Brakuje wam prawdziwego
thrash metalowego łojenia? Brakuje wam lat 80, 90 w których
thrash metal oznaczał agresję, dynamikę i drapieżność, a nie
melodyjne granie które często znajduje miejsce w obecnym
thrash metalu? Nadciąga Warbringer żeby was zadowolić swoim
kolejnym znakomitym albumem zatytułowanym „IV : Empires Collapse”,
który stara się przywrócić duch starego thrash
metalu.
Amerykański band, który
zaczął swoją prawdziwą przygodę z metalem w roku 2004 stara się
przywrócić dobre imię thrash metalu. Odrzuca nowoczesne,
bardziej melodyjne podejście do thrash metalu. Choć nie brakuje
tutaj atrakcyjnych melodii jak te w „Hunter Seeker”
czy „Black Sun black Moon”, to jednak tutaj
Warbringer stara się postawić na tradycyjne aspekty thrash metalu.
Tak więc nie brakuje agresji, dzikiego charakteru, drapieżności
czy dynamiki. Znakomicie te cechy odzwierciedla taki „Horizon”
czy „One Dimension” który nasuwa Death
Angel. Warbringer sięga do twórczości wielu znanych kapel i
namyśl nasuwa się Exodus, Slayer czy Kreator. W porównaniu
do poprzednich albumów mamy wiele podobieństwa, zwłaszcza
jeśli chodzi o stylistykę, wykonanie, soczyste brzmienie,
dynamiczną sekcję rytmiczną czy poziom muzyczny. Aczkolwiek w
niektórych aspektach można wyczuć różnicę. To
oczywistą jest tutaj doom metalowa okładka, która nie oddaję
w pełni charakteru płyty. Choć takie klimaty doom metalowe
odnajdziemy w „Leviathan”. Płyta jest urozmaicona
co jest tutaj jak najbardziej na plus, aczkolwiek przydałby się
jakiś bardziej rasowy hicior niż np. taki nijaki trochę „Dying
Light”.
Mimo że skład zespołu
uległ przetasowaniu i pojawili się nowi członkowie to udało się
nagrać solidny album, który niczym nie ustępuje poprzednim
wydawnictwom, a już na pewno pokazuje że młodzi muzycy też
potrafią pokazać starym kapelom jak Megadeth co znaczy thrash metal
i jak go grać. Chwała za takie młode zespoły, które chcą
o żywić ten nieco skostniały gatunek.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz