Strony

piątek, 27 czerwca 2014

HOLY SHIRE - Migdard (2014)

Mam czasami wrażenie, że im więcej muzyków tworzy dany zespół tym większy tłok i co niektórzy mają zbyt małe role, żeby w pełni się zaprezentować. W tym roku moją uwagę przykuł pod tym względem włoski Holy Shire. Formacja założona w 2009 roku, która inspirowała się wieloma ciekawymi kapelami i wystarczy tutaj przytoczyć Folkstone czy Phenomena, ale kapela wyróżnia się na tle innych. Jeżeli nie muzyką to z pewnością ilością osób tworzących skład tej formacji. W przypadku Holy shire jest to 8 osób. Sporo jak na zespół, który gra mieszankę symfonicznego power metalu i progresywnego rocka. Możliwości i umiejętności tego młodego zespołu można obecnie zweryfikować za sprawą debiutanckiego „Migdard”.

Warto zaznaczyć, że zespół na swoim debiutanckim albumie porusza tematykę związaną z światem fantasy, nawet książkami z tej dziedziny. Dowodem na to jest choćby „Winter is Coming”, który opiera się na „Grze o Tron”. Od strony muzycznej utwór ten ukazuje jedno z oblicz Holy Shire. Klimatyczne, progresywnie granie, który miesza nam światy Blind Guardian i Nightwish. Wychodzi to całkiem dobrze, zwłaszcza że udaje się odtworzyć klimat fantasy. Tutaj dobrze się spisuje wokalistka Erika Ferraris ( Aeon) która śpiewa wyraziście, z werwą i stara się budować odpowiedni klimat. W bardziej metalowym obliczu taki jaki słyszymy w „Bewitched” można nieco ponarzekać na to, że Erika nieco załagadza wydźwięk kawałka. Ciekawe jakby to brzmiało z bardziej drapieżnym wokalem? Holy Shire to zespół w którym całkiem dobrze radzą sobie gitarzyści. Może są nieco schowani w niektórych momentach, może nie mają większego pola do popisów, to jednak często słychać rytmiczne i zadziorne partie gitarowe, które są motorem napędowym poszczególnym utworów. Dobrze to ukazuje „Gift Of death” czy melodyjny „Overload of Fire”. Co też przyciąga uwagę w tym zespole to znacząca rola fletu, który znakomicie sprawdza się w takim graniu i to dzięki niemu kompozycje mają głębie i niesamowity klimat. Jednak często można odnieść wrażenie, że klimat jest ważniejszy niż cała reszta i takie myśli nasuwa „The revenge of the Shadow” czy spokojny „Beyond”. Najlepiej z całego materiału prezentuje się „Greenslaves”, który znalazł się na płycie jako bonus.

Ciekawym rozwiązaniem okazało się zatrudnienie flecisty, a także dodatkowego wokalisty. Płyta zyskała dzięki temu ciekawy, fantastyczny klimat. Teraz pozostaje zespołowi doszlifować styl, popracować nad kompozycjami, żeby miały więcej werwy i przebojowości. Wtedy będzie niemal idealnie. Póki wzbudzili zainteresowanie i zostawili spory niedosyt po debiutanckim „Migdard”, tak więc poczekamy na kolejny album i wtedy będziemy wszystko wiedzieć.

Ocena: 5.5/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz