Ci którzy już
dali sobie spokój z tegorocznym thrash metalem z powodu braku
czegoś interesującego powinni czym prędzej sięgnąć po
debiutancki album duńskiego zespołu Hells Domain. Płyta
zatytułowana po prostu „Hells Domain” pokazuje że jeszcze rok
2013 dla thrash metalu się nie skończył i że zawsze może się
pojawić coś godnego uwagi, co da dowód na to że thrash
metal nie umarł i ma się całkiem dobrze.
Płyta została nagrana
przez duńską formację, która zrodziła się w 2007 roku z
inicjatywy Bjørna Bihleta i basistę Larsa Knudsena. Celem
było nagranie krążka, który połączy nowoczesne brzmienie,
współczesną brutalność i technikę z tradycyjnymi
patentami wyjętymi z albumów thrash metalowych wydanych na
przełomie lat 80/90. Trzeb przyznać, że słuchając „Hells
Domain” można odnieść wrażenie że ta sztuka im się udała.
Płyta jest agresywna, bezkompromisowa, solidna, dynamiczna i dość
zróżnicowana. Może imponować mocna sekcja rytmiczna, ostre
partie gitarowe Shuberta i Bihleta, którzy balansują na
granicy agresji, brutalności i melodyjności. Jest technika, jest
zgranie, tylko momentami można ponarzekać, że dana melodia jest
nieco monotonna, bądź taka nieco oklepana. Jeden z minusów
tej płyty, który na dłuższą może nieco znudzić słuchać.
Jednak mimo tego dzięki Alexowi, który dwoi się i troi żeby
nadać kompozycjom agresji i odpowiedniego thrash metalowego
wydźwięku swoim głosem, utwory sporo zyskują. Dobrze to oddaje
energiczny otwieracz „100 Days In Hell”. Hells
Domain czerpie garściami z klasyki i z takich gigantów jak
Exodus, Testament, Kreator, czy Slayer. Nie brakuje perełek, które
mają przebojowy charakter i taki hitem jest tutaj bez wątpienia
„The needle and The Vain” czy też „In The
Trenches”, który brzmi jak miks Death Angel i Anhrax
z okresu „Among The Living”. Taki stonowany „Order 227”
pokazuje że na albumie pojawiają się elementy zaskoczenia i próby
zmierzenia się w nieco innej stylistyce. Najdłuższym i najbardziej
rozbudowanym utworem na krążku jest „Crawling in The
shadows”, który przywołuje na myśl twórczość
Metalliki.
Agresywny, solidny,
dynamiczny, urozmaicony thrash metal z zgranym zespołem i
uzdolnionym wokalistą na czele, a wszystko ładnie opakowane szatą
graficzną autorstwa Eda Repki, który nie jedną świetną
okładkę dla albumu thrash metalowego narysował. Wszystko tutaj
zostało przemyślane i dobrze przygotowane, jedyne co pozostaje to
sięgnąć po ten album i słuchać go do upadłego. Jeden z
ciekawszych debiutów roku 2013
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz