Strony

środa, 30 października 2013

HELLS DOMAIN - Hell's Domain (2013)

Ci którzy już dali sobie spokój z tegorocznym thrash metalem z powodu braku czegoś interesującego powinni czym prędzej sięgnąć po debiutancki album duńskiego zespołu Hells Domain. Płyta zatytułowana po prostu „Hells Domain” pokazuje że jeszcze rok 2013 dla thrash metalu się nie skończył i że zawsze może się pojawić coś godnego uwagi, co da dowód na to że thrash metal nie umarł i ma się całkiem dobrze.

Płyta została nagrana przez duńską formację, która zrodziła się w 2007 roku z inicjatywy Bjørna Bihleta i basistę Larsa Knudsena. Celem było nagranie krążka, który połączy nowoczesne brzmienie, współczesną brutalność i technikę z tradycyjnymi patentami wyjętymi z albumów thrash metalowych wydanych na przełomie lat 80/90. Trzeb przyznać, że słuchając „Hells Domain” można odnieść wrażenie że ta sztuka im się udała. Płyta jest agresywna, bezkompromisowa, solidna, dynamiczna i dość zróżnicowana. Może imponować mocna sekcja rytmiczna, ostre partie gitarowe Shuberta i Bihleta, którzy balansują na granicy agresji, brutalności i melodyjności. Jest technika, jest zgranie, tylko momentami można ponarzekać, że dana melodia jest nieco monotonna, bądź taka nieco oklepana. Jeden z minusów tej płyty, który na dłuższą może nieco znudzić słuchać. Jednak mimo tego dzięki Alexowi, który dwoi się i troi żeby nadać kompozycjom agresji i odpowiedniego thrash metalowego wydźwięku swoim głosem, utwory sporo zyskują. Dobrze to oddaje energiczny otwieracz „100 Days In Hell”. Hells Domain czerpie garściami z klasyki i z takich gigantów jak Exodus, Testament, Kreator, czy Slayer. Nie brakuje perełek, które mają przebojowy charakter i taki hitem jest tutaj bez wątpienia „The needle and The Vain” czy też „In The Trenches”, który brzmi jak miks Death Angel i Anhrax z okresu „Among The Living”. Taki stonowany „Order 227” pokazuje że na albumie pojawiają się elementy zaskoczenia i próby zmierzenia się w nieco innej stylistyce. Najdłuższym i najbardziej rozbudowanym utworem na krążku jest „Crawling in The shadows”, który przywołuje na myśl twórczość Metalliki.

Agresywny, solidny, dynamiczny, urozmaicony thrash metal z zgranym zespołem i uzdolnionym wokalistą na czele, a wszystko ładnie opakowane szatą graficzną autorstwa Eda Repki, który nie jedną świetną okładkę dla albumu thrash metalowego narysował. Wszystko tutaj zostało przemyślane i dobrze przygotowane, jedyne co pozostaje to sięgnąć po ten album i słuchać go do upadłego. Jeden z ciekawszych debiutów roku 2013

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz