Strony

czwartek, 1 maja 2014

XANDRIA - Sacrificium (2014)

Niemiecki zespół Xandria grający symfoniczny heavy/power metal od zawsze żył w cieniu Nightwish, After Forever, Visions of Atlantis czy Epica i nic dziwnego bowiem od samego początku wielu postrzegało ich jako rzemieślniczy zespół, który gra bo gra, ale bez większego wkładu energii i większego rezultatu. Tak o to od 1997 roku kapela nagrywała kolejne albumy, które nie wzbudzały większego zainteresowania, a ni nie osiągały wyników, ale rok 2014 pokazał że nawet takie kapele jak Xandria mogą nas zaskoczyć i wyrwać się z klątwy nagrywania średniej klasy albumów. „Sacrificium” to najnowsze dzieło niemieckiej formacji i dowód na to, że to jest czas na zmiany w tym zespole.

Na przestrzeni lat Xandria wypracowała styl, który bazował na patentach zaczerpniętych od takich formacji jak Nightwish czy Epica, ale problem nie była tyle wtórność, co jakość i sposób podania znanych nam patentów. Xandria robiła to nierozważnie, nieco chaotycznie, przez co ich muzyka zawsze była średnich lotów, a albumu wręcz nie zauważalne. Co się zmieniło po tylu latach? Pojawiła się nowa wokalistka Dianne i basista Steven, którzy wnieśli sporo świeżości, ale to nie wszystko. Zespół w końcu wziął się w garść i wyciągnął wnioski. Postawił na ciekawe pomysły, na klimat, na podniosłość i bardziej dojrzałe aranżacje, to zaprocentowało i dało w efekcie najciekawszy album tej formacji. Nie ma może drastycznych zmian, bo w końcu dalej jest to symfoniczny metal z domieszką power metalu utrzymane w konwencji kapel jak Nightwish czy Epica, ale słychać że jest to ciekawsze niż cała dyskografia Xandria. Płytę otwiera „Sacrificium” i tutaj słychać filmowe aranżacje i powolne budowanie napięcia. Może nie wszystko na początku zachwyca, ale z czasem słychać agresywny riff, szybkie tempo i podniosłe chórki. Brzmi to soczyście i dobrze się prezentuje na tle konkurencji, która jest w tym roku bardzo silna. Wokalista Danne radzi sobie w roli wokalistki i ma charyzmę i predyspozycje, co sprawia że jest mocnym punktem muzyki Xandria. Można ponarzekać, że gitarzyści Marco i Philip nie popisują się tutaj niczym specjalnym, a ich partie są takie pospolite, ale nie brakuje w tym drapieżności czy solidności. Wszelkie nie doskonałości zakrywają symfoniczne ozdobniki. Nie jest to najlepszy kolos jaki słyszałem w swoim życiu, ale nie jest też taki straszny jak mogłoby się wydawać. W pamięci zapada główny motyw „Dreamkeeper” choć utwór jest bardziej komercyjny niż metalowy. „Stardust” to przykład, że Xandria wie co to power metal i jak go zagrać na bardzo dobrym poziomie. Kto lubi szybki symfoniczny power metal powinien się zachwycić „Betrayer” czy melodyjnym „Little Red Relish”. Przypominają się pierwsze albumu Nightwish co akurat jest pozytywnym odczuciem. Nawet spokojniejszy „Come With Me” robi dobre wrażenie i może się podobać za sprawą melodyjnego charakteru i pomysłowego motywu. Marszowy „Temple of Hate” to kolejny kluczowy kawałek na tym albumie i dowód na to że Xandria rozwinął skrzydła.

Może znajdzie się kilka nie dociągnięć jak choćby kilka nie potrzebnych zwolnień i komercyjnych wtrąceń, ale mimo to album wypada bardzo dobrze. Każdy kto lubi symfoniczny metal doceni nowe dzieło Xandria, zwłaszcza że to ich najciekawsze wydawnictwo i najbardziej dojrzałe. „Sarcificium” nie ma startu do nowego albumu Epica czy Ancient Bards, ale nie zmienia to faktu, że album jest wart uwagi.

Ocena: 7,5/10

1 komentarz:

  1. Najlepsza płyta to z neverworlds end , Manuella była najlepsza szkoda że odeszła

    OdpowiedzUsuń