Strony

sobota, 29 czerwca 2013

BIG RAT - Big Rat (1990)

Połączenie topornego heavy metalu z nutką lekkości, progresywności, z przebojowym, zadziornym hard rockiem brzmi jak coś wykluczającego się, jednak dowody na to, że istniała niemiecka kapela, której udało się połączyć te elementy w jedną spójną całość. Tą kapelą był Big Rat, który zapisał się w historii metalu za sprawą jednego albumu, a mianowicie „Big Rat”. Kapela powstała w 1988 roku i prace nad debiutanckim krążkiem zajęły dwa lata. Mimo upływu lat ta płyta się broni i dalej wzbudza podziw.

Z jednej strony mamy zadziorność, toporność wyjętą z takich kapel jak Accept, Warlock, czy Steeler, zaś z drugiej brytyjską lekkość, rytmiczność, finezyjność przypominającą Rainbow, Deep Purple, ale też kapele pokroju Demon, w których wykorzystuje się syntezatory i inne tego pokroju ozdobniki. Ta mieszanka czyni ten zespół i ich jedyny album dość oryginalny i wyjątkowy. Słychać wiele znanych patentów, jednak całościowo Big Rat stara się brzmieć na swój sposób, nie będąc klonem żadnej kapeli. Co zachwyca w tym niemieckim zespole to nie tylko ciekawy styl, ale też sami muzycy. Rat Gepard to wokalista metalowy z krwi i kości, aż nasuwa się maniera wokalisty Scanner znanego z „Hypertrace”. Ta jego drapieżność, szorstkość i technika potrafią zauroczyć od pierwszych minut. Świetnie wypada mocna, dynamiczna i taka urozmaicona sekcja rytmiczna. Jednak wszystko jakby się kręciło wokół rytmicznych, melodyjnych, a przede wszystkim finezyjnych partii wygrywanych przez gitarzystę Pete'a De Lena Jego zagrywki świetnie współgrają z klawiszami, które wprowadzają niesamowity klimat i nutkę progresywności. Mieszanka wybuchowa i godna wzmianki w osobnym tekście. Jak przystało na hard rockowy album jest dużo dawka melodyjności i masa chwytliwych przebojów. Fanni starych płyt Axxis powinni czuć się szczęśliwy słuchając tego wydawnictwa. Zwłaszcza takich utworów jak „Dreamer” czy „Rock Me Babe”. Wyjątkowy styl już można uchwycić w otwierającym „Heavy metal Dynamite” w którym słychać wpływy Accept czy Scorpions, ale mimo znanych patentów Big Rat stara się być sobą. Każdy utwór to prawdziwy przebój, który zapada w pamięci i dostarcza sporo emocji. Można się dobrze bawić przy takich kawałkach jak „Cats go Pussy” czy „Lady Confusion”. Momentami zespół ociera się o power metal, czego dowodem są „Strongest Of Are Kind” czy „Bad Bad Boys”, w których słychać coś z wczesnego Pretty Maids czy Helloween. Nawet w wolniejszych klimatach zespół wypada perfekcyjnie czego dowodzi „Dreamer” czy ballada „Far Away from Home”.

Nie często słyszy się taki album, nie często trafia się na kapelę która miała taki potencjał. Ciekawy styl i niesamowita konstrukcja krążka sprawiają, że ciężko dojść do siebie długo jeszcze po przesłuchaniu. Pozycja obowiązkowa dla fanów rockowego grania, a także melodyjnego metalu. Jedna z najciekawszych kapel, jakie zrodziło się w latach 80 na ziemi niemieckiej. Są pogłoski że zespół zebrał się ponownie, a czas zweryfikuje czy jest ziarno prawdy w tej plotce. Gorąco polecam!

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz