Strony

sobota, 3 maja 2014

DAWN OF DESTINY - F.e.a.r (2014)

Po dwóch latach czekania niemiecki Dawn of Destiny powraca z nowym albumem zatytułowanym „F.E.A.R”. Tak więc fani takich zespołów jak Vision of Atlantis, Within Temptation czy Nightwish mogą zacierać ręce. Ta niemiecka formacja bowiem gra melodyjny power metal, w którym nie brakuje symfonicznych motywów. Do tego za sitkiem mamy wokalistkę Jeanette Sherff, która jeszcze bardziej nam przybliża twórczość wspomnianych wcześniej zespołów. Ale jak to przedkada się na jakość nowego krążka?

Z pewnością pozwoli pozyskać jak najwięcej słuchaczy i z pewnością nie jeden sięgnie, żeby poszukać czegoś na miarę wspomnianych kapel, jednak Dawn Of Destiny to nie ta sama liga. Nie ma tutaj też takiego nacisku na symfoniczność i podniosłość. Ale pojawia się coś z rocka progresywnego, coś z alternatywnego, jest heavy metal i power metal. A wszystko gdzieś osadzone w klimatach symfonicznych. Troszkę wkrada się komercyjność co słychać w takich kawałkach jak „Innonce Killed” czy „To Live is to Suffer”. Ten pierwszy utwór to jeden z ciekawszych akurat. Wszystko za sprawą ciekawego motywu i pomysłowego rozwiązania. Są skrzypce i ciekawy klimat. Czasami zespół przesadza z ciężarem i nowoczesnością i to przeszkadza choćby w takim „ Waiting For The Sign”. Nawet dobrze wypada „End this nightmare”, ale brakuje tutaj nieco więcej agresji i energii. Jednym z mocniejszych kawałków na płycie jest bez wątpienia „Rising Angel” czy „Finally” i może tak powinien brzmieć cały album? Jest sporo niedociągnięć i zbędnych motywów i nawet długi „One last Time” pokazuje że nie wszystko wyszło tak jak powinno. Co przykuwa uwagę to dwaj gości czyli Mats Leven i Jon Oliva. Nie można też pominąć faktu, że album jest koncept albumem opowiadającym historię młodej dziewczyny, która w wyniku wypadku spowodowanego przez własną mamę siedzi na wózku.

Ciekawa historia, ciekawy pomysł na koncept album i właściwie może i był potencjał na ciekawy album ale został zmarnowany. Za dużo kombinowania, za dużo motywów i za mało konkretów. Brakuje równego i przebojowego materiału, rozbudowanych i godnych uwagi solówek. Zabrakło tego „czegoś”. Może innym razem się uda?

Ocena: 4/10

1 komentarz: