Kiedy w końcu udało mi
się znaleźć naprawdę znakomity speed metalowy zespół
prosto z Chile, z szybką i dynamiczną sekcją rytmiczną, ostrymi
partiami gitarowymi, przesiąkniętymi latami 80, z cechami wczesnego
okresu thrash metalu, czy też NWOBHM, to jednak ten idealny stan
instrumentalny jaki prezentuje zespół o nazwie Demona burzy
jej liderka, a mianowicie Tanza Godoy, która właściwie jest
założycielką zespołu i to ona od 2007 w początkowym okresie
stanowiła zespół Demona, potem projekt się
przerodził w zespół i tak po 5 latach udało się wydać
debiutancki album „Metal Throught The Time”, który
jest znakomity pod względem instrumentalnie, a niestety za sprawą
specyficznego, mało metalowego wokalu Tanzy, sporo traci na
atrakcyjności.
Co może się naprawdę
podobać w tym debiutanckim albumie, to klimat lat 80, znakomite
oddanie tamtych lat za sprawą szorstkiego, nieco przybrudzonego
brzmienia, które pozbawione jest wszelkich nowoczesnych
technologii, a także za sprawą instrumentalistów, którzy
stworzyli całe tło pod wokal. To właśnie cała warstwa
instrumentalna jest tutaj główną atrakcją i godna podziwu.
Jest oczywiście stylistyka heavy/speed metalu i to w najlepszym
wydaniu, z rozpędzoną sekcją rytmiczną, która brzmi
mocarnie i zarazem klimatycznie. Wszystko brzmi naturalnie, tak old
scholoowo, zwłaszcza gitary, które są zadziorne, pełne
finezji i czasami riffy jak i solówki wkraczają w shredowy
świat, co tylko podkreśla jak partie gitarowe są tutaj atrakcyjne.
Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że wokal Tanzy jest po
prostu okropny, nie ma w tym zadziorności, techniki, właściwie nic
nie mam i potrafi on nieco drażnić i utrudnić odbiór
całości. Materiał w przypadku tego wydawnictwa jest utrzymany w
jednym stylu, tak więc można zarzucić granie na jedno kopytu i
trudno tutaj wyróżnić cokolwiek jeżeli jest utrzymane w
jednej stylizacji, jeżeli jest utrzymane na równym poziomie.
Godny uwagi jest „Introduction”, który
pokazuje, że instrumentalnie zespół naprawdę niszczy i
takiego speed metalu w stylu lat 80 nigdy za wiele. „Pay for
your Sins” już pokazuje umiejętności wokalne Tanzy,
która stara się być zadziorna, agresywna, a wyszło jak
wyszło, na szczęście muzycznie kawałek jest na pograniczu speed/
thrash metalu co może się podobać. Ciekawym motywem wyróżnia
się z pewnością” Earthquake” , zaś „Solo
Existe el Metal” to zawarcie speed metalowego stylu w 2
minutach. Galopowanie, ogromne wpływy NWOBHM i Iron Maiden to cechy,
które wyróżniają „Nightmare”.
Najdłuższym utworem na płycie i równie wartym uwagi jest
„Metal through the Time” w którym gościnnie
zagrało paru gości, a mianowicie znanych z takich kapel jak Sabbat,
czy Warrant. Kompozycji słabych nie ma, ale szkoda że wokal
wszystko psuje.
Dawno nie miałem do
czynienia z tak dobrym speed metalem w stylu lat 80, gdzie jest
nacisk na klimat, dynamikę, melodyjność, ale jednocześnie dawno
nie słyszałem tak tragicznego wokalu jak wokal Tanzy i to on szybko
zweryfikował poziom i atrakcyjność debiutanckiego albumu. Mimo
dobrej warstwy instrumentalnej, dobrej pracy gitar muszę przyznać,
że album jest ciężki w odbiorze i sporo traci na atrakcyjności.
Szkoda.
Ocena: 5/10
P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz