Nagrać album utrzymany w
klimatach melodyjnego power metalu jest prosto. Znaczniej trudno
stworzyć dzieło, które mimo oklepanych motywów, mimo
nawiązywaniu do znanych kapel z gatunku, będzie wstanie poruszyć
słuchacza, pobudzić jego emocje. Znacznie trudnym zadaniem jest
właśnie zarejestrowanie materiału, który zapadnie w pamięci
fanów melodyjnego grania poprzez dobre melodie, dopracowane
kompozycje. Dobra strategią jest tutaj stworzenie jak najwięcej
przebojów, które będą prześladować słuchaczy.
Niemiecki zespół Tragedian, który założył Gabriel
Palermo w 2002 roku postanowił pójść drogą nagrania
materiału który zapadnie w pamięci za sprawa melodii. Czy
warto zwrócić uwagę na „Decimation” ?
Każdy z nas ma swoje
kryteria, każdy czymś się kieruje przy wyborze płyty. Dla nie
których okładka odgrywa spore znaczenie. W tym przypadku
Tragedian przykuwa uwagę klimatyczną szatą graficzną, która
od razu zdradza z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Innych po prostu
może przyciągnąć chęć zaspokojenia ciekawości jak sobie radzi
Gabriel – były muzyk Stormwarrior. Ciekawa nazwa i nowy skład
zespołu, też mogło zainteresować tych, którzy się nie
przekonali do debiutanckiego albumu tej formacji. Jeśli chodzi o
samą stylistykę i inspiracje muzyczne, to „Decimation” powinno
w szczególności zainteresować fanów takich kapel jak
Sonata Arctica, Freedom Call, Stratovarius,
Kamelot czy Vision Divine. Tym mogą przyciągnąć słuchacza przed
odbiornik, jednak to czy płyta zapada w pamięci zależy od
umiejętności muzyków i od samego materiału. Co by nie na
pisać o muzykach będą to dobre słowa. Wokalista Val to rasowy
power metalowy wokalista, który przypomina nieco Tobiasa
Sammeta. Sekcja rytmiczna jest pełna werwy i życia, podobnie jak i
duet gitarzysty Gabriela z klawiszowcem. Nie brakuje owej płycie
dynamiki, lekkości, przebojowości. Te cechy znakomicie wybrzmiewają
w power metalowych petardach jak „United”
, „Destiny”
czy „As
one”.
W bardziej metalowych klimatach zespół też dobrze sobie
radzi, czego przykładem jest „Escape”.Wszystko
pięknie, tylko że w tym wszystkim brakuje nieco zadziorności i
większej dawki przebojowości. Utwory są przyzwoite, momentami
dobre jak „Reach
For the Sky”.
Znacznie gorzej wypadają wolniejsze kawałki jak np. „Crying
In The Rain”.
Jednym z najlepszych utworów na płycie jest „Shadow
of The Past”.
W skrócie płyta ma wzloty i upadki, a całościowo zapadają
w głowie tylko nie które fragmenty.
Mimo
pewnych zmian personalnych, długiego oczekiwania udało się nagrać
całkiem dobry album. Nie brakuje dobrych, szybkich power metalowych
petard, ani dobrych melodii. Jednak są to kompozycje, które
nie zapadają głęboko w pamięci. Każdy kto lubi melodyjne granie
powinien się zapoznać z tą płytą i wyrobić swoje własne
zdanie. Ta płyta na to zasługuje.
Ocena:
6/10
Płyty przesłuchałem dzięki uprzejmości :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz