ballada. Dużo EDGUY i twórczości Tobiasa Sammeta słychać w
przebojowym, również nieco hard rockowym „Doomsday
Dreaming”, energicznym „Snake Eyes” czy melodyjnym
„Saints N' Sinners”. Stary, słodki EDGUY w power
metalowym wydaniu wybrzmiewa z 6 minutowego „One Glorious
Night”, który jest bez wątpienia najszybszym kawałkiem
na płycie. Największym przebojem na płycie jest chwytliwy „Seven
Yers in Hell”, zaś „Psycho Maniac” to bardzo udany
hard rockowy kawałek z wpływami DEEP PURPLE. Każdy utwór to
prawdziwa frajda dla uszu i ducha.
Bardzo udany debiut ze
strony tureckiego zespołu i w końcu ktoś warty uwagi, z
potencjałem z tamtego rejonu. Udana mieszanka heavy/power metalu i
hard rocka, która pozwala myśleć pozytywnie o przyszłości
tego zespołu. Gorąco polecam!
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz