Demise
Awaits to kolejna młoda amerykańska kapela, która za cel
obrała sobie granie wtórnego, opartego na sprawdzonych
patentach thrash metalu, ale solidnego i agresywnego. Założony w
2000 roku Demise Awaits stara się grać progresywny thrash metal o
technicznym charakterze, przesiąknięty latami 80, a także heavy
metalem. Właśnie z takiej strony zaprezentowali się na mini
albumie „Demise Awaits”, który ukazał się w 2009 roku.
Nikogo
nie zdziwi fakt, że zespół czerpie garściami z znanych i
cenionych zespołów z kręgu thrash metalu jak i heavy metalu,
tak więc słychać tu wpływy takich zespołów jak Metallica,
Slayer, Exodu, czy Overkill, a także Iced Earth czy Judas Priest.
Wtórność jest tutaj i to w dużych ilościach, ale ciężko
też o oryginalność i świeżość, a w tej sprawdzonej, oklepanej
formule zespół radzi sobie całkiem dobrze. Pod względem
stylu też zespół nie zaskakuje, bo jest to styl, który
opiera się na dynamicznej, energicznej sekcji rytmicznej, na
mocnych, ostro ciętych riffach i rozbudowanych solówkach,
gdzie położony został nacisk na agresję, brutalność, a w
mniejszym na melodyjność i tutaj kawał dobrej roboty odwalili
Jason Chatfield oraz Joel St Clair, choć nieco brakuje w tym
wszystkim technicznego charakteru. Do tego taki uniwersalny, thrash
metalowy wokal Jasona, który również stawia na
naturalność, agresję, aniżeli technikę i melodyjność. Można
również sporo zarzucić produkcji, która jest nieco
niższych lotów, ale czego można się spodziewać po
wydawnictwie wydanym na własną rękę. Materiał solidny i słucha
się tych 4 utworów całkiem dobrze. Rozbudowany „Defender”
to udane połączenie thrash metalu i heavy metalu z pewnymi cechami
Judas Priest, zwłaszcza jak się wsłucha uważnie w główny
motyw. Stylistycznie podobnie zagrany jest melodyjny „Omega”.
Więcej thrash metalu słychać w dynamicznym „Extract”
czy 7 minutowym kolosie „The
Nothingsoul”,
który znakomicie podkreśla styl zespołu.
Pierwsze
kroki postawione przez Demise Awaits można uznać za takie nieco nie
pewne, ale podkreślające to, że zespół grać potrafi tylko
potrzeba im czasu, żeby nieco doszlifować styl, a także
konkretnego kontraktu płytowego, żeby zaistnieć na rynku. Wszystko
przed nimi.
Ocena:
5.5/10
P.s
Podziękowanie dla Vlada Nowajczyka
za udostępnienie
niniejszego materiału :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz