Szukacie energicznego hard rocka,
w którym bez problemu doszukacie się w
pływów takich tuz gatunku jak Guns’ N Roses, Ac/DC, czy Motorhead? Nie przeszkadza Wam po raz kolejny odgrzana
formuła, którą znacie z innych kapel? Liczy się dla Was dobra zabawa, energia i
pozytywne nastawienie muzyków? To w
takim razie możecie sięgnąć po nowy album niemieckiego zespołu Helldorados,
który nosi tytuł „Lesson In Decay”. Kapela gra już od 7 lat i jest to ich
drugie wydawnictwo, więc doświadczenie jest, podobnie jak i pojęcie jak grać
solidny hard rock. Może i okładka albumu
działa odstraszająco, a to głównie za sprawą amatorskiego wykonania. Najlepiej zlekceważyć ten fakt i po prostu
przejść do samej muzyki, bo ta już jest godna uwagi. Zespół gra energiczny i
chwytliwy hard rock, w którym oczywiście usłyszymy wpływy takich kapel jak
Ac/Dc czy Motorhead, choć Helldorados stara się tworzyć własny styl, własny
materiał, nie podobając tym samym w bezczelne kopiowanie. Płyta od samego początku dobrze nastawia
słuchacza, bowiem energiczny i rozpędzony „Seven deadly Sins” ukazuje same
atuty zespołu. Żwawa sekcja rytmiczna,
solidne, a przede wszystkim pomysłowe partie gitarowe i specyficzny wokal
Pierra. Stonowany „In for the Kill” czy mocniejszy „By the Progress” to przykłady
zagłębienia się w styl Ac/Dc. Zespół nie jest sztywny i nie trzyma się cały
czas jednego motywu. Już w takim „The Devil Takes The Hindmost” zespół
oddala się w stronę bluesa i rock;n rolla, ale to wciąż bardzo energiczne i
przebojowe granie. Hitów na tej płycie
właściwie jest pod dostatkiem i jednym z nich jest „Let Us play” czy „Something Sweet”. To co zachwyca w Helldorados to z pewnością
ich umiejętność tworzenia ciekawych
szybkich rock’n rollowych kawałków. Taki „Megalomaniac” czy „To Live
Is To Die”. Bardzo równy materiał, masa przebojów, plus
do tego młodzieńczy zapał i soczyste
brzmienie, które podkreśla poziom tej płyty sprawiają, że „Lesson In Deacy”
jest udanym albumem. Polecam.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz