O debiutanckim albumie
niemieckiego Brainfever już wspominałem na łamach bloga, to teraz
czas na drugi album tej formacji. „Face To Face” ukazał się w
1986 roku i jest to ostatni album Brainfever, no chyba że wliczymy w
to wszystko jeszcze mini album „You” z roku 1988. Kapela pomimo
tego że nagrała znakomity i wg mnie niedoceniony debiutancki
krążek, to jednak nigdy nie zdobyła większej sławy, a „Face To
Face” tego w żaden sposób nie zmienił, a powinien.
Wiem, że okładka może
nie jest tak klimatyczna i kolorystyczna jak ta z debiutu, ale czy to
się liczy w ostatecznym rozrachunku? Otóż nie. Jeśli
skupimy się na tych ważnych aspektach to wtedy zrozumiemy, że
drugi album tej formacji to nic innego jak swoista kontynuacja tego
co zaprezentowali na „Capture The Night”. Nie ma tutaj zbędnego
kombinowania ze stylem i dalej jest to heavy/speed metalowe granie w
którym nie brakuje odesłań do NWOBHM, a nawet melodyjnego
hard rocka. Zwłaszcza te elementy znakomicie na siebie nachodzą w
„Memories Of Tommorow”.Ten utwór to dobry
przedmiot do badań i określenia stylu Brainfever. W tym utworze
można też przekonać się o innej zalecie tej kapeli. Jest nią
gitarzysta Marco Bottcher, który w swoich partiach stara się
oddać to co najlepsze w gatunku heavy/ speed metalowy, ale nie
zapomina o elemencie zaskoczenia, technice, o melodyjnym charakterze
czy finezyjności. Podobnie jak na debiucie nie brakuje mocnych
riffów i szybszego tempa i to potwierdza znakomicie energiczny
otwieracz „Black Jack”. Jasne, że gdzieś tam
słychać Gravestone, Accept, Steeler czy Lions Breed, ale Brainfever
nie wdaje się w jakieś kopiowanie i podszywanie się pod czyjś
styl. Lekki „Face To Face” pokazuje że formacja
odnajduje się w wolniejszych, bardziej heavy metalowych klimatach.
Na debiutanckim krążku nie brakowało też skojarzeń z Iron Maiden
i tutaj też takie można mieć, zwłaszcza jak posłucha się
„Savoir”. Jak ktoś myśli, że wokalista Horst
Neumann oszczędza się na tym krążku, to też może być w
błędzie. Wystarczy posłuchać agresywnego „Sweet Talker”,
gdzie daje z siebie znacznie więcej niż na pierwszych kompozycjach.
Szybkie tempo i agresywny riff zostaje utrzymany w „Devil's
Eyes” i trzeba przyznać, że w takich tonacjach zespół
wypada najlepiej. Brainfever to również specjalista od
udanych melodii, które potrafią zapaść w pamięci i
przytoczę tutaj choćby „Caught
By The Fire”. No i najdłuższym utworem na albumie
jest „Master Of evil” który brzmi jak
mieszanka Mercyful fate i Chastain. Jest mroczny klimat i pomysłowy
motyw. Znakomity przykład, że zespół potrafi się odnaleźć
w dłuższych, stonowanych kompozycjach. Jak dobrze się poszuka to
można natrafić na wersję tego albumu z dwoma bonusami, które
pierwotnie znalazły się na mini albumie „You”. Pierwszym
utworem jest „Shots break The Silence” . Utwór ukazuje
bardziej hard rockowe oblicze zespołu, ale wysoki poziom został
zachowany. Znacznie ciekawszym kawałkiem jest energiczny i pomysłowy
„Hoist Up The Sales”, w którym zespół pokazał że
można grać ciekawy speed/power metal na wysokim poziomie.
Znakomicie został tutaj wpasowany patent z klawiszami.
I jeszcze większy
niedosyt został po tym zespole. Gdyż chciałoby się więcej
usłyszeć, a po dwóch kawałkach z roku 1988 można
stwierdzić, że kapela miała świetlaną przyszłość. Szkoda, że
niektórzy nie dali szansy zespołowi, że co niektórzy
nawet nie znają tej kapeli. Uważam, że trzeba to zmienić, bo ten
album jak i „Capture The Night” zasługują na uwagę. „Face To
Face” to znakomita kontynuacja, w którym mamy szybkie
kompozycje, chwytliwe melodie, ciekawe popisy gitarowe, no i przede
wszystkim urozmaicony i przemyślany materiał. Czego można chcieć
więcej? Jedynie więcej albumów Brainfever, ale to już
raczej pozostanie jako niespełnione marzenie. Polecam.
Ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz