Strony

wtorek, 14 stycznia 2014

SUICIDAL ANGELS - Divide And Conquer (2014)

To już 13 lat z nami jest grecki Suicidal Angels, który właśnie promuje swój piąty album zatytułowany „Divide And Conquer”. I choć czas płynie do przodu to ta kapela nie wiele się zmieniła. Można odnieść nawet wrażenie, że styl opracowany na debiutanckim „Eternal Domination” był tylko umacniany i dopieszczany. Kto by w roku 2001 pomyślał że rodzi się jedna z tych młodych kapel, która urośnie do rangi takiego wielkiego zespołu. Thrash metal ma swoją nową gwiazdę.

Tutaj nie chodzi o bycie oryginalnym, nie ma też znaczenia, że kapela czerpie garściami z thrash metalu niemieckiego pokroju Kreator czy Sodom, czy też amerykańskiego Slayer. Liczy się to, że Suicidal Angels wie jak nagrać prawdziwe thrash metalowy album. Czyli taki w którym nie ma upchanej komercji, słodkich melodii czy też ugrzecznionych riffów. Taki Suicidal Angels za każdym razem kiedy wydaje album przywraca wiarę w thrash metal i pokazuje całemu światu jak powinno się grać thrash metal. To jest właśnie to co czyni ten zespół tak wysokiej klasy. Mało kto może się pochwalić tym, że wydaje piąty z rządu bardzo dobry album, który właściwie niczym nowym nas nie zaskakuje. Nie tak łatwo nagrać nie wiele różniący się krążek od poprzednich, który utrzymany jest w takiej samej stylistyce, które jednocześnie wciąż będzie zachwycał jak te wcześniej wydane. „Divide And Conquer” podobnie jak poprzednie albumy jest krótki i zwarty, choć nie brakuje tutaj utworów bardziej rozbudowanych. Bardziej stonowany „Seeds Of Evil” brzmi jak mieszanka Metaliki i Anthrax. Ale ma to swój urok, podobnie zresztą jak rozbudowana forma. Też sporo dzieje się w bardziej klimatycznym „Control The Twisted Mind”. Jest jeszcze nieco bardziej heavy metalowy „White Wizzard”, który trwa prawie 9 minut. Ten grecki zespół od początku swojej kariery dał się poznać jako formacja, która wie jak grać szybko i agresywnie. Właśnie kawałki utrzymane w takiej konwencji najlepiej się sprzedają, Już otwierający „Marching Over Blood” eksponuje zalety tej formacji. Czyli rozpędzoną sekcję rytmiczną, złowieszczy wokal Nicka, która idealnie wpasowuje się w tło gitarowe tworzone przez niego i Chrisa. Może nie ma w tym oryginalności, ani też niczego nadzwyczajnego, ale brzmi to tak jak powinno. Jest agresja, jest szybkość, jest nieco przybrudzone brzmienie i o to chodzi. Jednym z najlepszych kawałków na płycie jest szybki „Divide And Conquer”. Jeszcze bliżej niemieckiego thrash metalu i Kreator zespół jest w „Terror Is My Name”, a kolejne utwory nie odbiegają od tej konwencji. W takim „Kneel To The Gun” można chwycić nieco progresywny charakter thrash metalu, a „Lost Dignity” to jazda bez trzymanki.

Ktoś powie co w tym graniu niby ciekawego? Nic oryginalnego, nic ponadczasowego, ani też pomysłowego. Tylko wymieszane patenty Slayer, Metaliki, czy Anthrax. O sukcesie Suicidal Angels i ich muzyki nie przesądza tyle ich styl, co jakość, aranżacje i to w jaki sposób grają thrash metal. Co więcej 5 z rzędu album jest zagrany na wysokim poziomie. Czy można zlekceważyć ten argument? Dla fanów thrash metalu pozycja obowiązkowa.


Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz