Strony

czwartek, 25 grudnia 2014

KISSIN DYNAMITE - Megalomania (2014)

Po dwóch dość udanych albumach niemiecki Kissin Dynamite najwidoczniej się wypalił, a ten stan rzeczy tylko potwierdza najnowszy krążek zatytułowany „Megalomania”. Pomijam fakt, że zespół brzmi bardziej w stylu glam metalu, że więcej w ich muzyce z Steel Panther, czy Skid Row, ale czemu nie ma już takiej pomysłowości takiej energii jak na poprzednich albumach? O to jest pytanie.

Gdyby nie nazwa zespołu, to bym nie skusił się na ten album, bo już okładka bardziej kojarzy się z rapem niż heavy metalem. To nie jest dobry znak. Choć zespół nie stał się innym zespołem, wciąż gra heavy metal z dużą dawką hard rocka, choć skład nie uległ zmianie, to jednak muzyka brzmi inaczej. Więcej glam metalu, popowego rocka i trochę więcej młodzieńczego charakteru. To wszystko składa się na to, że „Megalomania” brzmi jak karykatura poprzednich wydawnictw. Dużo żartowania, zbyt radosnych dźwięków, a chciałoby się trochę powagi, a chyba przede wszystkim więcej hitów i bardziej zapadających motywów. Tego nie ma, jest za to krótki i zwarty materiał, co jest chyba jedynym plusem tego wydawnictwa. Dziwaczne dźwięki w otwieraczu już trochę odstraszają i wzbudzają wątpliwości czy odpaliliśmy aby dobry album. No cóż o dziwo „DNA” to jeden z najciekawszych i najbardziej zapadających kawałków. Spora w tym zasługa prostego refrenu. Glam pojawia się już w większej ilości w „Meniac Ball” i tutaj słychać, to wszystko co wytknąłem wcześniej. Zbyt dużo kombinowania, unowocześnienie też tutaj nie jest dobrym sprzymierzeńcem. Również na niekorzyść zespołu działa popowe granie pod stacje radiowe, a właśnie tak odbieram „Fireflies”. Hard rockowy „Deadly” to solidny hard rockowy utwór, ale też nie ma szału. Nieco punkowy „Running Free” też pokazuje jak zespół stracił swój potencjał i pomysł na kompozycje. Z każdą sekundą materiał się staje nudniejszy i kusi żeby zakończyć męki. Warto wysiedzieć do końca bo pojawia się tam jeszcze całkiem udany „Ticket to Paradise” choć to też ukłon w stronę nowocześniejszych dźwięków.

To już nie jest ten sam Kissin Dynamite, który przykuł moją uwagę metalowym „Addicted to Metal” czy radosnym, hard rockowym „Money, Sex and Power”. O nowym albumie można powiedzieć, że jest nudnym, zbyt przekombinowanym i dalekim od tego co zespół zaprezentował do tej pory. Miejmy nadzieję, że to nie koniec niemieckiej formacji.

Ocena: 2/10

1 komentarz: