Co przesądza o tym, że
dany album koncertowy można nazwać prawdziwym dziełem, perfekcyjną
robotą? Kiedy można mówić o albumie zagranym na żywo,
który można zaliczyć do grona tych najlepszych? Przede
wszystkim musi się złożyć na to kilka czynników. Znakomite
brzmienie, odpowiedni klimat wytworzony podczas danego koncertu,
forma muzyków, dobra zabawa, dobrze dobrana setlista no i
kompozycje które na żywo zyskują jakby innego wymiaru niż
na płytach studyjnych. Nie zawsze udaje się zagrać na żywo lepiej
niż w studio a kiedy już się tak dzieje to powstaje album
koncertowy najwyższych lotów. Takim bez wątpienia jest „Live
Sentence – No Parole for Rock'n Roll” wydany przez Alcatrazz.
Na tym wydawnictwie udało
się zarejestrować koncert podczas którego promowano
najlepszy album tej formacji i jeden z najlepszych z muzyką
przypominającą złote lata Rainbow. Inną zaletą tej płyty jest
to że możemy tutaj usłyszeć jak Yngwie Malmsteen radził sobie
początkowo na koncertach. Nie brakuje oczywiście znakomitych
popisów na gitarze i można podziwiać jego talent w takim
energicznym i złożonym „Evil Eye”, który
potem znalazł się na pierwszym solowym albumie Yngwiego. „Coming
Bach” choć krótki, to też nadaje fajny klimat temu
koncertowi. Dzieje się tutaj sporo i nie można narzekać na
stagnację, czy też brak dopracowania. Cały koncert brzmi
naturalnie i tak jakby był grany na żywo w naszym domu i tutaj
sporą rolę odegrało brzmienie, które jest pozbawione jakiś
technicznych nowinek i jego naturalność jest tutaj największą
bronią. Alcatrazz robi naprawdę znakomite show i samo wejście w
postaci „Too young to Die, Too Drunk To Live”
pokazuje że zespół jest w formie, zwłaszcza Graham Bonnet.
Zespół stara się zaskakiwać i zrobić coś więcej niż
tylko zagrać ustalony set. Utwory zostały dobrane znakomicie i w
tej urozmaiconej i przebojowej liście nie mogło zabraknąć
genialnego i pomysłowego „Hiroshima Mon Amour”,
który jest największym hitem Alcatrazz, ale ze mną nikt nie
musi się zgodzić. Graham Bonent pozwolił sobie sięgnąć po
„Night Games” z jego solowej kariery, ale w żaden
nie psuje on tego koncertu, wręcz przeciwnie. Mam dziwne wrażenie,
że utwory które się znalazło na tym albumie koncertowym
brzmią lepiej niż wersje studyjne, a tu już tylko świadczy o
poziomie tego wydawnictwa. Graham bardzo fajnie nawiązuje kontakt z
publicznością co słychać w takich hitach jak „Island The
Sun” czy „Kree Nakoorie”. Oprócz
wielkich przebojów Alcatrazz wyjętych z pierwszego albumu,
mamy też dwa przeboje z twórczości Grahama w Rainbow.
Zarówno „Since You,ve Been Gone” jak „All
Night Long” prezentują się bardziej okazale niż na „Down
the Earth”, ale tak mają znakomicie zagrane koncerty i dobrze że
ten został zarejestrowany.
100 % koncertu, a to nie
zawsze udaje się osiągnąć na albumach koncertowych. Znakomita
forma muzyków, dobrze zaaranżowane i zinterpretowane utwory
Alcatrazz, ale nie tylko sprawiły że ten koncert brzmi
fenomenalnie. Dochodzi do tego niezwykły klimat, zaangażowanie
publiki i dobrze dopasowana setlista i ostatecznie mamy jeden z
najlepszych albumów koncertowych. Coś dla prawdziwych
smakoszy i koneserów.
Ocena: 9.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz