Strony

środa, 19 lutego 2014

BRAINFEVER - Face To Face (1986)

O debiutanckim albumie niemieckiego Brainfever już wspominałem na łamach bloga, to teraz czas na drugi album tej formacji. „Face To Face” ukazał się w 1986 roku i jest to ostatni album Brainfever, no chyba że wliczymy w to wszystko jeszcze mini album „You” z roku 1988. Kapela pomimo tego że nagrała znakomity i wg mnie niedoceniony debiutancki krążek, to jednak nigdy nie zdobyła większej sławy, a „Face To Face” tego w żaden sposób nie zmienił, a powinien.

Wiem, że okładka może nie jest tak klimatyczna i kolorystyczna jak ta z debiutu, ale czy to się liczy w ostatecznym rozrachunku? Otóż nie. Jeśli skupimy się na tych ważnych aspektach to wtedy zrozumiemy, że drugi album tej formacji to nic innego jak swoista kontynuacja tego co zaprezentowali na „Capture The Night”. Nie ma tutaj zbędnego kombinowania ze stylem i dalej jest to heavy/speed metalowe granie w którym nie brakuje odesłań do NWOBHM, a nawet melodyjnego hard rocka. Zwłaszcza te elementy znakomicie na siebie nachodzą w „Memories Of Tommorow”.Ten utwór to dobry przedmiot do badań i określenia stylu Brainfever. W tym utworze można też przekonać się o innej zalecie tej kapeli. Jest nią gitarzysta Marco Bottcher, który w swoich partiach stara się oddać to co najlepsze w gatunku heavy/ speed metalowy, ale nie zapomina o elemencie zaskoczenia, technice, o melodyjnym charakterze czy finezyjności. Podobnie jak na debiucie nie brakuje mocnych riffów i szybszego tempa i to potwierdza znakomicie energiczny otwieracz „Black Jack”. Jasne, że gdzieś tam słychać Gravestone, Accept, Steeler czy Lions Breed, ale Brainfever nie wdaje się w jakieś kopiowanie i podszywanie się pod czyjś styl. Lekki „Face To Face” pokazuje że formacja odnajduje się w wolniejszych, bardziej heavy metalowych klimatach. Na debiutanckim krążku nie brakowało też skojarzeń z Iron Maiden i tutaj też takie można mieć, zwłaszcza jak posłucha się „Savoir”. Jak ktoś myśli, że wokalista Horst Neumann oszczędza się na tym krążku, to też może być w błędzie. Wystarczy posłuchać agresywnego „Sweet Talker”, gdzie daje z siebie znacznie więcej niż na pierwszych kompozycjach. Szybkie tempo i agresywny riff zostaje utrzymany w „Devil's Eyes” i trzeba przyznać, że w takich tonacjach zespół wypada najlepiej. Brainfever to również specjalista od udanych melodii, które potrafią zapaść w pamięci i przytoczę tutaj choćby „Caught By The Fire”. No i najdłuższym utworem na albumie jest „Master Of evil” który brzmi jak mieszanka Mercyful fate i Chastain. Jest mroczny klimat i pomysłowy motyw. Znakomity przykład, że zespół potrafi się odnaleźć w dłuższych, stonowanych kompozycjach. Jak dobrze się poszuka to można natrafić na wersję tego albumu z dwoma bonusami, które pierwotnie znalazły się na mini albumie „You”. Pierwszym utworem jest „Shots break The Silence” . Utwór ukazuje bardziej hard rockowe oblicze zespołu, ale wysoki poziom został zachowany. Znacznie ciekawszym kawałkiem jest energiczny i pomysłowy „Hoist Up The Sales”, w którym zespół pokazał że można grać ciekawy speed/power metal na wysokim poziomie. Znakomicie został tutaj wpasowany patent z klawiszami.

I jeszcze większy niedosyt został po tym zespole. Gdyż chciałoby się więcej usłyszeć, a po dwóch kawałkach z roku 1988 można stwierdzić, że kapela miała świetlaną przyszłość. Szkoda, że niektórzy nie dali szansy zespołowi, że co niektórzy nawet nie znają tej kapeli. Uważam, że trzeba to zmienić, bo ten album jak i „Capture The Night” zasługują na uwagę. „Face To Face” to znakomita kontynuacja, w którym mamy szybkie kompozycje, chwytliwe melodie, ciekawe popisy gitarowe, no i przede wszystkim urozmaicony i przemyślany materiał. Czego można chcieć więcej? Jedynie więcej albumów Brainfever, ale to już raczej pozostanie jako niespełnione marzenie. Polecam.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz