Strony

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

ENFORCE - Superhero Diaries part 1 (2014)

Jeżeli nie macie dość klonów Helloween, Gaia Epicus, czy Gamma Ray to znajdziecie z pewnością siły, aby posłuchać debiutancki album fińskiej formacji Enforce. Album się zwie „Superhero Diary part 1” i jest to wydawnictwo skierowane do maniaków gatunku power metal i właściwie tylko do nich. Bo Enforce to kapela jakich wiele i niczym się nie wyróżnia i teraz od was zależy czy to akceptujecie czy też nie.

Już okładka zdradza nam, że mamy do czynienia z power metalem i to raczej mało oryginalnym. To się sprawdza i od samego początku zespół raczy nas dźwiękami rodem z albumów Helloween, Gaia Epicus, Sonata Arctica czy Gamma Ray. Krótkie klimatyczne intro „Anthem” ma być czymś na miarę instrumentalnych intr Helloween, ale nie wzbudza takiego entuzjazmu. Oczywiście Enforce nie mógł sobie odpuścić słodkich i radosnych melodii i te się ujawniają w „Im Hero”. Pierwszym utworem, który przypadł mi do gustu jest „Gift Of Prophecy”. Plusem tutaj nie jest oryginalność, lecz przebojowość i taki ostrzejszy wydźwięk. Czyste i złagodzone brzmienie uwypukla wszelkie niedoskonałości, zwłaszcza to jak spisują się gitarzyści. Ade i Matias niestety rzadko kiedy wygrywają jakieś ciekawe melodie czy motywy. Brakuje im ikry i determinacji. Tutaj trzeba czegoś więcej niż tylko rzemiosła. Często zespół stawia na szybkość tak jak to ma miejsce w „Redeemer from the stars” czy „All Hope is lost”. Zespół jeszcze bardziej staje się przewidywalny kiedy do akcji wkracza klon Kiske, bo właśnie tak należy mówić o wokaliście Rickim Tournee. Materiał z każdym utworem staje się nudniejszy i bardziej oklepany, tak więc na próżno tutaj szukać hitów czy czegoś nie powtarzalnego i godnego uwagi.

Ci którzy nie mają dość klonów Helloween i Gamm Ray, ci którzy lubią power metal w słodkiej i melodyjnej oprawie, bez pomysłu, bez zaskoczenia i nie ceniąc sobie jakości prezentowanej muzyki mogą spróbować sił z Enforce. Przesłuchałem i nie widzę sensu żeby kiedyś wracać do tej płyty. Można sobie darować.

Ocena: 3/10

3 komentarze:

  1. A ja mam całkiem inne odczucia co do tej płyty , faktycznie jest to słodkie i radosne ale bardzo fajnie się tego słucha , wokalista ma świetny głos , ale czy zaraz do Kiske go porównywać trzeba? Całkiem dobrze wyszedł cover Bonnie Tyler , a materiał nie jest nudny , klonem Helloween czy GammaRay bym tego nie nazwał blizej temu do Freedom Call. Dla mnie jeden z lepszych debiutów tego roku w melodyjnym Power Metalu \m/.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już wolę Stachild czy Twilight Force:P dla mnie to norma, że zawsze znajdzie się druga inna opinia :P Pozdrawiam

      Usuń