Strony

piątek, 27 marca 2015

LORD VOLTURE- Will To Power (2014)

„Will to Power” to już trzecie wydawnictwo holenderskiego Lord Volture, który reprezentuje starą znaną wytwórnię Mausoleum. W myśl tego co prezentowała ta wytwórnia mamy oczywiście do czynienia z kapelą heavy metalową, w której jest nutka NWOBHM czy speed metalu. Jest duch lat 80 i ślepe zapatrzenie w takie tuzy jak Iron Maiden, Judas Priest, Saxon czy Jag Panzer. Na nowym albumie właściwie Lord Volture nic nie zmienia i idzie utartymi schematami. W sumie to było do przewidzenia, bo zespół dobrze się czuje w takim właśnie stylu i poprzednie dwa albumy były solidne. Każdy fan melodyjnego grania nie miał powodów do narzekania. Skoro to się sprawdza, jest to muzyka prosto z serca, to po co kombinować i zmieniać to. Formuła jeszcze jak widać nie została wyczerpana. Jednak można wyczuć, że na nowym albumie zespół pokazuje nam bardziej drapieżne oblicze. Materiał też pozbawiony jakiś wad i niedopracowań, można nawet poczuć, że zespół jest bardziej doświadczony i dojrzalszy. Samo otwarcie „Where The Enemy Sleep” jest strzałem w dziesiątkę. Jest energia, jest przebojowość, jest szybkość i złożone popisy gitarowe Paula i Leona. Ich relacja układa się pomyślnie, jest w tym nutka szaleństwa i radość z grania, a to przedkłada się na lekkość i chwytliwość. Taki „Taklamakan” wyróżnia się rytmicznym riffem i łatwo zapadającym refrenem. Choć brzmi jak wiele innych utworów z lat 80, to jednak miło go się słucha. W „The Pugilist” zespół zabiera nas w hard rockowe rejony, natomiast taki „Will To Power” zaskakuje szybkością. David wokalnie też wypada na nowym albumie znacznie korzystniej niż na dwóch poprzednich wydawnictwach. Wystarczy posłuchać taki „My sworn Enemy” w którym David brzmi niczym Tim Ripper Owens, co jest jak najbardziej na plus. Tempo siada w „The great Blinding”, gdzie zespół zwalnia i stawia na bardziej progresywny charakter. Może mniej się tutaj dzieje, jest więcej kombinowania, ale tez można tutaj znaleźć kilka ciekawych momentów. Solidny materiał bez zbędnych wypełniaczy i na koniec dostajemy jeszcze dwa bardzo wartościowe utwory, a mianowicie melodyjny „Bandajoz” i energiczny „Line'em Up”, w którym jest nutka NWOBHM i speed metalu. Nawet okładkę i brzmienie dopasowano pod stylizację na miarę lat 80. To wszystko spełnia swoją rolę i ostatecznie można mówić o udanym albumie Lord Volture, który pokazuje że ta kapela potrafi grać heavy metal zakorzeniony w latach 80 i to na całkiem przyzwoitym poziomie. Dobra zabawa gwarantowana!

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz