Strony

niedziela, 29 czerwca 2014

RISING STORM - Tempest (2013)

Co raz modniejsze staje się poruszanie tematyki morza, piractwa, czy też wypraw morskich. Wystarczy spojrzeć na takie formacje jak Salvacion czy niemiecki Rising Storm. Choć tematyka nie należy do łatwych to zespoły te znakomicie odnajdują się w tej tematyce, nawet nie wdając się w podobieństwa do Running Wild. Taki Rising Storm, który został założony w 2007 roku ma bliżej do Symphony X, Persuader, Brainstorm i innym tym podobnych kapel aniżeli do Running Wild. To wszystko sprawia, że debiutancki album „Tempest” jest jednym z ciekawszych debiutów roku 2013.

Nie chodzi o ciekawą i dobrze dopasowaną do tematyki okładkę, czy też o to, że zespół inspirował się takimi zespołami jak Brainstorm czy Symphony X, lecz o to jak Rising Storm się zaprezentował na debiutanckim albumie „Tempest”. Płyta może nie przyczynia się do odnowienia konwencji heavy/power metalowej,ale pokazuje, że można wciąż tworzyć pomysłowy materiał, że wciąż można nagrywać solidne kompozycje, pomimo że nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Takie granie jakie słyszymy w „Shine” czy „Of Starvin Eagles” brzmi znajomo. Mamy tutaj typowe rozwiązanie, czyli dynamiczna sekcja rytmiczna, ostry riff, zadziorny wokal, a wszystko w nieco nowoczesnej oprawie. Brzmi jak mieszanka Brainstorm, Persuader i Symphony X, ale ma to swój urok. Całej płyty przyjemnie się słucha, a wszystko za sprawą ciepłego i mocnego głosu Karla, który spełnia się w roli wokalisty. Nadaje się do mocnych i agresywnych kawałków, jak te wcześniej przytoczone, ale również w stonowanych i bardziej rockowych kompozycjach typu „Dreamwalker”. O dobrej pracy gitar i mocnych riffach świadczyć może nieco bardziej rozbudowany „The Tool” czy melodyjny „Conquer The sea” . Może Tony i Eric nie bawią się w finezyjność i bardziej emocjonalne granie na gitarze, ale trzeba przyznać, że wiedza jak zapewnić rozrywkę. Ciężko nudzić się przy takich dynamicznych, zróżnicowanych melodiach i czasami i ich partie są wręcz imponujące. Zwłaszcza kiedy darują sobie komercję i idą na całość jeśli chodzi o agresję i zadziorność. Może jakby było więcej takich utworów jak „Iron Faith” to może i płyta byłaby znacznie energiczna i przekonująca.

Mimo pewnych wad jakimi są zbyt długi materiał i parę zbędnych motywów można uznać ten debiut Rising Storm za udany. Można pochwalić zespół za mocny wydźwięk płyty, za ciekawą interpretacje heavy/power metalu i za kilka kompozycji. Solidny heavy/power metal, który warto posłuchać choćby dla morskiej tematyki, nowoczesnego wydźwięku i takich utworów jak „Iron Faith”.

Ocena: 6.5/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz