Brazylijska scena
metalowa jest pełna heavy metalowych zespołów, tych
progresywnych, power czy heavy metalowych, a takim mniej znanym
wciąż gatunkiem w tamtejszym zakątku świata jest thrash metal. No
oczywiście nasuwa się marka typu SEPULTURA, jednak o tym gatunku
jest coraz głośniej za sprawą młodych kapel jak choćby WOSLOM,
który sprawia że płomień thrash metalu wciąż płonie i
sprawia, że nigdy nie zgaśnie.
Ta młoda i pełna
energii kapela została założona w 1997 roku i po wydaniu kilku dem
postanowili w 2010 roku wydać w końcu swój debiutancki
album, który miał porwać nie tylko brazylijskich fanów
mocnego brzmienia i thrash metalu w starym stylu. Cele tej młodej
kapeli zostały jasno określone już znacznie wcześniej i można
było zauważyć, że nie należy do nich oryginalność, czy też
chęć wprowadzania jakiś muzycznych rewolucji. Kapela postanowiła
podążyć znacznie łatwiejszą drogą wybierając agresję,
sprawdzone chwyty, nawiązywanie do znanych kapel, wtórność
i energiczność. Ta prosta formuła okazała się słusznym wyborem,
bo w takiej konwencji ten brazylijski zespół radzi sobie
całkiem dobrze. Wydany w 2010 roku „Time to Rise”
znakomicie piętnuje te cechy i nie ma zamiaru wciskać słuchaczowi
jakiegoś kitu, czegoś czego nie ma. Prosty, agresywny, dynamiczny,
z rozpędzoną sekcją rytmiczną, wyrazistym wokalem i technicznymi
riffami thrash metal to właśnie cały WOSLOM jaki wybrzmiewa na
debiutanckim albumie.
Skojarzenia z innymi
zespołami jest tutaj na porządku dziennym i obejmują nie tylko
sferę melodii, stylu, czy konstrukcji utworów, bo przejawia
się także w samych umiejętnościach muzyków. Sekcja
rytmiczna nasuwa niemiecką scenę thrash metalową ocierając się o
twórczość DESTRUCTION, SODOM, czy KREATOR, zaś to co
wyprawia duet gitarowy Silvano Aguilera/ Rafa Iak przenosi nas na
rejony Bay Arena i znajdziemy wiele odniesień w tej sferze. Nie ma
niczego nowego, nie ma też jakiś super technicznych popisów,
ale możemy być spokojni jeśli chodzi o ich agresywność, dynamikę
czy melodyjność. Wszystko brzmi solidnie i dość dopracowanie, ale
mimo tego znaczną uwagę przyciąga osoba wokalisty Silvano, który
pod względem stylu czy maniery przypomina tylko jednego wokalistę,
a mianowicie Jamesa Hetfielda. Tak więc nie jeden fan zespołu
METALLICA ma powód, żeby zapoznać się z debiutanckim
albumem tej formacji.
Nie ca co oczekiwać
jakiś wyróżniających się kompozycji, nie ma sensu
doszukiwać się tutaj oryginalności czy też utworów, które
prezentuje ciekawy styl jeśli chodzi o thrash metal. Czego należy
się spodziewać po zawartości to solidnego, prostego thrash metalu
z wpływami METALLICA. Mocne otwarcie w postaci chwytliwego „Time
To Rise”, bardziej złożone i urozmaicone granie w „Power
& Misery”, rytmiczny „The Deep Null”, czy
długaśny „Checkmate” to tylko jedne z wielu atrakcji tej
płyty na które warto zwrócić uwagę. Jednak jak mam
tutaj swoich faworytów, a są nimi rozpędzony, techniczny
„Mortal Effect” czy też bardziej przebojowy „Downfall”.
Solidny thrash metal w
stylu zespołu METALLICA tak można by podsumować debiutancki album
WOSLOM, który obecnie pracuje nad nowym albumem. Komu nie
przeszkadza wtórność i oklepane motywy, kto ceni sobie
agresję i na dobrym poziomie thrash metalową jazdą opartą na
agresji i dynamice ten będzie zadowolony z tego co gra ten zespół.
Płyta godna uwagi.
P.s Podziękowania dla Vlada Nowajczyka za możliwość posłuchania tego albumu:D
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz