Gdy się przyjrzy
brazylijskiej scenie power metalowej to można znaleźć wiele
ciekawych zespołów i jednym z nich jest bez wątpienia Steel
warrior. Formacja założona z inicjatywy braci Yu w 1996 roku, czyli
w okresie wielkiego wysypu power metalowych kapel. Może nie odnieśli
takiego sukcesu jak Angra, ale udało im się wybić na arenie
międzynarodowej, a wszystko za sprawą europejskiego wydźwięku.
Ich najlepszym albumem jest „Army Of The Time”, który
ukazał się w 2002 roku.
To co czyni ten album
godny uwagi to nie tylko klimatyczna, taka rycerska okładka, ale
przede wszystkim znakomity, dopracowany materiał, który nas
zabiera w prawdziwą podróż w najlepsze rejony power metalu.
Uświadczymy granie wzorowane na Gamma Ray, Helloween, Running Wild,
czy też Blind Guardian. Może i nie ma w tym za grosz oryginalności,
to jednak Steel Warrior udowadnia, że można w takim oklepanym stylu
się odnaleźć i coś jeszcze z tego wycisnąć. Uwagę od samego
początku przyciąga wokalista Andre Fabian, który ma
specyficzną manierę i styl śpiewania. Jednak ciężko sobie
wyobrazić Steel Warrior z innym wokalistą. Andre i Boon dobrze
sobie radzą w aspekcie partii gitarowych i właściwie to jest
największy atut tej płyty. Spora dawka szybkich, energicznych
riffów, złożone solówki, które ukazują jak
powinno się grać power metal. „Army of the Time”
znakomicie to obrazuje. Gdzieś tam słychać Running Wild i Gamma
Ray, a wszystko podane w rycerskim klimacie. Jak tutaj nie zachwalać
takiego grania? Klimat Blind Guardian zostaje osiągnięty w
„Guardians of the desert Sea”. Spokojne, akustyczne
otwarcie i podobna konstrukcja czyni ten utwór kolejnym hitem.
Power metal pełną gębą mamy w „Spell of witche's world”.
Zawsze śmieszą takie tytuły jak „Power Metal”,
i w sumie jest to jeden z słabszych utworów na płycie. Po
prostu za mało mocy, a sam pomysł na motyw nieco chybiony. Sporo
tutaj udanych melodii i właściwie co utwór słychać coś
intrygującego i godnego zapamiętania. Wystarczy posłuchać „The
First warrior” czy „You'r magesty return”
żeby w pełni to pojąć.
Gdyby tak popracować
jeszcze nad brzmieniem i niektórymi aranżacjami to z
pewnością płyta była bardziej agresywniejsza i miała prawdziwego
kopa. Jednak i tak nie jest źle, bo „Army of The Time”
znakomicie definiuje styl jakim jest power metal. Dla fanów
tego grania pozycja obowiązkowa.
Ocena: 7.5/10
Zupełni przyzwoity power jak na brazylijczyków. ;)
OdpowiedzUsuń