Gdy widzi się w jednym
zespole Steve'a Overlanda znanego z takich zespołów jak FM
czy Wildlife, a także dwóch muzyków zespołu Kansas
to trudno przejść obok takiej formacji. Mowa tutaj o Overland,
który powraca po 5 latach milczenia z nowym albumem. „Epic”
to nowe dzieło zespołu,którego liderem jest właśnie Steve
Overland. Nie trzeba być fanem Steva, wystarczy że cenisz sobie
dobre melodie, klimatyczny hard rock, finezyjne partie gitarowe i
przebojowe granie.
Tak, tylko tyle trzeba by
sięgnąć po nowe wydawnictwo Overland. Płyta oddaje to co
najlepsze w melodyjnym hard rocku czy AOR. Miło słucha się
ciepłego, emocjonalnego głosu Steve'a który momentami brzmi
jak David Coverdale czy Joe Lynn Turner, co jest nie lada
komplementem. Jego głos znakomicie wpasowuje się w to co gra
zespół. Lekki, przyjemny hard rock, z domieszką AOR, a
wszystko rozegrane z dbałością o melodyjność i przebojowość.
Słychać inspirację Whitesnake, Deep Purple czy tez Rainbow, ale
tutaj słychać wiele innych znanych formacji. Najważniejsze jest to
co słyszymy, to jak prezentuje się materiał. Płyta robi wrażenie,
zwłaszcza kiedy słucha się jej, kiedy czuje się ten klimat lat 70
czy 80. Właśnie takiego materiału brakowało ostatnim czasy. Czego
można się spodziewać po takim doświadczonym muzyku jak Steve, po
tym że to już trzeci album solowy Steve'a pod szyldem Overland? Z
pewnością nikt by nie przypuszczał, że płyta będzie mieć tyle
fajnych kawałków. Jednym z nich jest otwieracz „Radio
Radio”. Dojrzała i budująca napięcie sekcja rytmiczna to
kolejny atut tej płyty. Fajnie to słychać w „If looks
could kill”. Jednak wszystko nie kręci się wokół
Steva. Nie można bowiem zapomnieć o gitarzyście Christianie
Wolfie, który wygrywa sporo ciekawych finezyjnych solówek,
które gdzieś tam wzorowane są na stylu Ritchiego
Blackmore'a. Słychać to dobitnie w „Rags To Richies”
czy „Rock Me”. Podobać się mogą spokojniejsze,
romantyczne kawałki pokroju „Liberate My heart”
czy „If Your hearts not in it”. Tak nie brakuje ani
dobrych melodii, ani przebojów o czym świadczy „So
This is Love” czy „The End Of The Road”.
Pozostałe kawałki również bardzo miłe dla ucha.
Lata upływają a Steve
Overland to wciąż znaczący muzyk, z którym trzeba się
liczyć w dziedzinie melodyjnego hard rocka i AOR. Nowy album to
bardzo zgrabnie zagrany krążek, który ukazuje prawdziwe
oblicze tej muzyki, zawierając wszystko to co w niej najpiękniejsze.
Dla tych co szukają czegoś klimatycznego w sferze hard rocka, jest
to album który nie można w żaden sposób pominąć.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz