W 300 kopiach został
wydany jedyny album włoskiej formacji Witch Hunters, który
nosił tytuł „Cry For The moon” i to już podkreśla z jakim
mało znanym wydawnictwem mamy do czynienia. Niby ciekawa okładka,
dość subtelne i pomysłowe podejście do muzyki metalowej, dobrzy
muzycy, umiejętność tworzenia dobrych melodii czy też mrocznego
klimatu, to jednak nie udało się tej kapeli kontynuować
działalność, ani też nie dali się poznać szerszemu gronowi
słuchaczy. Dlaczego?
Strona techniczna została
tutaj zupełnie położona i niestety ta wada rzuca się od
pierwszych dźwięków. Klawisze brzmią jakby miałaby mieć
zastosowanie do gier komputerowych. Partie gitarowe brzmią jakby bez
mocy, bez ognia i dość często można zadać sobie pytanie czy to
jest jeszcze heavy metal. Kwalifikacja stylu tutaj nie jest ława. Są
elementy hard rocka, heavy metalu i muzyki progresywnej. Kiepskie i
niskiej jakości brzmienie tylko jeszcze bardziej podkreśla ową
wadę. Dość nie typowy styl i brzmienie znakomicie wybrzmiewa w
takim „Midnight The Witches Hour”. Ciekawe
jest to jak całość brzmi, bowiem od początku dobre wrażenie robi
wokalista Davide Maggioni, który ma charyzmę i ciekawą
manierę. Najlepiej wypada bez wątpienia gitarzysta Cesare Forni,
który potrafi zauroczyć lekkością i pomysłowymi partiami.
Może nieco kuśtyka tutaj technika, ale talent jako taki jest.
Rozbudowany „Dreams”
czy instrumentalny „Old Rock”
w swojej formie najlepiej podkreślają umiejętności gitarzysty.
Szkoda tylko że oprawa tego wszystkiego na poziomie amatorskim. Może
taki był właśnie zamiar tego? Ciekawy styl rzuca się już w
otwierającym „Sabbat” czy
spokojny „Trouble Mind”.
Co do reszty każdy sam powinien zbadać i ocenić.
Z
jednej strony zespół próbował zaskoczyć innowacyjnym
stylem, wykonaniem, jednak z drugiej brzmi to dość nie
profesjonalnie, surowo i niedopracowanie. Słabe kompozycje i
aranżacje przyćmiewają w tym przypadku pomysłowość czy
utalentowanego gitarzystę. Nic dziwnego, że kapela szybko znikła
ze sceny.
Ocena:
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz