Na dobre zagościł już
w niemieckim heavy metalu Black Hawk, który został założony
w 1981, lecz karierę muzyczną rozpoczął debiutanckim albumem
„Twentyfive” z 2005 roku. Troszkę czasu zajęło Black Hawk
powrót do grania heavy metalu, ale od roku 2005 nagrywają
regularnie albumy i ostatnim przejawem ich aktywności muzycznej jest
„A Mighty Metal Axe”. Choć w przeszłości różnie to
było z Black Hawk, to jednak teraz pokazują się z dobrej strony.
Dlaczego?
Stylistycznie Black Hawk
nie odbiega od swoich poprzednich dokonań i nie tutaj należy szukać
przyczyn tego, że tym razem został nagrany solidny album. Na pewno
sporą rolę odegrał tutaj zmieniony skład, w którym pojawił
się były gitarzysta Paragon, a mianowicie Gunter Kruse. Nowym
muzykiem Black Hawk jest też perkusista Dan Schamschor. Obaj panowie
znakomicie wpisali się w strukturę kapeli i słychać dorzucili 3
grosze od siebie. Zespół gra dalej heavy metal zakorzeniony w
latach 80, szczególnie w twórczości Judas Priest. Choć
wcześniej brzmiało to różnie, tak teraz brzmi dość
soczyście, dość agresywnie, czyli tak jak powinno. Jeśli ma być
granie pod Judasów to nie może brakować szybkich,
dynamicznych petard, nie może brakować ostrych riffów czy
też podniosłego i wyrazistego wokalu. I wiecie co? Udało się to
zrealizować Black Hawk i praca gitarzystów układa się na
nowym albumie znakomicie. Kompozycje mówią same za siebie.
Wystarczy posłuchać takich hitów jak „Beast in
Black”, czy „A mighty Metal axe” by się
o tym przekonać. Mocnym akcentem nowego albumu jest postawienie na
urozmaiconych kompozycjach. Pojawiają się rozbudowane kompozycje
jak „Fear”, są też utwory jak „Nightrider”
które mają element przebojowości, czy też bardziej rockowe
utwory jak „Venom of the snake”. Niby nic
odkrywczego tutaj nie słychać, ale płyta mimo tego stanu rzeczy
się broni.
Odrobina mocniejszych
riffów, kilka godnych uwagi melodii, postawienie na solidność
i przetasowanie w składzie i już Black Hawk stał się ciekawszym
zespołem. Może ich nowy album nie jest najlepszym wydawnictwem jaki
słyszałem w tym roku, ale nie jest też aż takim złym. Jest to
kawał solidnego heavy metalu.
Ocena: 6/10
A mnie się bardzo spodobał taki hard'n'hevy nic na siłe dużo z serducha tak trzymać.
OdpowiedzUsuń