Strony

sobota, 4 maja 2013

NUCLEAR STRIKES - Megastorm eyes Ep (2011)

Miałem do czynienia z heavy metalem z różnych zakątków świata, ale heavy metal prosto z Malezji to dla mnie zupełnie nowość i podchodziłem do pierwszego kontaktu z tamtejszym zespołem o nazwie Nuclear Strikes dość bez większych emocji. Jednak szybko okazało się, że założony w 2005 roku zespół, który w 20011 roku zadebiutował mini albumem w postaci „Megastorm Eyes” to kapela, która gra heavy metal z elementami hard rocka w europejskim stylu nawiązując do Judas Priest, Iron Maiden, Accept, Warlock, czy Dio.

Nie w głowie zespołowi przecierać nowe szlaki w muzyce metalowej, ale to nie powinno nikogo dziwić, zwłaszcza jeśli zwróci się na fakt, ze zespół zaczynał jako zespół grający kawałki słynnych kapel z lat 80. Zespół tak więc poszedł na skróty i obrał wtórne granie oparte na sprawdzonych elementach, które już wcześniej były prezentowane światu. Dobitnie to zostaje ukazane w „Terminal Danger ” gdzie riff brzmi jak wyjęty z utworu „Last In line” Dio. To samo brzmienie, rytmika, styl, ale trzeba przyznać, że duet gitarowy spisuje się całkiem dobrze, jest zadziorność, rytmiczność, klimat lat 80, ale brakuje w tym nieco lekkości, przebojowości i melodyjności. Dobrzy rzemieślnicy tak można mówić o gitarzystach, ale też nie wiele z siebie daje sekcja rytmiczna, która jest przyzwoita, nieco surowa podobnie jak brzmienie, ale to dzięki niej czuć klimat płyt NWOBHM. Zwłaszcza to słychać w otwierającym „Megastorm Eyes”, który jest przesiąknięty wpływami Iron Maiden. Jest to najdłuższa kompozycja i w moim odczuciu najlepsza, melodyjna, urozmaicona, pełna zawirowań i o dobrym ładunku energii. „Last Savior” jest bardziej stonowany, lżejszy, ale brakuje tutaj właśnie kopa, przebojowości, co pozwala uznać to kompozycję za najsłabszą na płycie. Mocnym ogniwem wydaję się mimo pewnych nie dociągnięć technicznych wokalistka Ladyana, która swoją manierą momentami przypomina Doro z Warlock czy Sharon z Within Tempation i mimo braku mocnego głosu, przykuwa uwagę manierą i klimatem. Dobrze te cechy wybrzmiewają w balladzie „Memoir of a Friend” czy zadziorniejszy „Red Soldier”. Kompozycje solidne jednak pozbawione nieco energii, brakuje ciekawych pomysłów na utwory, a wszystko utrzymane na przyzwoitym poziomie.

O „Megastorm Eyes” można mówić jako o przyzwoitej płycie z przeciętną muzyką w stylu lat 80, o płycie o której szybko się zapomina. Szkoda, bo mogło wyjść z tego coś więcej niż heavy metal w stylu lat 80 na przeciętnym poziomie. Zobaczymy jak zespół sobie poradzi z pełnym debiutanckim albumie, oby był znacznie ciekawszym wydawnictwem.

Ocena: 5.5/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz