Strony

niedziela, 7 lipca 2013

BLACK TEARS - Child Of The Storm (1984)

W historii metalu nie brakuje okładek kiczowatych, który nigdy nie powinni ujrzeć światło dzienne. Duża popularność takich niskiej jakości okładek miał miejsce w latach 80. Jedną z takich, która potrafi odstraszyć swoim wyglądem jest frontowa okładka debiutanckiego albumu Black Tears. Niemiecka kapela, która powstała w 1983 roku zaliczana była do podziemnego świata heavy metalu. W 1984 roku został wydany debiutancki krążek w postaci „Child Of The Storm”.

Fotomontaż dziewczynki latającej jakby na gitarze nie robi pozytywnego wrażenia i działa odstraszająca. W moim przypadku ciekawość wzięła górę, ponieważ mam obsesję na niemiecki heavy metalu. Black Tears może nie był znaną kapelą, jednak grać potrafili. Można śmiało stwierdzić, że okładka jest w tym przypadku nie adekwatna do zawartości. Jak przystało na niemiecką precyzję mamy solidne, nieco szorstkie brzmienie, a także wiele innych atrakcji. Jedną z nich jest gitarzysta Peter Kohler, który może nie grzeszy wyszkoleniem technicznym czy pomysłowością, ale nadrabia solidnością i dobrymi melodiami. Choć słychać wpływy Accept, Steeler, Sinner, Scorpions czy Kiss, to jednak kapela nie popada w kopiowanie i stawanie się kimś na siłę. Udany miks heavy metalu i hard rocka to kolejna atrakcja warta odnotowania. Wokalista Mathias Straub może pasuje do całości, to jednak jest najsłabszym ogniwem. Materiał trwa ponad pół godziny co jest zaletą. Wszystko szybko przelatuje, a zawartość nie nudzi swoją prostą formą. Otwierający „Black tears” nasuwa na myśl Accept i Judas Priest, a to tylko rozgrzewka. Rytmiczny, nieco hard rockowy „Crown Of The Damned” to jeden z najlepszych utworów na płycie i nic dziwnego, w końcu kipi energią. Również pogodną i rytmiczną kompozycją jest tutaj też „Silver woman”. Do grona tych najlepszych utworów obok dwóch wcześniej wspomnianych śmiało można zaliczyć szybszy „Child Of the Storm”. Nie można też tutaj w żaden sposób pominąć przebojowy „Dialog Between the Evil and the Good” i melodyjny „Only Memories”.

Kto szuka czegoś oryginalnego i niepowtarzalnego to może od razu sobie darować wycieczkę do świata Black Tears. Kto jednak nie ma nic przeciwko kolejnemu zespołowi czerpiącemu z Accept, Sinner czy Kiss ten może śmiało sięgnąć po niemiecki Black Tears i ich debiutancki album. Satysfakcja gwarantowana.

Ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. jak na album z taką okładką to dla mnie zaskakująco zachęcająca recenzja :D obadam!

    OdpowiedzUsuń