Ponad 20 lat włoski Mad
Agony przymierzał się do wydania swojego debiutanckiego albumu. W
latach 90 się nie udało i zespół wtedy się rozpadł. Teraz
jednak w roku 2013 dokonał nie możliwego i wydał w końcu pierwszy
album zatytułowany „Chernobitch”.
Ten album został
stworzony przez nieco innych muzyków, ale z oryginalnego
składu pozostał szkielet Mad Agony, czyli wokalista Max Zanetti i
gitarzysta Sameal Von Martin. To właśnie oni mieli wpływ na to, że
materiał brzmi jak z lat 80/90 i to jest jeden z atutów
płyty. Nawet brzmienie zrobiono na podobiznę tego z lat 80/90. Jest
w tym nutka brudu i surowości. To z kolei przyczynia się, że riffy
brzmią agresywnie, nawet momentami ocierają się o amerykański
thrash metal. Najbardziej ten aspekt się rzuca w „Boundaries
of Death”, który jest jednocześnie jednym z
najciekawszych utworów na płycie. Jednak Mad Agony nie gra w
żadnym wypadku thrash metalu, a ich styl można określić jako
heavy metal. Andrea i Samael jako duet gitarowy wypada całkiem
przyzwoicie. Brakuje może nieco świeżości i pomysłowości, ale
gdy się na to przymknie oko to można stwierdzić że pod względem
partii gitarowych nie jest tak źle. Przecież już na samym wstępie
za sprawą „Chernobitch” Mad agony utwierdza nas w
przekonaniu że grać metal potrafią i każdy kto lubi Metal Church,
Accept, czy Grave Digger powinien szybko oswoić się z muzyką Mad
Agony. Zespół nie kryje też swoich fascynacji Judas Priest i
dobrze to zostało uchwycone w „Subconscious Fear”.
Kolejnym wartym uwagi utworem jest „Back in Town”,
który można nawet uznać, za jeden z ciekawszych hitów
Mad agony. Max Zanetti może co niektórych irytować swoją
manierą wokalną, ale z kolei ciężko sobie wyobrazić kogoś
innego na jego miejscu. Idealnie pasuje do tego co zespół
gra.”Presence” to z kolei bardzo udany hołd dla
Grave Digger. Reszta materiału już nie zrobiła takiego dobrego
wrażenie, ale i tak płyta jest nawet solidna.
Co mi się nie podoba? To
że brakuje tutaj właściwie utworów wybijających się ponad
przeciętność, brakuje szybszych kompozycji, brakuje urozmaicenia.
Nie podoba mi się też nie atrakcyjna w żaden sposób
wtórność na tej płycie. Klimat lat 80 i dość solidny
materiał ratuje ten album przed porażką.
Ocena: 5/10
P.s Podziękowania dla
Vlada Nowajczyka za udostępnienie materiału
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz