Strony

wtorek, 14 października 2014

GAME OVER - Burst into The Quit (2014)

Pamiętacie te czasy kiedy speed/thrash metal cieszył się ogromnym zainteresowaniem i miał szerokie grono fanów? Miło jest sobie powspominać początki Slayer, złote lata Exodus czy Agent Steel. To jest przeszłość i trzeba szukać nowych gwiazd, które sprawią że ten płomień nigdy nie zgaśnie, a kto wie może znów będzie się palił takim płomieniem jak przed laty? Kandydatów jest pełno, ale jednym z tych najlepszych jest bez wątpienia włoski Game Over. Już wydając debiutancki album „For Humanity” w 2012 pokazali że trzeba się z nimi liczyć i że to oni mają zamiar przypomnieć najlepsze lata speed metalu. Choć tamto wydawnictwo zostało wydane 2 lata temu to jednak zostało w pamięci i wywarło spory wpływ, to też z niecierpliwością wyczekiwałem drugiego albumu, jednocześnie stawiając pewne wymagania. Miało być po prostu szybkie, energetycznie, wszystko miało być zagrane z radością, pomysłem, jednocześnie zachęcając słuchacza do zabawy z Game Over. „Burst Into The Quit” to album stanowiący kontynuację stylu opracowanego na debiucie, co niezmiernie cieszy, zwłaszcza że to przesądziło o ich sukcesie. Wiele schematów udało się przerysować i mam tutaj na myśli konstrukcję kompozycji, dynamikę, przebojowość, szybkość czy klimat lat 80. Nawet brzmienie nie uległo większym kosmetycznym zmianom. Renato Chiccoli wciąż brzmi agresywnie, a z pewnością przez te lata nabył większej pewności siebie i podszkolił się trochę pod względem techniki. Jego wokale to jeden z atutów nowej płyty, ale podobnie jak w przypadku debiutu to gitary napędzają całość. To one nakreślają motyw, to co ma być, a reszta jakby ten szkielet uzupełniała. Zespół dojrzał pod względem jakości grania i dbałości o techniczny aspekt muzyki, ale można odnieść wrażenie, że tym razem mamy nieco słabsze pomysły, ale na szczęście to wciąż speed/thrash metal wysokich lotów. Otwieracz „Masters of Control” to mocne uderzenie i potwierdzenie wielkości tego zespołu. Grają z miłości do muzyki, jednocześnie szanują lata 80 i wielkie kapele, które tak grały przed laty. Bo przecież pierwszy album Slayer, czy Exodus kłania się w melodyjnym „Seven Doors to Hell”. Włosi nie chcą grać kombinacyjną muzykę, nie w głowie i progresywność, nie znają się też na zaskoczeniu. Tutaj mamy jasny cel. Szybkie, bez kompromisowe granie i to w dodatku bez złudnego i przymusowego wydłużania kompozycji, co pokazuje krótki i zwarty materiał, który trwa około 33 minuty. Nie ma słabych utworów, a taki „C.H.U.C.K” czy „The Eyes” to rasowe killery, który odzwierciedlają prawdziwe piękno thrash/speed metalu. Nie trzeba też daleko szukać tych cech, które odróżniają ich od innych kapel. Wszelkich dowodów dostarcza nam „No More”. Otóż włosi potrafią grać melodyjne, energicznie, z pomysłem, jednocześnie nie tracąc na agresji, ani na technice, a wszystko utrzymane w klimacie lat 80. O to dzisiaj ciężko. Nie potrzebne jest tutaj błądzenie w mrocznym klimacie co pokazuje „Nuk'em high”, jednak jest to wada która nie przekreśla atrakcyjności całości. Poza tym tytułowy „Burst into the Quit” pozostawia dobre wrażenie i podkreśla że było to przyjemne 30 minut, które spędziliśmy z Game Over w speed metalowym świecie. Pojawiła się w końcu jakaś jasna gwiazda speed metalu, którą interesuje coś więcej niż ciężar i brutalny thrash metal. Słychać, że speed metal mają w swoich sercach i sprawia im radość granie tego typu muzyki. To zawsze się ceni, a ja potrzebuję większej dawki muzyki Game Over. Ich muzyka naprawdę uzależnia.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz