Enticer to ciekawy przypadek, bowiem
jest to kapela, która defacto powstała w latach 80, a
dokładniej w 1987r, jednak nigdy nie było jej dane wydać
debiutancki album. Nagrywali dema, aż w końcu w 1991r się
rozpadli. W roku 2011r o dziwo zespół powrócił i
nagrał w końcu upragniony materiał, który nigdy wcześniej
nie ujrzał światła dziennego. Teraz nadszedł ten dzień, by to
się zmieniło. Tak więc rok 2014 to rok premiery „Origins of
Sorrow”. Widać, że zespół jest jeszcze duchem w tamtych
latach, co potwierdza klimatyczna i ręcznie narysowana okładka.
Jednak wraz z wejściem „Life's Blood” dostajemy
soczysty heavy/speed metal z domieszką progresywnego metalu i nawet
thrash metalu w łagodnej formie. Znacznie więcej zespół
ukazuje w „No turning Back”, bowiem tutaj jest
energia, więcej power metalu i pazura. Nutka agresji i thrash metalu
wybrzmiewa w rozpędzonym „Fighting Illusions”.
Jest to utwór zrobiony z myślą o fanach Rage, tak więc nie
dziwi tutaj zawartość niemieckiej toporności. Uwagę przykuwa
epicki, rozbudowany „March of The war elaphants”.
Utwór ma taki minus, że jest nie potrzebnie wydłużony i
mało spójny. Z tym zespół średnio sobie radzi,
bowiem często pojawiają się momenty zbyteczne. Jak mam na coś
jeszcze ponarzekać to na pracę gitarzystów, która
jest monotonna i pozbawiona ikry. Grają jakby z przymusu i słychać
niestety ten brak euforii. Często wieje nudą w fazie solówek
i riffów, ale to też zespół stara się nadrobić
melodiami, czy właśnie szybkością. Dzięki temu powstały takie
udane kompozycje jak „My World” czy „Eye
for an Eye”. Entricer stać na zryw, stać na petardę i
prawdziwy power metalowy kop co potwierdzają w „Steel Your
Heart”. Tonacja i stylistyka jest tutaj bardzo przybliżona
do dokonań Freedom Call. Marszowe, true metalowe klimaty dostajemy w
„Total War” czy „Wings Of steel”.To
daje nam w ostateczności album niezrównoważony, mało spójny
i momentami nudny. Jedną z tych przyczyn, jest zbyt długi
materiał, który trwa ponad godzinę, oklepany styl i
najzwyczajniej w świecie kiepskie pomysły na utwory. Co jest godne
pochwalenia to brzmienie no i klimat lat 80. Płyta do przesłuchania,
jednak nie jest to ten rodzaj albumu do którego chce się
wracać.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz