Sporym zainteresowaniem w
latach 80 cieszył się glam, który przejawiał się w
rockowej muzyce, ale także w heavy metalowej. Właśnie w tej
drugiej formie najbardziej do mnie przemawiał ten gatunek. Wszyscy
ci którzy lubią odpalić płyty Twisted Sister, Motley Crue,
Skid Row z elementami Def Leppard czy Wasp śmiało mogą czytać
dalszą część recenzji. W przypadku heavy metalu z elementami
glamu i hard rocka wartym uwagi jest zespół Krank, który
w 1982 na ziemi amerykańskiej. Kapela póki co istnieje i ma
na swoim koncie 3 albumy. Jeśli chodzi o okres lat 80 to w tym
dziale mamy „Hideous” z 1986 roku. Jest to wydawnictwo oddające
to co najlepsze w tym gatunku.
Odpowiedni ubiór
sceniczny muzyków, typowa okładka z muzykami na tapecie,
odpowiedni nastrój i klimat, to tylko część cech, które
tutaj zostały w pełni spełnione. Jednak co zachwyca w tej płycie
to nie tyle aspekt glam metalu, co bardziej heavy metalowe zatarcie.
Przejawia się ono w wokalu Franka Tysona, który przypomina
nieco manierę Johna Busha z Armored Saint. Mocny i ostry wokal to
nie jedyna cecha, która przybliża nas do heavy metalowego
raju. Soczysta, pełna werwy sekcja rytmiczna jest tutaj
odpowiedzialna za dynamikę i nadawanie tempa całości. Możecie być
pewni, że nie uświadczycie rutyny. Wszelkie wątpliwości rozwieje
bez wątpienia zawartość, która dostarcza emocji i to takich
o których nie da się zapomnieć. Zaczyna się z grubej rury
bo od szybkiego „Power”. Zespół podkreśla
zamiłowanie do glam metalu w „Evil” ,a także
hard rockowe zapędy w „Nasty Habbits”. Gitarzysta
Mike Force wygrywa sporo atrakcyjnych melodii, które potrafią
rozgrzać do czerwoności i co najlepsze zapadają w pamięci.
Przykład? „Rock The House” czy „Dont fuck
With Me” znakomicie to odzwierciedlają . Jeśli miałbym
wskazać najlepszy utwór z całej płyty byłby to „Hideous”
który zachwyca swoją dynamiczną formułą i chwytliwym
refrenem. Całe reszta również robi pozytywne wrażenie.
Energia, przebojowość i
zadziorne riffy zawarte w jednym krążku to oferta, którą
nie można przegapić. Niektóre płyty w kategorii glam są
bez wyrazu, bez pomysłu, jednak Krank i ich debiutancki album to
zupełnie inna bajka. To trzeba posłuchać, żeby pojąć istotę
tej płyty. Dzieje się sporo, nie ma nudy ani wypełniaczy. Płyta
nie tylko dla fanów Motley Crue czy Twisted Sister.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz